ecommerce

Jeśli kupujący dokona kilku zamówień, może otrzymać produkty w jednej przesyłce. Ale musi dostać zwrot części środków

Rafał Chabasiński
18.04.2024
Jeśli kupujący dokona kilku zamówień, może otrzymać produkty w jednej przesyłce. Ale musi dostać zwrot części środków

Gdy kupujący dokonuje kilku zamówień w niewielkim odstępie i wskazuje ten sam adres, to aż się prosi, by towar wysłać mu jedną przesyłką. Scalenie zamówień to oszczędność czasu, pieniędzy i środowiska dla wszystkich stron. Trzeba jednak pamiętać o jednym: jeżeli kupujący zapłacił za kilka dostaw, to powinniśmy mu oddać pieniądze za te niepotrzebne.

Nie ma większego sensu wysyłać kilku zamówień do jednego klienta w osobnych przesyłkach, jeśli możemy tego uniknąć

Zdarzyć się może, że jeden klient zrobi w tym samym sklepie internetowym kilka osobnych zakupów w ciągu kilku godzin. Na przykład doszedł do wniosku, że za pierwszym razem nie kupił wszystkiego, co akurat było mu potrzebne. Niekiedy po prostu mamy do czynienia z serią impulsywnych zakupów. W każdym przypadku towar za każdym razem ma zostać dostarczone pod dokładnie ten sam adres. Co w takim wypadku może zrobić sklep internetowy? Oczywistym rozwiązaniem jest potraktowanie każdego z zamówień całkowicie osobno. Istnieją jednak powody, by tego nie robić.

Wyobraźmy sobie, że w porę orientujemy się w sytuacji i akurat mamy całkiem spore pudło, do którego wszystkie zakupione produkty się zmieszczą. Scalenie zamówienia już na starcie oznaczałoby dla nas pewną oszczędność. Musielibyśmy w końcu zamówić tylko jedną przesyłkę. To z kolei prowadzi do mniejszej emisji szkodliwych gazów w trakcie transportu. Do tego dochodzi nieco mniejsze zużycie opakowań, folii czy wypełniaczy. Teoretycznie klient także miałby powody do zadowolenia. Nie musiałby śledzić kilku przesyłek naraz.

Warto w tym momencie wspomnieć, że firmy kurierskie dość często wychodzą z dokładnie takich założeń. Odbiorca może otrzymać więcej niż jedną przesyłkę naraz, jeśli moment nadania wszystkich paczek zgra się odpowiednio z codziennym trybem pracy danego operatora. InPost zaś nie ma najmniejszego problemu z umieszczeniem wszystkich przesyłek przypisanych jednemu adresatowi do tej samej skrzynki w Paczkomacie.

Scalenie zamówień przez sklep nie jest w żadnym wypadku zabronione. Jeżeli mamy taką możliwość, to prawie nic nie stoi na przeszkodzie, by z niej skorzystać. Dlaczego „prawie”? Otóż pozostaje kwestia zapłaty za poszczególne dostawy.

Scalenie zamówień zwykle oznacza konieczność rozliczenia z klientem poniesionych przez niego kosztów dostawy

Codzienność ecommerce podpowiada nam kilka możliwych scenariuszy. Ten problematyczny występuje wtedy, gdy kupujący opłaca z góry wszystkie swoje zamówienia i równocześnie ponosi koszt dostawy za każde z nich. W takiej sytuacji ewentualne scalenie zamówienia oznacza dla sklepu obowiązek zwrócenia mu pieniędzy za przesyłki, które okazały się zbędne. Wynika to chociażby z treści art. 471 kodeksu cywilnego.

Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi.

Klient zapłacił nam za osobną dostawę, więc ma pełne prawo jej oczekiwań. Możemy w tym wypadku próbować argumentować, że przecież zgodnie z naszym regulaminem jesteśmy związani umową dopiero w momencie potwierdzenia przez nas realizacji zamówienia. Nie w tym jednak rzecz. Przywołany wyżej przepis cały czas zobowiązuje nas do rozliczenia pieniędzy za dostawę. Jeśli klient zapłaci za nią więcej, niż w rzeczywistości powinien, to ponosi szkodę. My zaś musimy ją naprawić.

Trzeba przy tym pamiętać, że jesteśmy związani ewentualnymi dodatkowymi usługami związanymi z dostawą, jeśli klient je zamówił. Mam na myśli na przykład ekstra płatną dostawę tego samego dnia, na drugi dzień albo w sobotę. W takiej sytuacji scalenie zamówień nie może prowadzić do naliczenia kupującemu jakichś dodatkowych kosztów.

Problem nie istnieje w dwóch innych scenariuszach. Pierwszym z nich jest darmowa dostawa. W takiej sytuacji klienta właściwie nie powinno interesować, jak kupujący zorganizuje transport towaru, dopóki będziemy się trzymać wybranej przez niego opcji.

Drugi to dostawa za pobraniem. Wówczas rozliczenie również nas nie ominie, jednak nastąpi ono już przy odbiorze przesyłki. Klient dowie się co najwyżej, że dostanie wszystkie swoje zamówienia naraz i zapłaci za nie mniej. Chyba każdy byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jeśli jednak mamy co do tego cień wątpliwości, to najlepszym rozwiązaniem jest zapytanie kupującego drogą telefoniczną albo mailową.