Polacy całkiem chętnie kupują w internecie produkty spożywcze. Nie oznacza to jednak, że qcommerce w 2023 r. ma się w naszym kraju świetnie. Pewnym sygnałem alarmowym było niedawne wyjście Żabki Jush! z trzech polskich metropolii. To dobry moment, by się zastanowić, czy ten sektor ma w ogóle jakiś potencjał na rozkwit. Odpowiedź nie będzie niestety zbyt optymistyczna.
Wycofanie się Żabka Jush! z trzech dużych polskich miast to zły znak dla całego sektora qcommerce
Qcommerce zawsze stanowiło bardzo ciekawą koncepcję w obrębie branży ecommerce. W swoim klasycznym ujęciu sprowadzało się do błyskawicznej dostawy wybranych produktów spożywczych we wskazane przez klienta miejsce w rekordowo szybkim tempie. Towar zamiast z klasycznych sklepów pochodzi z tzw. dark stores, które są po prostu wyspecjalizowanymi magazynami służącymi możliwie efektywnej obsłudze kurierów dostarczających zakupy. W teorii możemy otrzymać je nawet w kwadrans. Cały proces obsługujemy za pomocą aplikacji w smartfonie, ewentualnie przy użyciu przeglądarki internetowej w komputerze.
Brzmi pięknie? Niestety taki profil działalności ma pewne naturalne ograniczenia, które trudno jest tak naprawdę przezwyciężyć. Qcommerce wymaga posiadania infrastruktury, która ani nie jest tania, ani nawet łatwa do pozyskania. Dark stores muszą być w końcu dysponować odpowiednią lokalizacją w miejskiej tkance, by rzeczywiście klienci mogli liczyć na ekspresową dostawę.
Siłą rzeczy budowa sieci takich magazynów poza największymi metropoliami może nie być opłacalna. Warto przy tym wspomnieć, że zachodnie miasta w rodzaju Amsterdamu czy Barcelony wprowadziły zakaz dark stores, stwierdzając, że nie mieszczą się w wizji architektury przyjaznej mieszkańcom i turystom. My w Polsce chyba jednak do tego etapu nie dojdziemy. Qcommerce w 2023 r. przeżyło nad Wisłą dość poważny i zarazem niepokojący cios.
Pod koniec października Żabka Jush! wycofała się z Gdańska, Poznania i Katowic. Mowa o trzech dużych polskich miastach, choć rzeczywiście niebędących w ścisłej czołówce. Najbliżej jest Poznań będący obecnie piątym pod względem liczby ludności miastem w naszym kraju. Usługa qcommerce Żabki funkcjonuje obecnie już tylko w Warszawie i Krakowie. Skoro błyskawiczne dostawy nie mają szans utrzymać się nawet ze wsparciem jednej z najpopularniejszych sieci sklepów w Polsce, to czy mają przed sobą w ogóle jakąś przyszłość?
Prezes InPost od dawna krytykuje model biznesowy qcommerce i najwyraźniej ma w swoich uwagach sporo racji
Z posunięcia Żabki ucieszył się kluczowy gracz w polskim rynku qcommerce w 2023 roku. Mowa oczywiście o Lisku, który nawet z tej okazji przygotował złośliwą promocję uderzającą w konkurenta. Startup ten obecnie działa Lisek w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Łodzi, Katowicach oraz Wrocławiu. Obsługuje także część stołecznej aglomeracji. Przedstawiciele firmy od dawna zapewniają, że 2023 będzie tym rokiem, w którym Lisek uzyska rentowność. Tak się składa, że dokładnie o tym samym wiosną tego roku zapewniała Żabka w kontekście usługi Jush.
Nie da się także ukryć, że ostre słowa krytyki pod kątem modelu biznesowego qcommerce od czasu do czasu wypowiada prezes InPost Rafał Brzoska. W rozmowie z Wiadomościami Handlowymi skomentował niedawno właśnie decyzję Żabki o wycofaniu się z Gdańska, Poznania i Katowic.
Jeżeli tak duża sieć jak Żabka musi ten biznes, jeżeli nawet nie całkiem wygaszać, to znacznie ograniczyć, to jest to tylko potwierdzeniem tego, co mówiłem wcześniej. Tego typu usługa nie ma przyszłości.
Brzoska krytykuje trzy kluczowe aspekty qcommerce. Jego zdaniem koncepcja dark store nie ma w ogóle przyszłości. Prezes InPost uważa, że na jej wdrożenie może sobie pozwolić jedynie globalni gracze, którzy mogą sobie pozwolić na przepalanie w tym celu dużej ilości pieniędzy. Ja zwróciłbym jeszcze uwagę na wspomniane już widmo problemów włodarzy poszczególnych miast z dark stores. Prędzej czy później trafiłyby one także do Polski. O ile qcommerce rozwinęłoby się dostatecznie mocno, by rzucać się im w oczy.
Qcommerce w 2023 roku ma już za sobą covidowy boom. Musi się mierzyć z ograniczonym polem do dalszej ekspansji
Kolejny problem stanowi mała baza klientów docelowych. Ekspresowe dostawy to wciąż usługa premium dla wielkomiejskiego klienta gotowego na dopłacenie ekstra, żeby jego spożywczą zachciankę spełnić niemalże natychmiast. Typowy klient ecommerce kupujący żywność w internecie raczej nie ma nic przeciwko, żeby dotarła do niego po prostu tego samego dnia. Brak realnej możliwości ekspansji poza kilka największych miast w Polsce tylko pogarsza sprawę.
Co więcej, nie sposób nie wspomnieć o konkurencji w postaci sklepów internetowych najważniejszych polskich sieci handlowych. Nie zaoferują nam szybkiej dostawy, ale mają zwykle atrakcyjne ceny i dostęp do tych samych promocji, co w sklepie stacjonarnym. Teoretyczna ekspansja na mniejsze ośrodki obarczona jest tym ryzykiem, że na miejscu jest już właśnie Biedronka czy Lidl.
Rafał Brzoska zwraca także uwagę na kwestię rosnącej świadomości ekologicznej konsumentów. Tak się składa, że szybkie dostawy niewielkich produktów na każde skinięcie klienta nie są zbyt przyjazne dla środowiska. Zakładając oczywiście, że zamówienie nie jest dostarczane na piechotę, rowerem albo przynajmniej skuterem. W końcu niewielkie zamówienie ma tę zaletę, że nie potrzeba do niego od razu samochodu dostawczego. Można także bronić modelu biznesowego qcommerce w ten sposób, że przekonania kupujących nie zawsze przekładają się na ich faktyczne postawy.
Wydaje się jednak, że qcommerce w 2023 r. znajduje się raczej w fazie stabilizacji niż bujnego wzrostu. Firmy świadczące tego typu usługi uchwyciły tę część rynku, którą realnie są w stanie utrzymać. Trudno doszukiwać się miejsca dla nowych graczy, czy jakiegoś specjalnie dynamicznego rozwoju. Nie oznacza to jednak, że są one skazane na upadek. Po prostu powinniśmy przyzwyczaić się do myśli, że w mniejszych ośrodkach z qcommerce prawdopodobnie nie skorzystamy nigdy.