Trwają prace nad przepisami, które mają przyznać KNF nowe, wyjątkowe kompetencje wobec firm z branży kryptoaktywów. Wśród planowanych narzędzi są tak radykalne środki jak możliwość blokowania domen internetowych należących do nielegalnie działających platform krypto oraz zamrażania rachunków właścicieli kryptowalut. To będzie koniec „wolnoamerykanki” na cyfrowym Dzikim Zachodzie – jak chcą zwolennicy – czy może nadmierna ingerencja w rynek, przed którą ostrzegają sceptycy? Spróbujmy przyjrzeć się faktom i opiniom na ten temat.
Nowe prawo w drodze: pełny nadzór KNF nad kryptowalutami
Przygotowywana ustawa o kryptoaktywach ma w założeniu uregulować polski rynek kryptowalut i dostosować go do unijnych standardów (rozporządzenie MiCA). Projekt opublikowany pod koniec lutego 2024 r. przewiduje, że nad rynkiem czuwać będzie KNF, a oferowanie jakichkolwiek wirtualnych aktywów bez zezwolenia KNF zostanie zakazane. Komisja zyska też szerokie kompetencje nadzorcze i możliwość dotkliwego karania naruszeń, administracyjne kary finansowe mogą sięgać dziesiątek milionów złotych (maksymalnie prawie 67 mln zł za najpoważniejsze przypadki). Dostawcy usług krypto oraz emitenci tokenów będą zobowiązani uzyskiwać licencję KNF i regularnie przekazywać jej informacje o swojej działalności. Przewidziano ponadto dodatkowe zabezpieczenia dla klientów – np. obowiązek prowadzenia przez kantory kryptowalut indywidualnych rachunków płatniczych dla klientów, aby ich środki były odseparowane i bezpieczne.
Blokada domen internetowych „nieuczciwych” platform
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych narzędzi w projekcie jest blokowanie stron internetowych podmiotów naruszających przepisy. KNF będzie mogła wpisać podejrzaną stronę do specjalnego rejestru domen i nakazać zablokowanie do niej dostępu. Dostawcy internetu zostaną zobligowani do zablokowania dostępu do takiej strony dla użytkowników w Polsce. KNF będzie mogła zażądać blokady takiej witryny – początkowo na maksymalnie 96 godzin, a za zgodą prokuratora nawet do 6 miesięcy.
Regulator przekonuje, że rozwiązanie to ochroni klientów przed oszustami. Krytycy zauważają, że blokada domen to broń obosieczna. Oszuści potrafią błyskawicznie obejść taką cenzurę – zablokowane serwisy szybko pojawiają się pod nowym adresem (co widać było już przy stronach hazardowych). Ściganie klonów może przypominać zabawę w kotka i myszkę i angażować spore zasoby KNF. Ponadto zamknięcie strony może uderzyć rykoszetem w klientów, którzy stracą dostęp do swoich pieniędzy, co grozi im realnymi stratami. Podobna metoda blokowania stron nie sprawdziła się w walce z nielegalnym e-hazardem, więc pozostaje duża wątpliwość, czy w świecie krypto osiągnie zamierzony cel.
Zamrażanie kont i środków posiadaczy kryptowalut
Jeszcze poważniejszą ingerencją w prawa majątkowe jest pomysł zamrażania rachunków należących do posiadaczy kryptoaktywów. Projekt ustawy przewiduje, że KNF będzie mogła zablokować taki rachunek (bankowy lub na platformie krypto) na okres do 96 godzin, jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa związanego z rynkiem krypto. Następnie KNF zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa – a prokurator w drodze postanowienia może przedłużyć blokadę rachunku nawet do 6 miesięcy. Cały ten czas „zablokowany” obywatel nie może korzystać ze swojego majątku ulokowanego na takim koncie. Jeśli w ciągu 6 miesięcy nie zostaną mu przedstawione zarzuty, blokada musi zostać zwolniona, a środki wrócą do właściciela. Jednak rynki kryptowalut są tak dynamiczne, że półroczne „zamrożenie” może oznaczać dla inwestora poważne straty finansowe.
Część prawników alarmuje, że to rozwiązanie może być niekonstytucyjne – oznacza de facto wywłaszczenie obywatela z jego własności bez wyroku sądu i bez postawienia mu zarzutów. Jak alarmuje adwokat Leszek Kieliszewski,
Obywatel ma zablokowane swoje aktywa, nie postawiono mu zarzutów i nie ma żadnych środków odwoławczych. Na podstawie subiektywnej decyzji urzędnika można zamrozić komuś pieniądze
Co więcej, projekt ustawy pierwotnie nie dawał zablokowanemu prawa odwołania do sądu – mógł on złożyć zażalenie jedynie do samej KNF. Taki układ („KNF sędzią we własnej sprawie”) jest kwestionowany, bo prawo UE wymaga możliwości zaskarżenia decyzji nadzoru do niezależnego sądu. Być może w toku prac wprowadzono tu zmiany, ale już sama perspektywa takiej niekontrolowanej blokady wywołuje efekt mrożący w branży, przedsiębiorcy obawiają się, że KNF dostanie instrument mogący sparaliżować działalność nawet uczciwych firm na podstawie niejasnych podejrzeń.
Reasumując...
Nowe uprawnienia KNF budzą skrajne opinie. Zwolennicy witają je jako długo wyczekiwane zaprowadzenie porządku, niczym szeryf wkraczający na „Dziki Zachód” kryptowalut, gdzie oszuści stracą bezkarność, a klienci zyskają ochronę. Krytycy ripostują, że to strzelanie z armaty do wróbla: blokowanie całych domen i zamrażanie majątku bez wyroku to drastyczne środki, mogące uderzyć także w uczciwy biznes. Czas pokaże, czy nowe regulacje rzeczywiście uporządkują ten rynek, czy też nieuczciwi gracze znajdą sposoby obejścia, a inwestorzy będą drżeć o swoje środki. Jedno jest pewne, dni całkowitej wolnoamerykanki w świecie kryptowalut są policzone.