Od jakiegoś czasu w Internecie możemy natknąć się na szczególne ostrzeżenia. Do 31 maja powinniśmy zgodnie z prawem budowlanym przeprowadzić obowiązkowy przegląd techniczny budynku. Maj się już właściwie kończy, więc najwyraźniej właściciele domów narażają się na surowe kary. Jest tylko jedno małe „ale”: obowiązek ten nie dotyczy domów jednorodzinnych.
Obowiązkowy przegląd techniczny budynku do 31 maja nie dotyczy domów jednorodzinnych
W ostatnich dniach kolejne portale przypominają o obowiązku właścicieli lub zarządców budynków. Mowa o konieczności przeprowadzenia okresowej kontroli stanu technicznego obiektu budowlanego. Zgodnie z prawem budowlanym należy dokonać tej czynności przynajmniej dwa razy do roku, w terminach do 31 maja i do 30 listopada.
Gdy piszę te słowa, jest już 29 maja. Wygląda więc na to, że czasu pozostało bardzo mało. Osoby, które nie wywiążą się z ciążącego na nim obowiązku, narażają się na surowe kary pieniężne. Czy to oznacza, że musimy jak najszybciej załatwić sobie obowiązkowy przegląd techniczny budynku? Niezupełnie.
Owszem, krążące w Sieci informacje zazwyczaj nieco łagodzą przekaz, gdy już nas solidnie nastraszą. Dowiemy się, że obowiązkowy przegląd techniczny budynku dotyczy głównie budynków o powierzchni zabudowy przekraczającej 2000 m² oraz innych obiektów budowlanych o powierzchni dachu przekraczającej 1000 m². Takie rozwiązanie wynika wprost z treści art. 62 ust. 1 pkt 3), który ustanawia ten obowiązek. Tym samym przytłaczająca większość właścicieli domów jednorodzinnych nie musi sobie takimi przeglądami zawracać głowy. To jednak nie wszystko.
Warto zwrócić uwagę na inny przepis prawa budowlanego, który dodatkowo gwarantuje nam święty spokój od kosztownych obowiązków. Mowa o art. 62 ust. 2.
Obowiązek kontroli, o której mowa w ust. 1 pkt 1 lit. a, nie obejmuje właścicieli i zarządców:
1) budynków mieszkalnych jednorodzinnych;
2) obiektów budowlanych:
a) budownictwa zagrodowego i letniskowego,
b) wymienionych w art. 29 ust. 1 i 2, z wyłączeniem sieci gazowych;
Przywoływany art. 62 ust. 1 pkt 3) odwołuje się wprost do przepisów ust. 1 pkt 1. Tym samym istnienie specjalnego wyłączenia nie powinno tutaj budzić najmniejszych wątpliwości.
Dwie obowiązkowe kontrole w roku muszą zorganizować przedsiębiorcy i spółdzielnie, a i to nie zawsze
Jak należy rozumieć przytoczoną wyżej plątaninę przepisów? Wolą ustawodawcy jest utrzymywanie budynków i innych obiektów budowlanych w możliwie dobrym stanie technicznym. Stąd właśnie ogólny obowiązek nakazujący ich właścicielom lub zarządcom dbać o ich bezpieczne użytkowanie zgodnie ze stanem wiedzy technicznej.
Przejawem tej troski jest oczywiście obowiązkowy przegląd techniczny budynku. Co do zasady obiekty budowlane powinny być każdego roku poddane kontroli. W przypadku tych o powierzchni zabudowy przekraczającej 2000 m² oraz innych obiektów budowlanych o powierzchni dachu przekraczającej 1000 m² przegląd powinien się odbyć częściej. Przepis szczególny nakazuje ich skontrolowanie co najmniej dwa razy do roku.
Równocześnie jednak ustawodawca zdaje sobie sprawę z tego, że coroczne obowiązkowe przeglądy techniczne domów jednorodzinnych byłyby zbyt uciążliwe dla zwykłych obywateli. W grę wchodzi przecież koszt przynajmniej kilkuset złotych. Do tego trzeba najpierw znaleźć dysponującego stosownymi uprawnieniami kontrolera, który w ogóle skontroluje cały dom. Można się spodziewać, że wprowadzenie powszechnego obowiązku byłoby po prostu nie do przyjęcia dla wyborców. Stąd zwolnienie dla budynków mieszkalnych jednorodzinnych oraz budownictwa letniskowego i infrastruktury rolniczej.
Kto musi więc przeprowadzić obowiązkowy przegląd techniczny budynku? Metodą eliminacji bardzo łatwo wskazać tę grupę. Mowa o wszelkiej maści nieruchomościach należących do przedsiębiorców oraz o blokach mieszkalnych. W tym drugim przypadku martwić się będzie spółdzielnia, a nie właściciele i najemcy poszczególnych mieszkań. Oczywiście, jeżeli obiekt budowlany nie spełnia kryterium powierzchni zabudowy lub dachu, to jego właściciel musi przeprowadzić przegląd tylko raz w roku. Tutaj ustawodawca nie wskazuje konkretnego dnia, którego należałoby się ściśle trzymać.