Czy życiowym partnerem może być sąsiad czy sąsiadka zza biurka? Cóż, temat to kontrowersyjny, ale nie na się ukryć, że wiele udanych małżeństw tworzą współpracownicy. A właściwie to tworzyli. Bo wygląda na to, że romans w firmie coraz częściej uznawany jest za zło. Czemu? Wbrew pozorom przyczyną nie jest ruch „MeToo”.
Gdzie tak właściwie poznają się dzisiaj pary? Fascynujące badanie na ten temat przeprowadziła amerykańska Akademia Nauki. Porównała, w jaki sposób amerykańskie heteroseksualne pary poznawały się od lat 40. XX wieku aż po współczesność.
Swietny artykul w FT. Ale streszcza go wlasciwie jeden wykres. pic.twitter.com/k9Kr8Q4hrE
— mBank Research (@mbank_research) November 7, 2019
Część wyników nie zaskakuje. Otóż w latach 40. aż 30 proc. par swatała rodzina. Dziś to raptem kilka procent. W latach 40. niecałe 30 proc. par poznawało się również w szkole. Dziś licealne romanse mają znacznie krótszy żywot. Zaledwie kilka proc. par zna się jeszcze ze szkoły.
Jeszcze w latach 40. i 50. sporo Amerykanów spotykało drugie połówki w… kościołach. Dziś to ledwie kilka procent, podobnie jak pary, które poznały się na studiach.
Romans w firmie jest passé? Wiemy czemu
Z amerykańskiej analizy wynika, że ciągle sporo par poznaje się przez wspólnych znajomych. Właściwie przez całą drugą połowę XX wieku najlepszym sposobem na znalezienie partnera była impreza u znajomych czy przyjacielskie spotkanie w większym gronie.
No dobrze, a co z tymi znajomościami biurowymi? W latach 80. i 90. „firmowe” pary były zjawiskiem całkiem powszechnym – ok. 20 proc. wszystkich par poznawało się właśnie w pracy.
Jednak od 2000 roku poznaje się w ten sposób coraz mniej par czy małżeństw – w 2010 było to ok. 15 proc., w 2017 zaledwie 10. Tendencja jest wyraźna od wielu lat, więc trudno tu mówić o efekcie „MeToo”. Fakt jednak faktem, że w ostatnich kilkunastu latach feminizm na dobre trafił do korporacji. I jeśli jeszcze nie tak dawno temu romansowanie z podwładnymi było całkiem akceptowalne, to teraz może się skończyć… wyrzuceniem z pracy.
Na pewno więc pewne zmiany społeczne powodują, że coraz częściej odechciewa nam się nawiązywać romantyczne relacje w biurze. Ale to nie jest raczej główna przyczyna. Otóż „winny” jest tu przede wszystkim internet.
Otóż koniec lat 90. to debiuty pierwszych stron randkowych. Jednak w tym czasie zaledwie kilka proc. par poznawało się przez internet. W 2000 r. było ich już 20 proc. Obecnie to prawie 40 proc.
Nic więc dziwnego, że romans w firmie zaczyna się robić passé. W końcu chyba łatwiej odpalić Tindera niż ryzykować reputację, angażując się w relację z podwładnym lub przełożonym?
No dobrze, ale w końcu nie każdy lubi internetowe romanse. Badanie pokazuje jednak, że ciekawą alternatywą mogą być stare, dobre bary. Co ciekawe, od roku 2000 coraz więcej par się poznaje w takich miejscach. W 2000 r. było to ok. 18 proc., teraz – prawie 30.