„Trzeba ten czas przeczekać”, „jak się bierze kredyt to się go spłaca”. Politycy PiS mają złote rady dla kredytobiorców

Finanse Państwo Dołącz do dyskusji (159)
„Trzeba ten czas przeczekać”, „jak się bierze kredyt to się go spłaca”. Politycy PiS mają złote rady dla kredytobiorców

Za nami kolejna podwyżka stop procentowych. Teraz główna stawka NBP wynosi 5,25%. Ci, którzy zaciągnęli kredyty na przykład na zakup mieszkania są w coraz trudniejszej sytuacji. Często dramatycznej. Co na to politycy PiS? Mają bardzo specyficzne rady dla kredytobiorców. Radzą między innymi ten kryzys… przeczekać.

Rady dla kredytobiorców prosto od PiS

Podczas gdy miliony Polaków ze strachem w oczach liczą o ile wzrośnie kredyt po kolejnej podwyżce stóp o 0,75 punktów, politycy partii rządzącej produkują kolejne kuriozalne wypowiedzi. Zaczęła europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Rafalska. Była minister rodziny udzieliła wywiadu Super Expressowi, w którym podała swoją receptę na te trudne czasy:

Są trudne czasy, nie ukrywam, że kredytobiorcy znaleźli się bardzo trudnej sytuacji osobistej i materialnej. Trzeba ten bardzo trudny czas przeczekać.

Genialne, prawda? Ciekawe jak, według pani poseł, owo przeczekanie ma wyglądać w rodzinach, którym rata wzrosła już tak mocno, że nie wystarcza im na podstawowe, nawet najtańsze produkty. Oczywiście na horyzoncie majaczy pomocowy pakiet dla kredytobiorców, uwzględniający między innymi wprowadzenie wakacji kredytowych dla wszystkich chętnych, ale na razie pozostaje on na klasycznym etapie „chcemy aby”.

Jeszcze lepszą, i jakże prawdziwą, radę dla kredytobiorców ma niezawodny poseł PiS Marek Suski. Pytany przez dziennikarzy na korytarzu sejmowym o obecną sytuację, odpowiedział z rozbrajającą szczerością:

No niestety jak się zaciąga kredyty, no to się je spłaca.

I trudno panu Suskiemu zarzucić kłamstwo, prawda? Za to o wiele łatwiej zarzucić mu skrajną bezczelność. Bo tak wysokich rat kredytu nie byłoby, gdyby szef NBP Adam Glapiński nie podchodził lekceważąco do zbliżającej się inflacji. Jeszcze niedawno żadnych problemów nie widział, a jak już pojawiły się, to Rada Polityki Pieniężnej stopy zaczęła podnosić w sposób gwałtowny.

Ale są w PiS tacy, którzy widzą problem

Złote słowa Marka Suskiego z pewnością dotarły już do Jacka Kurzępy. To nieznany szerzej poseł Prawa i Sprawiedliwości, który po wyborach w 2019 roku wypadł z Sejmu (wrócił do niego rok później, bo wszedł jako kolejny z listy zastępując Władysława Dajczaka). Pamiętacie jeszcze maile Michała Dworczyka? Dawno o nich nie rozmawialiśmy, a tymczasem pojawiły się nowe, wspaniale wpisujące się w obecny czas. Jest październik 2019, chwila po ogłoszeniu wyników wyborów. Kurzępa pisze do Michała Dworczyka i gratuluje mu dobrego wyniku. – Ja zaś wypadłem z Sejmu – żali się polityk PiS. I przechodzi do rzeczy.

Jestem do dyspozycji. Może uznasz, że warto gdzieś mnie zaangażować. Nie ukrywam, że kredyt hipoteczny zeżre wszystkie moje pobory z uczelni. Zarabiam tam zaledwie 5.200, kredyt to 3.200. Zatem szukam ratunku.

Kurzępa dodaje, że bez dodatkowego zatrudnienia nie przeżyje i popadnie w kłopoty. A był to 2019 rok, czas relatywnie niskich rat kredytów! Na szczęście ratunek przyszedł szybko, bo minister kultury Piotr Gliński powołał swojego kolegę do Komitetu do spraw Pożytku Publicznego. Ale pan Kurzępa w innym z maili napisał też kolejną złotą myśl:

Oprócz idei pozostają kredyty i proza życia.

Dziękujemy, panie pośle. Nikt inny w PiS tak jak pan nie nagłośnił sprawy problemów kredytobiorców w Polsce. Dziś, przy wysokich ratach, Jacek Kurzępa może jednak (chyba) odetchnąć, bo doszła mu poselska pensja. Fajnie ma, prawda?

Ignorowany problem

Odnoszę wrażenie, że rządzący lekceważąco podchodzą do problemu, bo niespecjalnie dotyczy to ich elektoratu. Zgoda – kredyty bierze każdy, niezależnie od sympatii wyborczych. Ale nie jest tajemnicą, że w twardym elektoracie PiS jest zdecydowana przewaga osób starszych, które problemów z kredytami hipotecznymi często nie mieli wcale albo dawno się z nimi uporali. Największe problemy mają te znienawidzone „lemingi”. Klasa średnia, ta sama którą zatopić miał Polski Ład. Nie udało się z ładem, uda się z kredytami? Wierzę, że tak nie będzie. I że rząd uświadomi sobie wreszcie, że ochrona kredytobiorców to jednocześnie ochrona całego społeczeństwa.