Rządzący postanowili rozszerzyć krąg osób, które będą mogły otrzymać rekompensaty za prąd. Maksymalny próg dochodów uprawniających do świadczenia wyniesie 1563 zł w gospodarstwie 1-osobowym i 1115 zł/os. w gospodarstwie wieloosobowym. Wzrośnie również skala dopłaty do rachunku, z 30 proc. do 50 proc.
Najnowsze zmiany sprawią, że dodatek energetyczny otrzyma nawet 20 proc. gospodarstw domowych
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, jak podaje Business Insider, przygotowało projekt ustawy wprowadzającej rekompensaty za wzrost cen prądu. Względem pierwotnych zapowiedzi znacząco poszerzy się grono potencjalnych beneficjentów.
Wszystko przez najważniejszą chyba zmianę. Kryterium maksymalnego dochodu uprawniającego do dodatku ustalono na 1563 zł w gospodarstwie 1-osobowym i 1115 zł/os. w gospodarstwie wieloosobowym. Dzięki takiemu rozwiązaniu resort klimatu szacuje, że o rekompensaty za prąd będzie mogło się ubiegać nawet 2,63 mln gospodarstw domowych. To jedna piąta wszystkich w Polsce.
Dodatkowo postanowiono zauważalnie poprawić opłacalność samego dodatku energetycznego. Rekompensaty wzrosną z 30 proc. do 50 proc. Stawki wyniosą od 324 zł do 876 zł w ujęciu rocznym. Świadczenie będzie przyznawane na okres 6 miesięcy. Do jego uzyskania wystarczą w zupełności faktury za prąd. To oznacza, że nie trzeba będzie przedstawiać kopii umowy zawartej z dostawcą energii elektrycznej. Takie rozwiązanie usprawni z pewnością realizację programu.
Wreszcie, nowa ustawa wprowadzi do polskiego pojęcia pojęcie „ubóstwa energetycznego„. Dość uniwersalna definicja prawna tego zjawiska pozwoli na przygotowywanie w przyszłości także lokalnych programów wsparcia. Dodatkowo jej istnienie w porządku prawnym z pewnością pomoże w zwiększeniu świadomości jego istnienia, także wśród samych rządzących.
Rekompensaty za prąd to pomysł realizowany także w pozostałych państwach Unii Europejskiej
Rekompensaty za ceny prądu już na pierwszy rzut oka wydają się bardzo kosztownym rozwiązaniem. Podobne jednak wprowadzają w tym momencie także inne państwa europejskie. Francja zdecydowała się wdrożyć tzw. „dodatek inflacyjny„, Holandia przygotowała na rekompensaty aż 3 mld euro. Na szczęście wygląda na to, że Ministerstwo Klimatu zdołało wygospodarować na ten cel dość pokaźne środki.
Ta pomoc zagwarantuje najsłabszym odbiorcom zaspokojenie jednej z podstawowych potrzeb, jaką jest dostęp do energii elektrycznej. Już na etapie przygotowywania ustawy Ministerstwo Klimatu i Środowiska uzgodniło szczegóły m.in. z Ministerstwem Finansów i zapewniło finansowanie na poziomie minimum 1,5 mld zł. Jestem przekonany, że ustawa szybko trafi pod obrady Sejmu
Dzieląc zakładane środki przez spodziewaną liczbę beneficjentów wychodzi około 570 zł. To oznacza, że resort przygotował się należycie do realizacji swoich założeń. Nie ma raczej ryzyka, że nagle zabraknie pieniędzy. Zwłaszcza, że w rządzący przewidują stopniowe zwiększanie finansowania programu do poziomu 1,7 mld zł w roku 2031.
Nie da się jednak ukryć, że rekompensaty za prąd nie są w stanie rozwiązać problemu ubóstwa energetycznego i szerszych skutków wzrost cen energii. Takich, jak chociażby dalsze nakręcanie inflacji. Co gorsza, obok samej energii elektrycznej drożeje także gaz – w dużej mierze z przyczyn czysto politycznych. Wiele wskazuje też na to, że ceny prądu i gazu będą tylko rosły.
Nadzieję na trwałą poprawę sytuacji daje chyba tylko skuteczne przeprowadzenie w Polsce transformacji energetycznej. Od tego dzielą nas co najmniej dwie-trzy dekady. Najwyraźniej do drożyzny będziemy się musieli przyzwyczaić.