Udawanie zainteresowania randką, żeby najeść się za cudze pieniądze, stało się zaskakująco częstym procederem
Ogólnie przyjęte zasady dobrego wychowania uczą, że na randce płaci za posiłek ta osoba, która na nią zaprosiła drugą. Nie da się przy tym ukryć, że istnieje silne przekonanie, że tą osobą powinien być mężczyzna. Wystarczy trochę złych intencji, by wykorzystać konwenanse przeciwko zapraszającemu niezależnie od jego płci. Są osoby, które z randkowania zrobiły sobie świetny sposób na zapewnienie sobie darmowego wyżywienia w drogich restauracjach. Zjawisko to ma nawet konkretną nazwę: sneating.
Angielski łamaniec można przetłumaczyć jako połączenie słów "eating" (jedzenie) i "sneaky" (podstępny). Podstęp polega na tym, że osoba uskuteczniająca sneating nie jest wcale zainteresowana randką, relacją, czy "czymś więcej". Interesuje ją posiłek, za który zapłaci ofiara. Umawiają się za pośrednictwem aplikacji randkowej na spotkanie w restauracji. Nie żałują sobie drogich dań i napojów.
Dalszy sposób działania różni się w zależności od płci. Panie polegają na wspomnianym wyżej nacisku na to, by za randkę zapłacił mężczyzna. Być może pojawi się element sugestii, że kobiecie "imponują faceci, którzy potrafią się zaopiekować finansowo partnerką". Szczególnie perfidne przypadki potrafią sprowadzić na "randkę" koleżanki, które również najedzą się na koszt ofiary. Panowie z kolei częściej udają, że zapomnieli portfela, aplikacja bankowa akurat ma awarię. Prawdziwy pech! W ostateczności osoby uskuteczniające sneating zawsze mogą wybrać się do toalety i uciec z restauracji ukradkiem, zostawiając ofiarę z rachunkiem do zapłacenia, zawiedzionymi nadziejami i złamanym sercem.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Pytanie brzmi: czy ofiara sneatingu może coś z tym faktem zrobić? Ewentualne konsekwencje prawne tego procederu można rozpatrywać z dwóch punktów widzenia. W skrajnych przypadkach możemy mieć do czynienia z przestępstwem oszustwa. Na pewno w grę wchodzi szkoda w rozumieniu kodeksu cywilnego. Pozostaje jeszcze jeden problem: jak to wszystko udowodnić?
Sneating to wręcz modelowy przykład przestępstwa oszustwa, które jednak bardzo trudno jest udowodnić
Nie sposób zaprzeczyć, że osoba uprawiająca sneating działa z zamiarem bezpośrednim przysporzenia sobie korzyści w postaci darmowego posiłku, za który zapłaci ofiara. Niemalże idealnie wpisuje się to w treść art. 286 kodeksu karnego.
§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto żąda korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy.
§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 4. Jeżeli czyn określony w § 1-3 popełniono na szkodę osoby najbliższej, ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Siłą rzeczy, interesuje nas §1 oraz §3. Koszt posiłku w drogiej restauracji praktycznie zawsze będziemy mieli do czynienia z wypadkiem mniejszej wagi. Co zaś z przesłankami zastosowania tego przepisu? Wiemy już, że sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Doprowadza też inną osobę do niekorzystnego rozporządzania własnym majątkiem. Pytanie jednak, czy wprowadza ją w błąd albo błąd wyzyskuje. Nie ulega wątpliwości, że nasz sprawca nie jest zainteresowany randką czy osobą ofiary. Chce jeść za darmo. Sprawia jednak wrażenie, że jest inaczej. W przeciwnym wypadku ofiara nie wydałaby na jej posiłek złamanego grosza. Wydaje się więc, że rzeczywiście sneating można uznać za przestępstwo oszustwa.
Równocześnie konieczność zapłacenia drogiego rachunku w restauracji stanowi szkodę majątkową po stronie ofiary sneatingu. Ktoś w końcu musi go zapłacić, nawet jeśli druga strona zdążyła po cichu wyjść z restauracji. Art. 415 kodeksu cywilnego podpowiada zaś:
Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.
Warto w tym momencie wspomnieć, że naiwne zachowanie poszkodowanego nie wyłącza odpowiedzialności w całości. Na uwagę w tym kontekście zasługuje art. 362 k.c.
Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron.
Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by wysłać naszej niedoszłej drugiej połówce wezwanie do zapłaty jej części rachunku, jeśli dowiemy się, że padliśmy ofiarą sneatingu. Po wielce prawdopodobnym zignorowaniu naszego wezwania możemy złożyć przeciwko tej osobie pozew do sądu o zapłatę. Można zaryzykować stwierdzenie, że już same niedogodności związane z postępowaniem sądowym będą dostateczną karą.
Niezależnie od wybranej przez nas procedury policzenia się ze sprawcą, pozostaje kwestia udowodnienia, że rzeczywiście jesteśmy pokrzywdzonymi albo poszkodowanymi. Nawet jeśli przedstawimy rachunek z restauracji wraz z zeznaniami całej obsługi, to uprawiający sneating może zawsze stwierdzić, że "po prostu nie zaiskrzyło". Jak skwantyfikować subiektywne odczucia? Nie ma co ukrywać: sprawa jest trudna, ale nie zawsze będzie beznadziejna. Być może ofiar jednego sprawcy było więcej. Najwięcej szczęścia będziemy mieli, jeśli taka osoba przechwala się swoją "zaradnością" i "sposobami na inflację" gdzieś w internecie. Takie przypadki jak najbardziej się zdarzają. Nie należy więc tracić nadziei.