Zestaw propozycji określany jako „rozszerzenie ochrony wolności wyznania i sumienia” to nie tylko garść prawnych baboli. To też prawo zainspirowane identycznym, jakie kilka lat temu wprowadziła Rosja Putina.
Rozszerzenie ochrony wolności wyznania
„Za publiczne działania wyrażające jawny brak szacunku dla społeczeństwa i podjęte w celu obrazy uczuć religijnych wierzących ustanawia się karę pieniężną do 300 tys. rubli, karę prac przymusowych w wymiarze do 1 roku lub pozbawienia wolności również do 1 roku”. To fragment tekstu z Rzeczpospolitej z czerwca 2013 roku, opisujący radykalne zmiany wprowadzone przez rosyjską Dumę. Inwestycja się opłaciła – dziś patriarcha Cyryl ślepo wspiera Putina i przekonuje swoich wiernych, że nieludzkie działania Rosjan w Ukrainie to działanie aprobowane przez Boga.
Kto by pomyślał, że w 50. dniu wojny ktoś w Polsce wpadnie na pomysł, by skopiować takie rozwiązania do naszego porządku prawnego. Politycy obozu władzy zaprezentowali dziś w Sejmie założenia swojego nowego projektu, który w założeniu ma chronić chrześcijan i miejsca kultu religijnego przed agresją. Marcin Warchoł jako przykłady podaje między innymi parodiowanie Bożego Ciała na marszu równości w Gdańsku, zakłócanie mszy świętych czy… pomazanie krzyża na Giewoncie.
Prezentowane rozwiązania wprowadzają bardziej precyzyjne regulacje prawne. pic.twitter.com/IYZIUUC22V
— Marcin Warchoł (@marcinwarchol) April 14, 2022
Jakie zmiany postuluje rząd? Jeden z pomysłów mówi o tym, że „wobec osoby zakłócającej nabożeństwo nie trzeba będzie już udowadniać, że czyniła to złośliwie”. Inny, że „ściganie za obrazę uczuć religijnych nie będzie już uzależnione od indywidualnego odczucia wiernych”. Mają też pojawić się zupełnie nowe przestępstwa. Między innymi lżenie kościoła czy znieważanie przedmiotu czci religijnej. Wreszcie, chcą karać ludzi za wyszydzanie dogmatów lub obrzędów kościoła.
Za co chce karać rząd?
Czy już uruchomiliście wyobraźnię i potraficie wymyślić sytuacje, jakie według proponowanych przepisów stałyby się karalne? Skoro lżenie kościoła miałoby stać się przestępstwem (do 2 lat więzienia), to prokurator mógłby postawić zarzut na przykład osobie nagłaśniającej problem pedofilii w kościele. Wszak księża twierdzą, że wcale nie jest tak źle jak przedstawiają to media i ofiary, bo wszystko to efekt kłamliwej nagonki, nieprawdaż? Tak samo ścigana może być osoba, która w trakcie kazania szkalującego społeczność LGBT głośno zaprotestuje i tym samym przerwie mszę. I nie będzie trzeba już nawet udowadniać, że zrobiła to w sposób „złośliwy” (za przerwanie mszy świętej ma grozić do 3 lat więzienia).
Ba, jak rozumiem, śledczy będą też interesowali się tymi, którzy oburzeniem reagują na to, co papież Franciszek mówi o wojnie w Ukrainie. Wszak kwestionowanie jego słów to „wyszydzanie dogmatów kościoła”. Nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju internetowej twórczości. Trzeba będzie chyba podwoić liczbę prokuratorów w Polsce, żeby zaczęli oni skutecznie ścigać wszystkich autorów memów z papieżem. Nie mówiąc już o działalności artystycznej/aktywistycznej – w nowym reżimie prawnym jasnym będzie, że obraza uczuć religijnych poprzez Matkę Boską z tęczową aureolą jest czymś oczywistym (do 2 lat więzienia za publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej).
Jeszcze jeden cytat z Rzeczpospolitej, opisującej w 2013 roku nowe prawo w Rosji Putina. „Za te same czyny, jednak popełnione w świątyniach lub miejscach uroczystości religijnych, ustawa wprowadza karę pieniężną do 500 tys. rubli (15,5 tys. dol.), prace przymusowe w wymiarze do trzech lat lub karę pozbawienia wolności także do trzech lat”. No tak, porządek musi być, a Polacy muszą się poczuć naprawdę wolni! Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, by takimi ustawami zajmował się polski Sejm. Albo bowiem walczymy z Putinem, albo się do niego upodabniamy. Nie da się wybrać obu rozwiązań na raz.