Posłanka Lichocka pokazała opozycji środkowy palec, czy nie? Tym od ostatniego posiedzenia Sejmu żyją obserwatorzy sceny politycznej, internauci i satyrycy. Trzeba jednak przyznać, że przekazanie TVP 2 miliardów złotych rzekomej rekompensaty za nieściągnięty podatek od posiadania telewizora jest dużo ważniejsze. I to nawet w oderwaniu od problemów polskiej onkologii.
Być może Joanna Lichocka pokazała opozycji środkowy palec, być może nie – jakie to ma właściwie znaczenie?
Parlamentarzyści zapewnili suwerenowi troszkę rozrywki w ostatnim czasie. Najpierw mieliśmy do czynienia z dość teatralnym gestem ze strony Senatu. Głosowanie w Sejmie z kolei wprawiło naród w szok i niedowierzanie. Czy posłanka Joanna Lichocka pokazała środkowy palec opozycji? Temat tyleż fascynujący, co niezwykle mało istotny w porównaniu do samej decyzji izby niższej, że przekazanie TVP 2 miliardów złotych z budżetu jest jednak konieczne.
Nie sposób nie zauważyć, że polski parlamentaryzm obfitował w różnego rodzaju ekscesy. Można w tym przypadku wskazać chociażby przypadki okupowania sejmowej mównicy. Trudno byłoby nawet zliczyć rozmaite pyskówki czy przejawy naruszenia sejmowych zasad etyki. Co ciekawe, posiedzenia Senatu wydają się przynajmniej być spokojniejsze.
Czy gest posłanki Lichockiej byłby w ogóle czymś wyjątkowym? Bardziej dobitnie swoje zdanie na temat przeciwników politycznych wypowiedział się przecież wprost sam prezes Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem nie ma nawet pewności, czy faktycznie wyjaśnienie samej zainteresowanej faktycznie jest fałszywe. O ile w przestrzeni publicznej bardzo łatwo o zdjęcia środkowego palca Joanny Lichockiej, o tyle z materiałem video przedstawiającym całe zajście jest już gorzej.
Polacy ekscytują się ekscesem w Sejmie, tymczasem Sejm przegłosowuje przekazanie TVP 2 miliardów złotych za utracony abonament RTV
Kiedy media i suweren zastanawia się, czy do pokazania środkowego palca doszło, czy nie doszło, Sejm podjął decyzję – przekazanie TVP 2 miliardów złotych jednak nastąpi. Było to wiadome odkąd izba niższa przegłosowała stosowną ustawę za pierwszym razem. Senat chciał większość rządzącą wciągnąć w pułapkę. Skoro partia rządząca jest w stanie przeforsować swoją ustawę, to niech chociaż wybiorą pomiędzy mediami publicznymi a chorymi dziećmi.
Rządzący oczywiście stratę wizerunkową z powodu środkowego palca posłanki Lichockiej odrobią. Na przedwyborczej konwencji obóz Zjednoczonej Prawicy zapowiada dofinansowanie polskiej onkologii w stopniu dużo większym niż zakładały to senackie poprawki. Tyle, że jeszcze nie teraz. Polityczna gra o głosy toczy się nadal, swoim tempem – przedstawienie trwa.
Poza teatrem uprawianym przez obydwie strony politycznego sporu wciąż istnieje konkretna decyzja o wydaniu konkretnych pieniędzy. Oczywiście, przeznaczenie dwóch miliardów złotych na leczenie nowotworów, obiektywnie patrząc, jest bardzo rozsądne. Sęk w tym, że nawet rytualne spalenie tych pieniędzy byłoby rozsądniejsze niż przekazanie 2 miliardów złotych na TVP.
Rządzący dotują swoją telewizję, choć jej kondycja finansowa wydaje się być i bez tego naprawdę przyzwoita
Można, rzecz jasna, argumentować że przecież rekompensata na media publiczne to nie tylko Telewizja Polska. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że ogromna większość przekazanych przez Sejm mediom publicznym pieniędzy trafi właśnie do TVP. Tymczasem portal Money.pl zwraca uwagę na, zdawałoby się, irracjonalne podejście do finansowania tej telewizji przez państwo.
