Premier Mateusz Morawiecki przedstawił we wtorek, jak będzie wyglądała ochrona kredytobiorców, której ci bardzo teraz potrzebują. Dobra wiadomość jest taka, że rząd pracuje z prezesem NBP i szefem KNF nad zmianami w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Złą jest to, że równocześnie chce wszystko zwalić na wojnę w Ukrainie i Władimira Putina.
Premier Morawiecki powiedział głównie to, że jakaś ochrona kredytobiorców rzeczywiście będzie
Ochrona kredytobiorców w Polsce stała się w końcu naprawdę palącym problemem. Rządzący zamierzają się za nią wreszcie zabrać, o czym poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę skutki drastycznych podwyżek stóp procentowych i specyfiki polskiego rynku kredytów, przede wszystkim hipotecznych.
Chodzi o to, że do tej pory przytłaczająca większość takich kredytów udzielanych w naszym kraju ma zmienną stopę oprocentowania. Każda kolejna podwyżka stóp procentowych to wyższa rata kredytu, inflacyjny problem zaś zmusza Radę Polityki Pieniężnej do ciągłego ich podnoszenia. Tym samym tworzy się błędne koło skutkujące problemem porównywalnym do sytuacji frankowiczów sprzed lat. Już teraz niektórzy inwestorzy nie radzą sobie ze spłatą coraz wyższych rat.
Co z tym faktem zamierza zrobić rząd? Największym konkretem, o ile można to tak nazwać, wydają się przygotowywane zmiany w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Premier zapowiedział rewizję funkcjonowania instrumentów, których sensem istnienia jest właśnie ochrona kredytobiorców. Nie podał przy tym, jak dokładnie miałoby to im ulżyć.
Planujemy różne działania w zakresie ochrony kredytobiorców. Miejmy na uwadze, że już zostało skonstruowanych kilka funduszy, w tym Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który słabo działa – do tej pory niewiele osób mogło z niego skorzystać. Pracujemy z najważniejszymi ludźmi z rynku finansowego, z szefem KNF i prezesem NBP, nad zmianami w tym funduszu, nad tym, aby z tego funduszu można realnie skorzystać.
Pewne sugestie odnośnie tego, jak takie zmiany miałyby wyglądać podaje Business Insider. Źródło, na które powołuje się portal, twierdzi, że działanie funduszu można zmodyfikować, uelastycznić warunki ubiegania się o wsparcie. Wszystko po to, by więcej osób mogło z niego skorzystać.
Nie dajmy sobie wmówić, że jedynym źródłem problemu jest rosyjski dyktator i zbrodniarz wojenny
Sam szef rządu zaznaczył jednak, że ochrona kredytobiorców może także przybrać inne formy. Morawiecki wyraził nadzieję, że doprowadzą one do zamortyzowania rosnących stóp procentowych. Szczegółami pozostałych kierunków działań rządu premier nie zaprezentował. Zasygnalizował jedynie ich istnienie oraz ich spodziewany rezultat. Mateusz Morawiecki powiedział jednak coś innego.
Ważne, aby każdy wiedział, że to skutek „putinflacji”, że to efekt wojny w Ukrainie, żebyśmy potrafili połączyć kropki na rysunku. To nie jest samoistne zdarzenie makro, dzieje się tak za przyczyną wojny na Ukrainie, którą rozpętał Putin
To, wbrew pozorom, bardzo ważne i równocześnie dość niepokojące słowa. Owszem, premier Morawiecki ma prawdziwy retoryczny antytalent. Trudno jednak byłoby bagatelizować zapowiedź próby przerzucenia winy za zaistniałą sytuację na wojnę w Ukrainie. Władimir Putin jest mordercą i zbrodniarzem wojennym. Nie sposób jednak nie zauważyć, że problemy Polski z inflacją trwają już od dłuższego czasu. Rosja i jej polityka mają na nią swój wpływ, podobnie jednak jak działania oraz zaniechania polskiego rządu z ostatnich kilku lat.
Przypomnijmy również, że podwyżki stóp procentowych zaczęły się już w październiku. Zmiana wieloletniej polityki trzymania ich na bardzo niskim poziomie uległa zmianie z powodu inflacji. Wówczas wynikała ona bardziej ze skutków pandemii koronawirusa, do których rząd przyczynił się chociażby niespójną polityką co do obostrzeń. Do tego dochodziła agresywna polityka podatkowa wymuszająca wzrost cen i rozbuchana polityka socjalna sprowadzająca się do przejadania okresu koniunktury. Problemy ze spłacaniem rat kredytów hipotecznych pojawiły się już w styczniu.
Nie dajmy więc sobie wmówić, że to Putin jest tutaj jedynym winowajcą. Wojna w Ukrainie co najwyżej pokrzyżowała rządowe plany uporania się z sytuacją. To, że Mateusz Morawiecki brnie w tego rodzaju narrację sugeruje, że ochrona kredytobiorców niestety nie jest priorytetem rządu. Może chodzić bardziej o zagrania propagandowe, niż o realną pomoc. Tym samym można się obawiać, że państwo polskie niczego się nie nauczyło na przypadku frankowiczów.