Dane, dane, wszędzie potrzebne są dane. Bez nich postęp technologiczny dawno stanąłby w miejscu. Przesadą nie będzie nazwanie danych ropą naftową XXI wieku. Nic dziwnego, że giganci technologiczni cały czas głowią się, jak najefektywniej zbierać od nas dane – niestety często bez naszej wiedzy. Twórcy Perplexity, internetowej wyszukiwarki bazowanej na modelu językowym, chcą pójść o krok dalej.
Perplexity – wyzwanie dla Google
Przez co najmniej ostatnie kilkanaście lat mogło się wydawać, że Google jest nie do ruszenia. Wyszukiwarka była wykorzystywana praktycznie wszędzie. Konkurencja w postaci bing, Yahoo! i DuckDuckGo pozostawała ciekawostką, aniżeli realną konkurencją. Sytuacja zmieniła się, gdy światło dzienne ujrzały modele językowe, a dokładniej wbudowana w nie funkcja przeszukiwania internetu. Jej zaistnienie było wręcz niezbędne, aby chatboty stały się użyteczne do zbierania informacji w czasie rzeczywistym – w przeciwnym razie musielibyśmy polegać na danych, na których wytrenowano model, np. sprzed kilku miesięcy.
Krótko po premierze ChatGPT, rozpoczyna się historia Perplexity AI – projekt łączący możliwości modeli językowych i wyszukiwarek internetowych. Po wpisaniu zapytania otrzymujemy pełnoprawną odpowiedź z odnośnikami do źródeł, a nie jak w przypadku Google – listę linków. Interakcja nie jest skomplikowana, zdobycie najbardziej potrzebnych informacji wymaga mniej działania niż w przypadku Google – po prostu napisz, czego potrzebujesz.
Konkurencja dla Google
Popularność Perplexity AI cały czas rośnie. Daleko jednak do tego, aby dogonić Google – udziały najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie spadły z 93,37% do 91,62%. Biorąc jednak pod uwagę to, że treści prezentowane przez Google są silnie optymalizowane pod SEO i pełne reklam, to narzędzie takie jak Perplexity, które podaje odpowiedź jak na tacy, może tylko zyskiwać na popularności – do czasu.
Google generuje wielomiliardowe zyski z samych reklam – te pieniądze są nieustannie inwestowane w infrastrukturę i innowację. Google to przecież nie tylko wyszukiwarka – jednak w czasach, gdy dane stały się ropą naftową XXI wieku, nie można ich oddać w ręce konkurencji. Choć Perplexity na obecną chwilę nie ma możliwości, aby bezpośrednio zagrozić Google, to nie można być pewnym, że to się nigdy nie zmieni. Tym bardziej, że twórcy Perplexity mają pomysł na to, jak zagrozić Google bez posiadania gigantycznej infrastruktury.
Reklamy kluczem do zwycięstwa
Perplexity nie zamierza poprzestać na samej wyszukiwarce. Trwają prace nad przeglądarką, która ma przede wszystkim jeden cel – zbierać dane o wszystkim, co użytkownicy robią w trakcie korzystania z internetu. Po co? Oczywiście, że chodzi o dane. Im więcej ich zbierzemy od użytkowników, tym łatwiejsze będzie dopasowanie reklam.
CEO Perplexity AI, Aravind Srinivas stwierdził:
To też był jeden z powodów, dla których chcieliśmy stworzyć własną przeglądarkę — chcemy zbierać dane również spoza aplikacji, aby lepiej cię zrozumieć. Bo wiele poleceń, jakie użytkownicy wydają AI, dotyczy wyłącznie pracy. To nie są rzeczy osobiste.
Czym to się różni od postawy Google, które właśnie dzięki danym zbieranym przez wyszukiwarkę i przeglądarkę mogło stać się wielką korporacją, jaką jest obecnie? W wielkim skrócie – niczym. Jedyną istotną różnicą jest innowacyjne rozwiązanie w kwestii wyszukiwarki, czyli zaangażowanie modelu językowego. W końcu to m.in. odmienność względem Google zachęcała kolejnych użytkowników do sprawdzenia, czym jest Perplexity.
Można odnieść wrażenie, że nie jesteśmy już na etapie pytania, czy ktoś nas śledzi, a tego, jakie dane się od nas zbiera – bo to, że jakieś, to pewne. Wolny, anonimowy, otwarty internet? To były wspaniałe czasy. Porównanie danych do ropy naftowej nie jest przypadkowe – czy jej wydobycie zawsze przebiegało w elegancki i pokojowy sposób? Historia pokazuje, że tam, gdzie pojawia się ropa, mogą rodzić się nowe konflikty. Z tą różnicą, że zamiast platform wiertniczych mamy teraz do czynienia z cyfrowymi ekosystemami.