Liczba palaczy (palących tradycyjne papierosy) zmniejsza się, na przykład na rzecz e-papierosów, a w szczególności podgrzewaczy tytoniu. Tytoniowych konserwatystów jest jednak sporo, a wielu z nas ma sąsiadów, którzy regularnie wychodzą na balkon zapalić. Dymu papierosowego wdychać chyba nikt nie lubi. Sąsiad pali na balkonie — co można z nim zrobić?
Sąsiad pali na balkonie
Temat palenia na balkonie nie jest niestety prosty. Nie istnieje przepis Kodeksu wykroczeń, który stanowi „kto pali na balkonie, podlega karze grzywny”. Zmierzam do tego, że samo działanie — co do zasady — jest legalne. Ale nie jest też tak, że bierni palacze, którym taki stan rzeczy się nie podoba, pozbawieni są instrumentów prawnych celem ochrony swoich praw.
Warto najpierw zajrzeć do ustawy tzw. antynikotynowej, która określa, gdzie palić nie wolno. Palenie zakazane jest: na terenie zakładów leczniczych, jednostek oświaty, w uczelniach, co do zasady w zakładach pracy i obiektach kulturalno-wypoczynkowych, w lokalach gastronomicznych, w transporcie publicznym, na przystankach, na placach zabaw, w obiektach sportowych, a także innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego. Balkonów w tym wyliczeniu jednak brakuje.
Skoro zakaz nie wynika z ustawy, to może z innych regulacji — na przykład wewnętrznych? Na myśl od razu przychodzą regulacje dotyczące wspólnot mieszkaniowych, czy też spółdzielni. Taki zabieg uniemożliwia jednak uchwała Sądu Najwyższego z 7 marca 2008 (III CZP 10/08), która wprost rozstrzyga, że balkon nie jest częścią wspólną, a (w zakresie części, na której można stać) przynależy do lokalu.
Niekoniecznie trzeba karać
Skoro próżno doszukać się jakiegoś administracyjno-karnego środka przymusu, warto zwrócić uwagę na prawo cywilne, a mówiąc precyzyjniej — prawo sąsiedzkie. Kodeks cywilny określa instytucję immisji, a art. 144 k.c. stanowi, że:
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Środkiem ochrony przed immisjami (naruszeniami) jest przede wszystkim powództwo negatoryjne (przeciwko osobie o zaprzestanie naruszeń i przywrócenie stanu poprzedniego). Jeżeli nie mówimy o właścicielu, a jedynie posiadaczu, to instrumentem ochrony jest np. powództwo posesoryjne (przeciwko osobie, która narusza posiadanie).
W grę wchodzi także problematyka naruszania dóbr osobistych. W tego rodzaju postępowaniach sąd może udzielić zabezpieczenia i rozwiązać problem jeszcze przed wydaniem orzeczenia. Są to jednak dosyć skomplikowane sprawy, więc warto skorzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika.
Samo palenie nie jest zakazane, ale poszczególne zachowania — już tak
O ile samo palenie tytoniu nie jest karalne, to już nieodpowiednie obchodzenie się z niedopałkami, jak najbardziej. Art. 75 kodeksu wykroczeń określa, że wyrzucanie nieczystości z balkonu skutkuje naganą, albo karą grzywny do 500 złotych. Ponadto działanie „ze złośliwości lub swawoli” skutkować może grzywną do 5000 złotych.
Bezprawne jest oczywiście także ewentualne spowodowanie zagrożenia pożarowego, czy — idąc dalej — wzniecenie pożaru. To może być bardzo poważnym przestępstwem: ale wszystko zależy od okoliczności. W niektórych opracowaniach na omawiany temat można znaleźć odniesienie do ustawy o własności lokali, która umożliwia przymusowe zlicytowanie lokalu należącego do osoby, która stale uprzykrza życie innym mieszkańcom. W kontekście jedynie palenia na balkonie taka instytucja nie znajdzie raczej zastosowania.
Podsumowując, może nieco przewrotnie, warto wskazać na rozwiązanie najskuteczniejsze. Z osobą, która pali na balkonie (i nie robi tego złośliwie), najlepiej spróbować się najpierw dogadać. Polubowne metody załatwiania problemów nie są może w Polsce szczególnie lubiane przez społeczeństwo, ale potrafią zdziałać wiele. A w niejasnych pod kątem prawnym sprawach często stanowią jedyny sposób na szybkie i tanie załatwienie sprawy.