Rafał Brzoska, cudowne dziecko polskiego biznesu. Do niedawna wielbiony przez każdego początkującego przedsiębiorcę i studenta ekonomii, synonim słowa sukces. Wizjoner, strateg i trendsetter. Od niedawna również Janusz biznesu. Na skutek społecznego oburzenia zrezygnował z udziału w konferencji dla start-upowców.
Znakomity strateg i wizjoner, kreujący trendy i zmieniający oblicze polskiego rynku e-commerce. To również doświadczony menedżer, przewidujący trendy rynkowe i specjalizujący się w nowo powstających rynkach o dużym potencjale wzrostu. Specjalista w zakresie tworzenia perspektywicznych oraz długofalowych planów i strategii biznesowych. Dzięki niestandardowej wizji rozwoju oraz koncepcyjnemu modelowi zarządzania i nowatorskiemu podejściu do biznesu, promuje polską innowacyjności na całym świecie.
Taką sylwetkę biznesmena możemy przeczytać na stronie internetowej organizatora biznesowej konferencji European Start-up Days, sponsorowanej m.in. przez ING Bank Śląski. Zapowiedź wystąpienia Brzoski opublikowana na profilu sponsora imprezy spowodowała burzę komentarzy. Na bank oraz organizatora konferencji posypały się gromy, za promowanie metod prowadzenia biznesu przez złote dziecko polskiej przedsiębiorczości.
Biznes to nie je bajka
Przypomnijmy. Po utracie intratnego kontraktu InPostu na obsługę przesyłek sądowych notowania Integer S.A. – spółki zarządzanej przez Brzoskę zaczęły spadać na łeb na szyję. Biznesmen zaczął pozbywać się najbardziej kosztownych elementów swojego biznesu. Tu zaczyna się historia spółki-córki Brzoski – Bezpiecznego Listu, zatrudniającej około tysiąca pracowników. Rafał Brzoska do problemu podszedł kreatywnie. Skoro pracownikom trzeba zapłacić, a pieniędzy w kasie coraz mniej to najlepiej będzie całą firmę sprzedać.
I sprzedał. Za dziesięć tysięcy złotych spółce zarejestrowanej na Cyprze. Ta stwierdziła, że nie ma pieniędzy na wynagrodzenia i pracownicy zostali na lodzie. Zbulwersowanej opinii publicznej biznesmen tłumaczył się, że to nie jego problem, bo przecież on nie zasiada we władzach spółki, która ma wypłacić wynagrodzenia, więc po co jemu w ogóle zawraca się głowę. Najwidoczniej był na wykładzie jakiegoś coacha, gdzie usłyszał, że to wina pracownika, że jest biedny. Przecież mogą wyjść ze strefy swojego komfortu. Za te kreatywne podejście do biznesu pieniądze wykłada Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, czyli suweren.
Anatomia upadku
Po fali krytyki, bank zdecydował o zaprzestaniu promowania imprezy twarzą kontrowersyjnego przedsiębiorcy. W dalszym ciągu Rafał Brzoska miał jednak wygłosić wykład zatytułowany, o ironio, „Potknę się, ale wstanę. Sukces mnie nie oślepi. Wnioski z historii porażek i sukcesów – przydatna lekcja na przyszłość”. Fundacja Akcja Demokracja wystosowała apel do ING Banku Śląskiego o następującej treści.
IN(G)nowacje bez wyzysku
Adresaci ING Bank Śląski (Prezes Zarządu i Akcjonariusze)Domagamy się od ING Banku Śląskiego, jako głównego sponsora European Start-up Days, aby doprowadził do usunięcia Rafała Brzoski z grona prelegentów tej imprezy lub wycofał się z jej finansowania. Rafał Brzoska (prezes spółki InPost) jest odpowiedzialny za dramatyczną sytuację, w jakiej znalazło się ponad 1 tys. pracownic i pracowników. Wykorzystał system „firm krzaków”, by uniknąć wypłaty wynagrodzeń, co Inspekcja Pracy uznała za złośliwe naruszenie praw pracowniczych [1]. Setki pokrzywdzonych przez niego osób pozostają do dziś bez należnych im świadczeń. Pomimo nacisków społecznych nie poczuwał się do odpowiedzialności za ich los. Nie takie „innowacje biznesowe” i nie takie osoby ING powinien promować. Łamanie praw pracowniczych jest sprzeczne z Powszechną Deklarację Praw Człowieka, a również do niej ING odwołuje się w swoich zasadach społecznej odpowiedzialności biznesu.
Pod apelem podpisało się niemal pięć tysięcy osób. W konsekwencji organizator imprezy poinformował, że Rafał Brzoska sam wycofał się z udziału w konferencji. Trochę szkoda, bo jestem bardzo ciekawy jakie wnioski wyciągnął ze swoich porażek.
Historia upadku tego biznesu idealnie obrazuje najgorsze cechy rodzimych przedsiębiorców – reprezentantów polskiej szkoły biznesu. Przeinwestowanie, pułapka własnego sukcesu, a co za tym idzie porywanie się na słońce bez odpowiedniego planowania. No, chyba że tym planem jest bezczelne pozbycie się pracowników w razie kłopotów.
Mógł założyć start-up – wtedy byłby łagodniej traktowany.