Ogólnokrajowa awantura o składki na ubezpieczenie zdrowotne płacone przez przedsiębiorców trwa w najlepsze. Wiemy już, że rząd zdecydował się jednak ją obniżyć. Niektórzy uważają, że to niesprawiedliwy przywilej i zagrożenie dla finansowania opieki zdrowotnej w Polsce. Z kolei przedstawiciele biznesu przekonują, że składka zdrowotna przedsiębiorców w ujęciu kwotowym jest najwyższa. Jak jest naprawdę?
Trudno bronić tezy, że to przedsiębiorcy są jakoś szczególnie pokrzywdzeni przez finansowanie opieki zdrowotnej
Składka zdrowotna przedsiębiorców rozgrzewa opinię publiczną w Polsce już od jakiegoś czasu. Część koalicji rządowej aktywnie postuluje jej obniżenie. Powód? Obowiązujące przez lata status quo wywrócił do góry nogami Polski Ład.
Jednym z podstawowych założeń tej sztandarowej reformy poprzedniej ekipy rządzącej była jednolita składka zdrowotna płacona w tej samej wysokości przez wszystkich. Przy okazji pozbawiono przedsiębiorców możliwości jej odliczenia od podatku PIT. Rezultat był taki, że rząd został błyskawicznie zmuszony do korekt, a później pewnych ustępstw. W rezultacie powstał koszmarek, który nie zadowala tak naprawdę nikogo. Na domiar złego zaszyto w przepisach absurdy w rodzaju oskładkowania sprzedaży środków trwałych przez firmy, na przykład budynków albo samochodów.
Nie powinno dziwić, że partie ówczesnej opozycji dość chętnie deklarowały odkręcenie reform PiS. Koalicja Obywatelska w swoich „100 konkretach” obiecywała: „Wrócimy do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej. Skończymy z absurdem składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych”. Teraz jednak główną siłą forsującą obniżenie składki zdrowotnej przedsiębiorców jest Polska 2050, a twarzą tej siły okazał się Ryszard Petru.
Po przeciwnej stronie politycznego sporu mamy Lewicę, która nie tylko nie chce uprzywilejowania prowadzących działalność gospodarczą, ale też wykazuje obawy dotyczące finansowania opieki zdrowotnej w Polsce. Nie da się ukryć, że głównym źródłem są tutaj składki odprowadzane przez ubezpieczonych.
Wiemy już, że składka zdrowotna przedsiębiorców będzie obniżona. Dużej reformy powinniśmy się spodziewać od 2026 r. Ma być zryczałtowana. Rozliczający się na zasadach ogólnych albo w formie podatku liniowego zapłacą 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. Jeżeli przekroczą próg miesięcznego dochodu wynoszący 1,5-krotności przeciętnego wynagrodzenia, to zapłacą dodatkowo 4,9 proc. od nadwyżki.
Czy to słuszne rozwiązanie? Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jak podchodzimy do rzeczywistej wysokości odprowadzanych składek. Dość interesującą tezę przedstawił w maju Łukasz Kozłowski, Główny Ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Opracowane przez niego dane ostatnio rozchodzą się znowu po mediach społecznościowych.
Składka zdrowotna przedsiębiorców będzie niewątpliwie korzystniejsza, ale istnieją ku temu ważne powody
Na wykresie możemy zaobserwować, że składka zdrowotna przedsiębiorców jest bezdyskusyjnie najwyższa spośród wszystkich ubezpieczonych. Ówczesną propozycję rządu pomińmy. Najistotniejszym punktem odniesienia są tutaj pracownicy. Ci odprowadzają średnio 496,85 zł miesięcznie. To niemalże połowa 817 zł, które odprowadzają osoby prowadzące działalność gospodarczą. Emeryci i renciści ZUS mają jeszcze lepiej. Ich składka zdrowotna to raptem 312,43 zł. Rolnicy ubezpieczeni w KRUS i ich domownicy to 8,60 zł. Wynika to ze stałej stawki 1 zł za tzw. hektar przeliczeniowy.
Dane Łukasza Kozłowskiego mają pewne wady. Przede wszystkim pomijają one, podobnie zresztą jak politycy ze wszystkich stron sporu, dobrowolne ubezpieczenie w NFZ. Przyznaję, że jest to przypadek, który wypominam decydentom przy każdej okazji. Tym razem jednak jest ku temu bardzo ważny powód. Otóż przy tym specyficznym ubezpieczeniu składka dosłownie nie może wynieść niż 744,22 zł. Reforma składki płaconej przez przedsiębiorców sprawi, że to właśnie ta grupa wysunie się na prowadzenie w kategorii „najbardziej pokrzywdzeni przez system” już pod każdym względem.
Skąd biorą się te wszystkie różnice? Wynika to z dwóch kluczowych czynników. Zazwyczaj wcale nie chodzi do stawki, jeśli akurat nie mówimy o różnicach pomiędzy formami opodatkowania działalności gospodarczej. Co do zasady zawsze to będzie 9 proc. Różni się jednak sposób wyznaczania podstawy.
Etat jest porównywalny pod tym względem ze skalą podatkową. Dobrowolne ubezpieczenie to już minimalna podstawa w postaci wiecznie zawyżonej średniej krajowej, do tego waloryzowana cztery raz w roku. Warto wspomnieć, że liniowców obejmuje wyjątkowo niska stawka 4,9 proc. W przypadku ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych mamy do czynienia z trzema progami dochodowymi, którym odpowiadają stawki: 419,46 zł, 699,11 zł oraz 1 258,39 zł. Nie jest źle.
Drugi czynnik różnicujący wysokość składki zdrowotnej jest oczywisty. To dochody ubezpieczonego. Skoro przedsiębiorcy mają porównywalne stawki ze zbliżoną podstawą, to mamy rozwiązanie zagadki. Przedsiębiorcy są po prostu średnio dużo zamożniejsi od swoich pracowników, emerytów i rolników.
Dlaczego więc mieliby płacić mniej? Kilka powodów by się znalazło. Kreują oni miejsca pracy, do tego ciąży na nich obowiązek współfinansowania składek swoich pracowników, a także wynagrodzenia chorobowego przez pierwsze 33 dni. Niższa składka zdrowotna przedsiębiorcy może być uznana za swego rodzaju rekompensatę za tą partycypację w systemie.