Problem odpowiedzialności za „podanie dalej” lub „udostępnienie” na Facebooku pojawia się w dyskusji od czasu do czasu, ale niezbyt wyraźnie. A to bardzo poważna sprawa, na co wskazuje wyrok brytyjskiego sądu.
Czym z punktu widzenia jest polubienie, udostępnienie na facebooku albo podanie dalej na Twitterze? Trudno powiedzieć. Problem bywa dyskutowany, ale raczej sporadycznie. Swego czasu zastanawialiśmy się czy na przykład „lajkowanie” w dniu wyborów może zostać uznane za naruszenie ciszy wyborczej. Prawnicy zastanawiają się też jak taka sprawa ma się w przypadku udostępniania. Czy jeśli ktoś wrzuci „kradziony” obrazek na Twittera, a my następnie podamy go dalej, to jesteśmy odpowiedzialni za naruszenie?
W Wielkiej Brytanii zdarzyła się historia jeszcze bardziej dramatyczna, a mianowicie użytkowniczce Twittera postawiono zarzut, a następnie uznano za winną propagowania terroryzmu. Kobieta zrobiła RT (retweet) filmiku Abu Bakr al-Baghdadiego – lidera tzw. Państwa Islamskiego. Kobieta została uznana za winną, a na radarze służb znajdowała się od czasu, gdy w 2014 roku aresztowano jej męża – przez antyterrorystów. Nie korzystacie z Twittera? Nie czujcie się bezpieczni.
W drodze analogii w podobny sposób należy traktować udostępnienie, a nawet polubienie na Facebooku
To oczywiście orzeczenie brytyjskiego sądu, jednak z powodzeniem jestem sobie w stanie wyobrazić scenariusz, w którym odpowiedzialność prawną przypisuje się również polskiemu użytkownikowi mediów społecznościowych, który świadomie rozpowszechnia cudze posty za pośrednictwem korzystania z funkcji „RT”, „Share” a nawet „Like”.
Uzasadnienie wyroku zostanie poznamy pod koniec marca tego roku.