Od początku poprzedniej kadencji TVP dostało 3,9 miliarda złotych. Zaczęło się zresztą stosunkowo niedawno – bo na przełomie 2017 i 2018 r. Mowa o niecałym miliardzie złotych, za utracone wpływy abonamentowe z powodu ustawowych zwolnień z opłat. Co ważniejsze: pierwsza taka rekompensata dla TVP miała dotyczyć ostatnich siedmiu lat.
W następnym okresie rozliczeniowym rekompensata wyniosła już 1,26 miliarda – za jeden rok. Teraz w grę wchodzi przekazanie TVP 2 miliardów złotych, czy raczej zdecydowanej większości tej kwoty. Polskie radio oraz media lokalne, nie oszukujmy się, dostaną ochłapy. Priorytetem była, jest i pozostanie Telewizja Polska.
To jednak nie koniec. Pomijając już nawet zysk TVP z reklam, Telewizja Publiczna może liczyć także na państwowe pożyczki liczone w setkach milionów złotych. Co ciekawe, TVP miało jeszcze nie wykorzystać wszystkich pozyskanych w ten sposób środków. Wszystko dlatego, że kondycja finansowa firmy tego nie wymagała.
Dopóki będą istnieć media publiczne, dopóty będą płacić za nie obywatele – dlaczego więc nie można całego procesu uprościć?
Tymczasem podatek od posiadania telewizora lub radia, dla niepoznaki zwany „abonamentem”, jest swoistym fenomenem. Jest to jeden z nielicznych podatków, być może obok podatku od posiadania psa, od którego Polacy masowo się uchylają. Abonament RTV powszechnie jest uważany za daninę niesprawiedliwą. Nie chodzi nawet o same media publiczne, ale raczej o przekonanie że za rządową telewizję powinien płacić rząd. Tymi samymi pieniędzmi, lecz bez zaprzątania suwerenowi głowy procesem płacenia.
Nie sposób przy tym nie zauważyć, że rządzący obiecywali przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi likwidację tego podatku. Tak samo jak w trakcie licznych poprzednich kampanii wyborczych. Gdyby politycy chcieli faktycznie zlikwidować Abonament RTV, to z pewnością już dawno by to zrobili.
Na przykład postulowany nie raz i nie dwa mechanizm doliczania daniny do rachunków za prąd nie rozwiązuje może istoty problemu, jednak przynajmniej jest skuteczny. Jak na podatki pośrednie przystało. Finansowanie mediów publicznych z budżetu, jak już wspomniano, to wciąż dokładnie te same problemy. Przynajmniej władza zdecydowałaby się na ujęcie obywatelom przykrego obowiązku pilnowana tej sprawy i terminowego jej opłacania.
Także Poczta Polska mogłaby się zająć dostarczaniem przesyłek i ewentualnie wszystkim innym czym się obecnie musi zajmować.
Największym problemem jest sam fakt istnienia abonamentu RTV, pomimo licznych zapowiedzi różnych ekip rządzących
Przekazanie TVP 2 miliardów złotych samo w sobie jest dużo bardziej istotne dla naszego państwa i społeczeństwa niż wyciągnięty środkowy palec. Joanna Lichocka może być osobą o nienagannej kulturze osobistej, której faktycznie jakaś rzęsa wpadła do oka. Być może celowo i z premedytacją pokazała przedstawicielom opozycji środkowy palec, bardzo jednoznaczny gest. Tak naprawdę jakie to ma znaczenie dla kogokolwiek poza osobami które wybrały ją do sprawowania mandatu posła?
Finansowanie mediów publicznych, zwłaszcza w odniesieniu do ich jednoznacznie politycznej roli, jest problemem nas wszystkich. Podobnie jak sam fakt istnienia podatku od posiadania telewizora lub radia. Zwłaszcza zaś: niewywiązywanie się poszczególnych opcji politycznych z zapowiedzi uwolnienia Polaków od tej konkretnej daniny.