Przedstawiciele Raiffeisena muszą sobie pluć w brodę. Wystarczył jeden anonim, żeby odciąć przedsiębiorstwo importujące węgiel od środków pieniężnych i linii kredytowej. Pokrzywdzona spółka domaga się teraz od banku 202,8 mln zł odszkodowania.
Brudna walka między konkurentami – rosyjski węgiel i afera podsłuchowa w tle
Powierzając swoje pieniądze bankom wierzymy, że w ich rękach będą one bezpieczne, oraz w to, że będziemy mieli do nich dostęp, kiedy tylko będą nam potrzebne. Gdy prowadzi się działalność gospodarczą mającą wielomilionowe obroty, jakość obsługi bankowej staje się sprawą wręcz kluczową. Przestoje płatnicze, nawet krótkie, potrafiły już doprowadzić niejedną firmę do bankructwa. Nie do pomyślenia wydaje się sytuacja, w której bank odcina prężnie działające przedsiębiorstwo od pieniędzy z dnia na dzień, właściwie bez powodu. A jednak, dokładnie to spotkało spółkę Energo.
Ta firma z Bielska Podlaskiego zajmuje się importem węgla z Rosji. O firmie zrobiło się głośno w kwietniu 2014 r. Doszło wówczas do próby założenia w warszawskiej siedzibie spółki nielegalnego podsłuchu. Odpowiadał za to ówczesny konkurent przedsiębiorstwa, niejaki Marek F. Ten z kolei zasłynął udziałem w słynnej „aferze podsłuchowej.” Energo najwyraźniej nie ma szczęścia do tego typu incydentów bo, jak podaje serwis money.pl, w czerwcu tego samego roku ktoś przesłał anonimowy donos do pięciu banków obsługujących spółkę.
Raiffeisen cztery lata temu popełnił spory błąd, teraz może za to zapłacić
Donos ten miał formę anonimowego maila, w którym nadawca podszywał się pod pracownika księgowości firmy Energo. Zawierał opis rzekomych nadużyć i nieprawidłowości, jakich dopuszczać się miała spółka. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że nadawca podpisał się jako „Życzliwy” – można by rzec, jak we wzorcowym anonimowym donosie. Cztery banki, BGŻ, BRE, Millennium i ING Bank Śląski, zachowały się w tej sytuacji tak, jak powinny. Skontaktowały się ze spółką i po otrzymaniu stosownych wyjaśnień zapomniały o całej sprawie. Raiffeisen z kolei postanowił zablokować konta Energo oraz odciąć ją od kredytu. Co gorsza, przez kilka dni nie odpowiadał, zdaniem pokrzywdzonej spółki, na wszelkie próby kontaktu z jej strony.
Przykre zdarzenie sprzed czterech lat może mieć równie nieciekawe konsekwencje dla banku. Energo złożyło pozew do sądu okręgowego w Warszawie. Swoje straty spółka wyceniła na 202,8 mln zł. Na tą sumę składa się rzeczywista szkoda, wynosząca 182,8 mln zł oraz utracone korzyści oszacowane na 20 mln zł. Nie bez znaczenia jest również kwestia strat wizerunkowych, jakie poniósł Energo – także teraz, gdy sprawa odżyła po latach. Pracownicy banku odpowiadający wówczas za załatwienie całej sprawy najwyraźniej nie wiedzieli, że anonimy najlepiej wyrzucać do kosza bez czytania i popisali się niekompetencją. Obecnie Raiffeisen odmawia komentarzy w sprawie, zasłaniając się tajemnicą bankową.