Pogarszająca się sytuacja na Rodos, a także nowe pożary na Korfu i wyspie Eubea nie sprzyjają wakacyjnemu odpoczynkowi. Niektóre biura turystyczne same zaczynają odwoływać zaplanowane imprezy turystyczne. Dla tych, którzy nie otrzymali propozycji rezygnacji od touroperatora mamy dobrą wiadomość – bezkosztowa rezygnacja z wakacji w Grecji jest możliwa.
Wymarzone greckie wakacje? W tym roku to mało prawdopodobny scenariusz
Ponad 19 tysięcy ewakuowanych osób i dziesiątki nowych pożarów dziennie. Tak wygląda krajobraz na kilku najpopularniejszych greckich wyspach wypoczynkowych. Oczywistym jest, że w obliczu szalejącego żywiołu wielu turystów nie chce ryzykować zdrowiem i życiem udając się na wcześniej wykupione wakacje. Na szczęście wobec pogarszającej się sytuacji z inicjatywą wychodzą powoli pierwsi touroperatorzy.
W poniedziałek TUI poinformowało bowiem, że odwołuje zaplanowane na 28 lipca wyloty na Rodos. Jednocześnie biuro zapewniło przebywających na wyspie Polaków, iż samolot, który przecież wcześniej miał przylecieć z nowymi turystami, odbierze ich zgodnie z planem. Forma rekompensaty dla poszkodowanych w związku z anulowaniem imprezy turystycznej nie jest jeszcze znana. Najpewniej będzie to jednak zwrot pieniędzy lub możliwość skorzystania z innej wycieczki oferowanej przez największe biuro turystyczne w kraju.
Część zaplanowanych na najbliższe dni wylotów na Rodos odwołały też Itaka i Rainbow. W tym przypadku chodzi jednak jedynie o wczasowiczów, którzy mieli być zakwaterowani w hotelach najbliżej zagrożenia. Jednocześnie biura zapewniły, że ich klienci są całkowicie bezpieczni, a wiele imprez turystycznych na terenie Rodos odbywa się bez jakichkolwiek zakłóceń.
Czy samodzielna rezygnacja z wakacji w Grecji jest możliwa?
Sytuacja na greckich wyspach zmienia się niemal z godziny na godzinę. Pomimo zapewnień biur turystycznych wielu turystom nie uśmiechają się wakacje z widokiem na szalejący w oddali żywioł. Niestety większość z nich już zapłaciła organizatorom za zorganizowanie wypoczynku na Rodos czy Korfu. Co więcej wakacje w tym roku mocno podrożały, a na dodatek mamy sam środek sezonu. Tym samym zwykle w grę wchodzą spore pieniądze. Czy zatem jest szansa na zwrot środków?
Na szczęście tak. Jest to możliwe dzięki instrumentom ochronnym przewidzianym w przepisach ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych. W pierwszej kolejności należy zatem zwrócić uwagę, że mowa tu jedynie o turystach, którzy zawarli z biurem podróży umowę o organizację imprezy turystycznej. Zwykle ma ona formę zapewnienia przelotu i zakwaterowania, czasem także wynajmu samochodów na miejscu. Osoby organizujące wyjazd na własną rękę nie mogą więc skorzystać z przewidzianych w ustawie rozwiązań.
Wracając jednak do imprez turystycznych, zgodnie z przepisami podróżny ma prawo odstąpić od umowy o udział w imprezie turystycznej w każdym czasie przed jej rozpoczęciem. Nikogo nie można przecież zmusić do wakacyjnego wyjazdu wbrew jego woli. W takim jednak przypadku trzeba liczyć się z koniecznością zapłaty na rzecz touroperatora odpowiedniej i uzasadnionej opłaty za odstąpienie od umowy. Jej wysokość ustalona jest zwykle w stosownych regulaminach biur podróży. Zależna jest od tego, na ile dni przed wyjazdem turysta dokona rezygnacji.
Jednocześnie ustawodawca daje turystom możliwość bezkosztowego odstąpienia od umowy o udział w imprezie turystycznej przed rozpoczęciem imprezy turystycznej wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności. Mogą one wystąpić w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie. Nadto muszą mieć znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego. To właśnie ten przepis jest furtką, dzięki której rezygnacja z wakacji w Grecji jest obecnie możliwa.
Biura na pewno będą się bronić. Oświadczenie o odstąpieniu musi być precyzyjne
Choć wydaje się, że przytoczone zapisy ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych dotyczące odstąpienia od umowy są stworzone właśnie na sytuacje takie jak ta na Rodos, to niemal na pewno biura podróży będą próbowały podważyć przynajmniej część oświadczeń klientów. Podobnie było zresztą w przypadku wycieczek organizowanych w czasie COVID-19.
Fakt, że pożar jest okolicznością nieuniknioną i nadzwyczajną nie będzie raczej wymagał udowodnienia. Sporne może być natomiast uznanie czy w przypadku osób, które mają być zakwaterowane z dala od ogniska żywiołu można uznać, że okoliczności te wystąpiły w najbliższym sąsiedztwie wspomnianych wcześniej okoliczności. Wydaje się, że ze względu na nieustannie zmieniającą się sytuację, przesłanka ta będzie spełniona w przypadku wszystkich turystów udających się na Rodos. Uzasadnianie odstąpienia od umowy w zakresie wakacji na sąsiednich wyspach, gdzie pożar nie dotarł, a życie toczy się normalne może być jednak skazane na niepowodzenie.
Turysta musi też być przygotowany na wykazanie wpływu obecnej sytuacji na realizację imprezy turystycznej. Tym samym warto poświęcić chwilę czasu na napisanie oświadczenia o odstąpieniu od umowy, by od razu wybić touroperatorowi z ręki argumenty przemawiające za brakiem uznania złożonego oświadczenia. Warto wskazać, że zwrot wpłaconych środków powinien nastąpić w ciągu 14 dni od rozwiązania umowy.
Na koniec jeszcze pozytywna wiadomość. Oczywistym jest, że pobyt w pobliżu ogniska żywiołu spędzony na nieustannym sprawdzaniu napływających komunikatów trudno nazwać urlopem. Sądy dobrze o tym wiedzą i w przypadku sporów sądowych na tym tle zwykle zwycięsko wychodzą z nich konsumenci.