Rząd zmienił ustrój Polski. Mateusz Morawiecki to najpotężniejszy człowiek w kraju. Ma bowiem prawo do zablokowania wejścia w życie głupich jego zdaniem ustaw, które najpierw przyjął parlament, a następnie podpisał prezydent. A przynajmniej tak twierdzi rzecznik rządu Piotr Müller.
Rzecznik rządu był gościem Polskiego Radia 24. Został spytany o to, czy publikacja podpisanej przez prezydenta specustawy koronawirusowej jest opóźniana ze względu na to, że w akcie prawnym znalazł się przepis nie do zaakceptowania dla rządzących.
– Senat wprowadził niejasne poprawki do tej ustawy, które niestety przez pomyłkę kilkunastu posłów podczas głosowań sejmowych zostały przyjęte. Oznaczałyby one, że poprzez nieścisłe przepisy należałoby rozszerzyć wynagrodzenia dodatkowe, przeznaczone dla osób na pierwszym froncie walki z Covidem, właściwie wszystkim osobom w służbie zdrowia, które potencjalnie, a nie faktycznie mogą być narażone na kontakt z koronawirusem – odpowiedział Piotr Müller.
Tłumacząc z urzędniczej nowomowy na polski: tak, publikacja ustawy w Dzienniku Ustaw zostanie opóźniona aż do czasu, gdy wejdzie w życie nowelizacja poprawiająca pomyłkę kilkunastu posłów. A chodzi o wynagrodzenia lekarzy. Ponoć przez pomyłkę partia rządząca postanowiła być zbyt szczodra i przyznać niemal wszystkim lekarzom dodatek. Podczas gdy dodatkowe pieniądze mają być tylko dla niektórych – tych na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Tak też przewiduje nowelizacja do ustawy, która jeszcze nie została opublikowana (sic!).
Przypadkowe podwyżki dla lekarzy? Na szczęście rząd zmienił ustrój Polski
Deklaracja rzecznika rządu jest – powiedzmy szczerze – szokująca. Trzeba to bowiem nazwać niezapisaną nigdzie zmianą ustroju Polski. Rzecznik rządu publicznie bowiem wskazał, że premier, nadzorujący proces publikacji aktów prawnych w Dzienniku Ustaw (a de facto o nim decydujący, bo nawet małe dziecko wie, że prezes Rządowego Centrum Legislacji pełni funkcję techniczną, a nie decyzyjną), może zablokować wejście w życie każdego prawa uchwalonego przez parlament – wystarczy, że wstrzyma publikację ustawy.
To mechanizm przetestowany już z kilkoma wyrokami Trybunału Konstytucyjnego (wyroków wywołujących przykre konsekwencje dla obozu władzy nie publikowała zarówno Beata Szydło, jak i Mateusz Morawiecki), ale w tym wypadku to pójście o krok dalej. Gdybyśmy bowiem uznali, że premier może wstrzymać publikację ustawy nawet w nieskończoność, to wszelkie głosowania w parlamencie byłyby zupełnie bez znaczenia. Wyobraźmy sobie, że opozycja wygrywa głosowanie dotyczące jakiejś ustawy. Cieszy się. I co z tego, skoro premier po prostu odmówi publikacji?
Rząd zmienił ustrój Polski. Nie mógł tego zrobić, ale i tak zrobił
Prawo jest jasne. Prezes Rady Ministrów nie może blokować opublikowania ustawy w Dzienniku Ustaw. Ba, jest zobligowany do tego, by wola parlamentu i prezydenta znalazła odzwierciedlenie w publikatorze niezwłocznie. Na tym bowiem polega podział władz między ustawodawczą a wykonawczą. Wiem, że zdaniem niektórych nawet w konstytucji powinien być zapisany konkretny termin na publikację ustawy. Ale ustawa zasadnicza ani nie była pomyślana, ani nie powinna być obmyślona z przeświadczeniem, że znajdzie się kilku kombinatorów, którzy postanowią wykorzystać każdą, nawet pozorną, lukę. Wówczas miałaby 303404747 artykułów, a i tak nie udałoby się w niej wszystkiego uregulować.
Wizja Piotra Müllera jest w gruncie rzeczy dość prosta: rząd ma pełnić funkcję recenzenta i kontrolera woli sejmowej, senackiej i prezydenckiej. Rzecznik rządu zakłada, że premier wie lepiej, co chcieli przegłosować posłowie oraz czy prezydent powinien podpisać ustawę, czy nie powinien.
Generalnie: nie jestem zaskoczony, bo od dawna Sejm oraz prezydent zostali zmarginalizowani przez partię, której pięścią jest rząd. Ale trzeba o tym głośno mówić. Przynajmniej do czasu aż Mateusz Morawiecki zostanie Nadredaktorem.
W jaki sposób rząd zmienił ustrój Polski? Polecamy też:
- Na ten sam temat felieton Macieja Bąka: Ustawa covidowa – rząd przekroczył kolejną granicę. Tym razem… nie publikuje ustawy podpisanej przez prezydenta. Bo przyznaje podwyżki lekarzom