Wiele osób mówi, że w Polsce mamy wysokie podatki. To prawda, są za wysokie, biorąc pod uwagę na jakie głupoty wydaje się zabrane obywatelom pieniądze. Ale na dodatek to nie wszystko, bo są też takie ukryte – pod postacią różnych danin, takich jak np. abonament RTV.
Nasze drogie państwo wychodzi z założenia, że opłacanie abonamentu RTV jest niezbędne, by mogły funkcjonować tak wysokojakościowe media publiczne jak na przykład Telewizja Polska, Polskie Radio, czy wreszcie stacje przedstawiające nasz kraj i uroki Złotopolic w tak kapitalnym świetle, jak TV Polonia. Niezależnie od tego, czy jesteśmy miłośnikami wizji świata kreślonej przez Jacka Kurskiego, czy jednak Georga Sorosa, przesłanie ustawodawcy jest od lat niezmienne – masz odbiornik? Płać!
Abonament RTV – konstrukcja archaiczna i niesłuszna
Jest to dość abstrakcyjna konstrukcja, ponieważ do opłacania takiego abonamentu trzeba samodzielnie się zapisać. Ludzie robili to ochoczo w latach 90. XX wieku, natomiast obecnie zainteresowanie tym rozwiązaniem spadło. Ponieważ za zbieranie abonamentu odpowiedzialna jest Poczta Polska, w pierwszej dekadzie XXI wieku wieść gminna nakazywała z kolei nieufność wobec listonoszy, którzy dostarczając korespondencję mieli „węszyć” czy mamy radio lub telewizor.
Faktem jest natomiast to, że Poczta do dziś potrafi wysyłać wezwania tytułem zapłaty zaległości abonamentowych. Są one jednak często bardzo wadliwe, oparte na niejasnych danych zbieranych przez Pocztę dwie dekady temu – miałem kilka przypadków prób egzekucji zaległego abonamentu w moim otoczeniu i z przyjemnością informuję, że wszystkie skutecznie zablokowałem.
Nie tylko prawo i okoliczności faktyczne, ale też względy moralne przyświecały mi w tych sporach. Płacenie abonamentu jest bowiem moim zdaniem jedną z najbardziej nieuzasadnionych form opodatkowania, która nie przystoi zupełnie dzisiejszej rzeczywistości medialnej. Przekazywany jest on w dużej mierze na utrzymywanie niskojakościowych mediów publicznych, które od lat nie realizują „misji” (zresztą – samo założenie, że obywatel powinien tę misję współfinansować jest błędne), a są narzędziem politycznej naparzanki. To, co dzieje się na Woronicza po 2015 roku przyjmuje postać najwyższej możliwej patologii: PRL-owska propaganda polityczna, finansowanie tuzów discopolo, media internetowe będące narzędziem prywatnych wojenek ich dziennikarzy w tle spraw rozwodowych.
Likwidacja abonamentu RTV 2020
Dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna utwierdza w przekonaniu, że niezależnie od tego, kto wygra najbliższe wybory, dni abonamentu RTV są policzone (pisaliśmy o tych planach zresztą już jakiś czas temu). Ja w to oczywiście nie wierzę. A to dlatego, że jest naprawdę trudno znaleźć kampanię wyborczą z ostatnich 15 lat, które nie zapowiadałyby likwidacji tej absurdalnej opłaty.
Zdaniem DGP, po wygranych wyborach PiS przyjmie w 100 procentach budżetowy model finansowania telewizji publicznej. Zresztą, już teraz partia rządząca w ten sposób zasila media publiczne. Teoretycznie jest to rekompensata braku wpływów abonamentowych. Praktycznie, oczywiście, sponsoring narzędzia ożywionej propagandy. Również Platforma Obywatelska skłania się ku rezygnacji z abonamentu w przypadku zdobycia władzy po wyborach, wraz z gruntowną reformą sposobu zarządzania mediami publicznymi.
Media publiczne do likwidacji?
W mojej ocenie jest to tylko próba przerzucenia obciążeń obywatelskich z bardziej niedogodnej postaci, na pośredni system wydawania naszych podatków. W zamian otrzymujemy niskiej jakości media publiczne, które pomijając walkę o transmisję wydarzeń sportowych co do zasady są jednak niezbyt wyróżniające się na rynku medialnym. Być może dobrym rozwiązaniem byłaby ich pełna lub częściowa prywatyzacja albo – po prostu – likwidacja sporej palety kanałów i radiostacji. Alternatywą mogłoby być ustawowe wymuszanie od operatorów prywatnych, wydzielenie pewnej powierzchni medialnej na cele państwowe – np. przez 3 godziny w miesiącu.
Fot. tytułowa pochodzi z gry Heroes of Might and Magic III HD, DotEmu/Ubisoft