Rosja do spółki z Izraelem to aktualnie najwięksi wrogowie Polski. Decyzja prezydenta Dudy jest słuszna

Gorące tematy Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji (306)
Rosja do spółki z Izraelem to aktualnie najwięksi wrogowie Polski. Decyzja prezydenta Dudy jest słuszna

Andrzej Duda jest prezydentem nie z mojej bajki. Nie to, że go nie lubię, ale jeden z rozdziałów mojej bajki jasno wskazuje, że prezydent czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, czego Andrzej Duda akurat za skrupulatnie nie robi. Natomiast opozycja popełnia błąd atakując go za to, że zdecydował się nie jechać do Izraela na uroczystości obchodów wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. 

Niemal dokładnie rok temu temu część czytelników Bezprawnika zarzucała mi, że jestem niesprawiedliwy w swojej ocenie twierdząc, że Izrael jest państwem wrogim Polsce. Osobiście mam jednak problem ze znalezieniem państw, które życzyłyby nam gorzej, niż Rosja i właśnie Izrael. To dwa największe problemy współczesnej Polski w polityce międzynarodowej, a na dodatek od jakiegoś czasu sromotnie na obu gruntach przegrywamy.

Rosja jest naszym wrogiem historycznym i geopolitycznym. Cywilizacyjnie uciekliśmy Rosjanom, stoimy po przeciwległych stronach, osadzeni w różnych sojuszach, a w Europie Wschodniej dominującą rolę historycznie mogą odgrywać tylko dwa państwa – albo Polska, albo Rosja. Rywalizacja jest więc wpisana w naszą naturę, oba narody mają w sobie zaszczepiony imperialny gen, zaś niechęć historyczna dodaje pikanterii. Żywotny interes Rosji bazuje na tym, bym Polska była jak najsłabsza – gospodarczo czy politycznie.

Izrael jest państwem w dużej mierze tworzonym przez Polaków, ponieważ istotna część przywódców Izraela była właśnie Polakami, Ukraińcami czy Białorusinami. Żeby daleko nie szukać, Dawid Ben Gurion, pierwszy premier, urodził się w Płońsku. Obywatelami Polski była też zdecydowana większość przeprowadzanej przez Niemców eksterminacji ludności w czasie II Wojny Światowej. W 1941 roku nie było Izraela, w obozach zagłady ginęli właśnie obywatele Polski, czasem niewierzący, czasem prawosławni, czasem wyznania chrześcijańskiego, a najczęściej wyznania żydowskiego. To trzeba mówić głośno i otwarcie. Nie obywatele Izraela, bo nie tak to się układa na osi czasu, a obywatele Polski byli głównymi ofiarami holokaustu.

Izrael zapatruje się jednak na tę kwestię biznesowo

Prawda historyczna jest dziś wykorzystywana instrumentalnie. Jako serwis internetowy żyjemy z reklam, doskonale rozumiem na czym polega marketing i PR, ponieważ wielkie firmy płacą nam pieniądze, by było o nich głośno, by trafiały ze swoim przekazem do potencjalnych klientów. Izrael wykonał w ostatnich latach tytaniczną pracę, by fabrykować swoje roszczenia finansowe względem Polski, na przykład przy ustawie 447. To miała być wprawdzie „taka tam tylko ustawa amerykańskiego Kongresu, bez żadnych skutków prawnych”, ale przecież jeśli uchwala się takie rzeczy, to robi się to w jakimś celu. Izraelici wykorzystują swoje ogromne wpływy w Stanach Zjednoczonych, a od pewnego czasu idą pod rękę także z Rosją, by wymusić na Polakach odszkodowania, które z punktu widzenia polskiego prawa spadkowego, niezależnie czy interpretowanego współcześnie czy nawet przez Kodeks Napoleona, im się nie należą.

Izrael znalazł sojusznika w Rosji i teraz wspólnie będą fałszowali historię II Wojny Światowej

Polska nie ma w Izraelu sojusznika, ponieważ ten gotów jest przymykać oko na jej zasługi i szlachetne czyny w czasie II Wojny Światowej, przy jednoczesnym wynoszeniu do rangi zinstytucjonalizowanego ludobójstwa (jak w przypadku Niemiec) kilku odosobnionych incydentów antysemityzmu na polskich wioskach. Antypolonizm w Izraelu bywa jednak wysysany z mlekiem matki, a Polacy muszą żyć ze świadomością, że Żydzi nas po prostu nie lubią. Ponieważ jest to niezwykle inteligentny, znakomicie zorganizowany i bardzo wpływowy naród, stanowi to dla Polski duży problem i duże wyzwanie. Szczególnie w kontekście naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, politycznie silnie powiązanymi z Izraelem.

Dokładnie w lutym 2019 roku, na życzenie Stanów Zjednoczonych, w Warszawie stał Benjamin Netanjahu z Mikiem Pompeo i – co tam prezydentem Dudą – wycierał podłogę mną, moimi przyjaciółmi, moimi bliskimi czy wreszcie moimi przodkami. Nie było to komfortowe, jednak doprowadziła do tego fatalna polska dyplomacja, która nastawiona jest na robienie bezwarunkowej łaski Amerykanom i cierpliwe znoszenie wszelkich upokorzeń.

Co gorsza, teraz bliskim sojusznikiem Izraela w kwestii fałszowania polskiej historii został sam Władimir Putin, który przed kilkunastoma dniami wskazywał na decydującą rolę naszego kraju w początku II Wojny Światowej. To oczywiście bzdury, które wzbudziły politowanie u większości zainteresowanych wypowiedzią obywateli świata, jednak taka narracja jest wodą na młyn Izraela.

Wszystko wskazuje na to, że 75. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w Jerozolimie będzie takim festiwalem fałszowania polskiej historii w celu realizacji geopolitycznej gry Rosji i biznesu Izraela

Nie dziwi zatem, że doświadczony w byciu upokarzanym przez Netanjahu prezydent Duda ostatecznie zdecydował się nie brać udziału w formacie, którego jednym z głównych uczestników, gwiazdą wieczoru, wisienką na torcie będzie Władimir Putin. Polska dyplomacja nie potrafiła zagwarantować naszemu prezydentowi wystąpienia, a to z kolei oznacza, że być może ponownie musiałby w milczeniu wysłuchiwać o tym jak Polacy masowo mordowali Żydów, podzielili między sobą całą Europę z Hitlerem, a na końcu zrzucili bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.

W tej sytuacji wycofanie się z uroczystości było naturalną i jedyną słuszną decyzją obozu władzy. Niewykluczone, że doprowadził do tego szereg błędów polskiej dyplomacji w ostatnich latach, ale i nie można jej obwiniać za zwyczajnie złe intencje Rosji i Izraela. Dwóch najbardziej wrogich Polsce państw świata. I życzyłbym sobie, by opozycja nauczyła się takie niuanse dostrzegać i w tak szczególnych wypadkach respektować interes narodowy.

Fot. tytułowa: kremlin.ru, na licencji Creative Commons Attribution 4.0 Unported