Centralny Port Komunikacyjny był jednym z flagowych projektów Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja w kampanii wyborczej opowiadała się o nim dość krytycznie. Tym samym wobec szykującej się zmiany władzy przyszłość CPK stoi pod znakiem zapytania. Wbrew opiniom wygłaszanym przez część polityków istnieje co najmniej kilka argumentów za zasadnością całej inwestycji, która zasługuje na odpolitycznienie.
W Polsce lubimy do wszystkiego mieszać politykę
Na jednym z forów internetowych przeczytałem kiedyś wypowiedź użytkownika, który odnosząc się do kolejnych przepychanek polityków stwierdził, że delikatnie mówiąc nie przepada zarówno za jednymi jak i drugimi. Powód? Zarówno ówczesna opozycja, jak i rządzący kierowali się jedną maksymą – wszystko, co wymyśliła i stworzyła druga strona nadaje się tylko kosza. Podobnie do tej pory wyglądała dyskusja o CPK, bo choć istnieje szereg argumentów zarówno za, jak i przeciw, rozmowa o nowym hubie była głównie polityczna. Jak większość ważnych tematów w naszym kraju.
Nie ulega wątpliwości, że rząd Zjednoczonej Prawicy lubi wszystko co duże i można mu nadać narodowy charakter. Pierwszym z brzegu przykładem może być przekop Mierzei Wiślanej, który choć kosztował fortunę i miał spore grono krytyków, został dociągnięty do końca. Podobnie miała wyglądać realizacja Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wątpliwości co do zasadności tej inwestycji znów jest cała masa. Wiele z nich na pewno warto uwzględnić. Pytanie jednak, czy na realną analizę wykonaną przez grono ekspertów rzeczywiście mamy szansę.
Do tej pory odpowiadając na pytania o przyszłość CPK politycy szeroko pojętej opozycji byli nastawieni dość sceptycznie do całej inwestycji. Przykłady wypowiedzi kluczowych działaczy Koalicji Obywatelskiej, czy Trzeciej Drogi prowadziły do dość jasnych wniosków – likwidacja projektu CPK jest bardzo realna. Bo przecież jak można by było kontynuować projekt, który wymyślili politycy znajdujący się po drugiej stronie barykady.
Przyszłość CPK to nie tylko czarne scenariusze
Tymczasem przeglądając medialne wypowiedzi ekspertów trudno nie oprzeć się wrażeniu, że niewielu z nich opowiada się za całkowitym porzuceniem projektu. W sugestiach częściej pojawiają się takie sformułowania jak reorganizacja, czy też udoskonalenie przedsięwzięcia. Głównym powodem jest problem braku przepustowości warszawskiego Okęcia, z czego zdawali sobie sprawę już politycy Platformy Obywatelskiej w 2010 roku. Rozwiązaniem nie jest jego przebudowa, bo lotnisko znajdujące się w samym środku miasta zawsze będzie miało ograniczone możliwości rozwoju.
Co więcej, nic nie wskazuje na to, by zarówno w bliższej, jak i dalszej przyszłości ruch lotniczy na świecie miał się zwiększać. Wręcz przeciwnie. Niemal wszystkie modele pokazują, że samolotów na niebie będzie tylko więcej, także w Polsce, gdzie do 2035 roku liczba pasażerów ma wzrosnąć do 94 milionów rocznie. Na taki trend przygotowuje się chociażby LOT. Narodowy przewoźnik w opublikowanej niedawno strategii planuje zwiększyć flotę swoich samolotów z obecnych 75 do 110 maszyn w 2028 roku oraz rozwinięcie siatki połączeń o 20 nowych kierunków. Także w LOT szacowany jest wzrost liczby pasażerów z 10,3 miliona do 16,9 miliona.
Przyjmując jednak założenia krytyków, co do braku opłacalności budowy tak wielkiego hubu lotniczego jakim ma być CPK, wciąż pozostaje jeszcze rozstrzygnięcie przyszłości szeregu innych inwestycji wpisanych do projektu. Tu na pierwszy plan rzuca się przede wszystkim transport kolejowy. Otóż zgodnie z założeniami w ramach budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego planowane jest utworzenie niemal 2000 kilometrów nowych linii łączących najważniejsze aglomeracje w całym kraju. Biorąc pod uwagę fakt, że od dziesięcioleci szlaki w Polsce raczej się zwija niż buduje na nowo, realizacja tzw. szprych to przedsięwzięcie szalenie ważne i wyczekiwane. Dzięki niemu będziemy bowiem mieli realną szansę na skrócenie listy grzechów polskiej kolei.
planowane „szprychy” w ramach CPK
CPK zasługuje na poważną dyskusję
Przytoczone argumenty przemawiające za zasadnością budowy portu w Baranowie to jedynie kilka najistotniejszych kwestii wskazywanych przez ekspertów. Z całą pewnością przeciwnicy przedsięwzięcia szybko byliby w stanie podać co najmniej kilka powodów, dla których cały projekt należałoby jak najszybciej zakończyć. Na pierwszy plan rzuca się przede wszystkim kwestia niepewnego modelu biznesowego, czy zduszenia mniejszych portów regionalnych.
Wydaje się jednak, że przez wzgląd na szereg pozytywnych opinii, a już zwłaszcza ilość do tej pory wydanych pieniędzy, warto przenieść dyskusję o CPK na grunt ponad polityczny. O zasadności budowy największego hubu w tej części Europy powinni decydować przede wszystkim eksperci, a nie politycy. Jeżeli bowiem choć część głosów mówiących o tym, że CPK lub jego poszczególne składowe mogą pchnąć nasz kraj o lata świetle do przodu jest zgodna z rzeczywistością, to powinniśmy oczekiwać od polityków nieco więcej niż tylko argumentów odnoszących się do braku wizji poprzedników. W chwili obecnej wiele wskazuje bowiem na to, że największym zagrożeniem dla Centralnego Portu Komunikacyjnego jest nie dziurawy model biznesowy, a polityczne przepychanki. Na to przy tak dużych inwestycjach nie możemy sobie pozwolić.