Skoda Octavia RS to nie byle jaka Skoda Octavia. Choć niepozorna, ma pod maską tyle koni, co pełnokrwiste sportowe auto. Słowem – to świetne auto dla służb mundurowych. Takie samochody Straży Granicznej miały służyć do pościgów. W Gdańsku służą jednak czemu innemu. Wszystko przez to, że się bardzo spodobały… lokalnemu komendantowi.
Skoda Octavia RS nie jest zwyczajnym autem kompaktowym, których pełno na ulicach polskich miast. Wygląda całkiem zwyczajnie, ale pod maską ma 245 koni mechanicznych, a przyspieszenie do „setki” w tym modelu to zaledwie 6,6 sekundy. Do tego ma obniżone zawieszenie i kilka ciekawych dodatków. No i niezbyt kompaktową cenę – kosztuje przynajmniej 140 tys.
Samochody Straży Granicznej. „Wypasiony” wóz dla komendanta
Polska Straż Graniczna dostała niedawno 35 takich nieoznakowanych pojazdów. I nic dziwnego – niczym policja, SG też potrzebuje szybkich, nieoznakowanych wozów. Chociażby do ścigania podejrzanych.
Prawdopodobnie większość tych aut właśnie do tego służy. Ale nie w Gdańsku – jak czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Tamtejszy komendant Morskiego Oddziału Straży Granicznej ponoć postanowił, że Octavia RS będzie idealnym autem jak na jego potrzeby.
– Płk Andrzej Prokopski wydał pisemną decyzję, że samochody zostają włączone do tzw. kolumny transportowej – czytamy w „GW”. A to oznacza, że Octavie nie służą do żadnych pościgów po autostradach. Są za to wykorzystywane do transportu VIP-ów, a raczej jednego „VIP-a”.
– Sportowym samochodem z przysługującym mu kierowcą jeździ na oficjalne spotkania i wizytacje placówek. Czarna skoda komendanta jest garażowana przy komendzie w Nowym Porcie – to znowu cytat z „GW”.
Samochody Straży Granicznej. Bo komendant musi się pokazać?
„GW” sugeruje, że gdański komendant jest w dobrych stosunkach z kontrowersyjnym wiceszefem MSWiA Jarosławem Zielińskim. Być może więc uznał, że ta znajomość sprawi, że na sucho mu ujdzie wykorzystywanie sportowego auta do własnych celów?
Chyba każdy, kto pracował w korporacji, zna przypadek osoby, dla której życiową misją jest robienie kariery dla samej kariery. To osoby, dla których kluczowe znaczenie ma wielkość gabinetu czy funkcja wypisana na wizytówce. Kwestie merytoryczne często mają dla takich osób drugorzędne znaczenie.
Można pomyśleć, że komendant SG z Gdańska też ma podobne podejście. Tylko za kaprysy korporacyjnych menedżerów płacą zazwyczaj same korporacje. A za Skodę RS komendanta płacimy my wszyscy.