Różnica między zadatkiem a zaliczką jest naprawdę istotna. Warto o tym pamiętać decydując się chociażby na rezerwację hotelu na wakacje. Może się bowiem okazać, że nawet jeśli mamy dobry powód do rezygnacji to na koniec zostaniemy z niczym. Ostatnio przekonała się o tym pewna turystka, która planowała pobyt w górach.
Często spotykamy się z sytuacją, kiedy to rezerwując pobyt w danym miejscu właściciel każe nam wpłacić jakąś część umówionej kwoty. Ma to być swego rodzaju zabezpieczenie na wypadek, gdybyśmy jednak zmienili zdanie. Choć nie wszyscy zwracają na to uwagę, to niezwykle ważne jest, by jednoznacznie ustalić czy umawiamy się na zaliczkę czy zadatek.
Różnica pomiędzy zadatkiem a zaliczką jest zasadnicza
Zaliczka to termin, którego w przepisach nie znajdziemy. Został on ukształtowany przez praktykę przy zawieraniu różnych umów. Decydując się na taką formę przedpłaty należy mieć jednak świadomość, że tak naprawdę zaliczka nie stanowi dla nas żadnego zabezpieczenia. W przypadku braku realizacji umowy przez którąś ze stron podlega ona zwrotowi bez żadnych innych konsekwencji. Powód nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku zadatku. Jest to instytucja uregulowana w Kodeksie cywilnym. Teoretycznie zadatek jest świadczeniem, które może być spełnione zarówno w formie rzeczowej jak i pieniężnej. W praktyce jednak zdecydowanie częściej zabezpieczeniem jest określona w pieniądzu kwota. Zasadnicze znaczenie zadatek zyskuje w przypadku niewykonania umowy.
Posługując się tytułowym przykładem hotelowej rezerwacji, jeśli klient nie skorzysta z usługi, właściciel ośrodka może odstąpić od umowy i zatrzymać otrzymane wcześniej pieniądze. Gdy to hotelarz nie spełnił swojego świadczenia rozczarowany turysta również zyskuje uprawnienie do odstąpienia od umowy, a co za tym idzie, do żądania kwoty w wysokości dwukrotności wpłaconego zadatku. Różnica jest zatem kolosalna, zwłaszcza dla hotelowego gościa.
Sądy są bezlitosne – nie przyjeżdżasz to tracisz zadatek
O tym jak istotna jest różnica pomiędzy zaliczką a zadatkiem przekonała się ostatnio pewna turystyka. Kobieta przy rezerwacji pokoju w hotelu dla siebie i swojej rodziny wpłaciła niemałą kwotę, bo 2240 złotych. Co ważne, pobyt ten przypadał na szczyt sezon w górach. Niestety z powodu choroby matki partnera oraz choroby dziecka przyjazd w umówionym terminie nie był możliwy. Właściciel hotelu zatrzymał pieniądze, z czym nie mogła pogodzić się klientka, która wniosła sprawę do sądu.
Sporną kwestią był fakt czy zapłacone pieniądze stanowiły zaliczkę czy zadatek. Kobieta przekonywała bowiem, że wpłaciła zaliczkę i środki powinny do niej wrócić. Zarówno w pierwszej jak i drugiej instancji sąd przyznał rację hotelarzowi. Istotny był zwłaszcza regulamin ośrodka, gdzie wyraźnie wskazywano, że przy rezerwacji pobierane są zadatki. Poza tym Sąd Okręgowy w Świdnicy stwierdził, iż nie miały miejsce okoliczności, za które klientka nie ponosiła odpowiedzialności. W jej miejsce mógł bowiem przyjechać ktoś inny, chociażby dalsza rodzina lub znajomi. Ostatecznie więc właściciel hotelu zatrzymał zadatek, a kobieta została z niczym.
Choć wyrok może być oceniany jako surowy, to jednak trudno go kwestionować. Pomimo trudnej sytuacji rodzinnej turystki, poszkodowanym w tym przypadku był hotelarz, który jednocześnie dobrze zabezpieczył swoje interesy. Wskutek jej rezygnacji z pobytu stracił on klienta w środku sezonu i nie mógł być pewien, czy znajdzie jeszcze kogoś, kto zdecyduje się na zajęcie pokoju. Rekompensata w postaci zadatku jak najbardziej mu się należała. Na tym przykładzie wyraźnie widać jak istotne jest rozróżnianie pojęć zaliczki i zadatku. Konsekwencje pomyłki mogą być bowiem dość kosztowne, co w czasach zaciskania pasa ma szczególne znaczenie.