Sony projektuje konsolę PlayStation, system operacyjny dla tej konsoli i chce sobie sprzedawać dla niej gry cyfrowe za sprawą swojego sklepu. Wydaje się logiczne, prawda?
No właśnie – niby logiczne, a jednak nie. Dlatego Microsoft czy Google w swoich własnych systemach operacyjnych muszą proponować inne, niż tylko swoje, przeglądarki internetowe. I teraz z podobnymi zarzutami musi mierzyć się Sony.
Sony pozwane przez graczy
Jak donosi Bloomberg, w sprawie Caccuri przeciwko Sony Interactive Entertainment LLC, producentowi konsoli zarzucano bezprawne działanie wynikające z ograniczenia dystrybucji gier cyfrowych tylko do jednego sklepu – należącego również do PlayStation.
Odmiennie taka sytuacja kształtuje się na przykład na „gamingowym” rynku pecetów. Tutaj dystrybucja gier metodą cyfrową odbywa się za pośrednictwem niezliczonych wręcz podmiotów, wśród których największą popularnością cieszy się Steam, Origin, Epic Games Store czy nawet polski GOG. Ale już na Xboksie taki system sprzedaży też jest stosunkowo zamknięty. Co przez ostatnie lata wydawało się raczej naturalne, wszak specyfiką istnienia konsol jest swoista monopolizacja wielu aspektów grania przez ich producentów.
Sprawa Caccuri przeciwko Sony Interactive Entertainment LLC być może zmieni ten punkt widzenia. Jeszcze do niedawna zewnętrzne sieci w Stanach Zjednoczonych mogły sprzedawać kody dystrybucji cyfrowej do PlayStation, jednak Sony ukróciło ten proceder 2 lat temu. Dlatego też konsumenci – bo to oni są stroną powództwa – zarzucają, że obecnie Sony wykorzystuje swoją dominującą pozycję w celu utrzymywania absurdalnie wysokich cen gier w wersji elektronicznej na PlayStation. I to niestety prawda – dziś zamówiłem pudełkową wersję Mass Effect: Edycja Legendarna za 239 złotych, choć zdecydowanie chętniej skusiłbym się na cyfrową edycję. Rzecz w tym, że za taką trzeba zapłacić już… 299 złotych.
I tę właśnie różnicę konsumenci wytykają Sony w swoim pozwie. Zgodnie z przytoczonym przez Bloomberga pozwem, klienci płacą za gry kupowane cyfrowo od Sony aż 175% wartości gier pudełkowych.
Sony pozwane przez graczy… i konkurentów?
Swoją drogą mój serdeczny kolega, Maciej Gajewski z serwisu Spider’s Web, niejako antycypował kilka dni temu nadchodzące wydarzenia, choć w trochę innym kontekście. Gdyby Microsoft za sprawą streamingu wpuścił swoje gry na PlayStation, byłby to porządny cios dla Sony, bo przecież tajemnicą poliszynela jest to, że konsole robi się, by zarabiać na sprzedaży gier czy abonamentów, a nie sprzętu jako takiego. Pad gracza mógłby być japoński, ale w takim scenariuszu pieniądze płynęłyby do Ameryki. Póki co o pozwie Microsoftu względem Sony czy Nintendo cisza, ale kto wie czy za konsumentami nie pójdą kolejne ciosy. Pewnego rodzaju benchmarkiem miałby być trwający spór Apple z Epic Games.
To z kolei oznacza, że w nadchodzących miesiącach Sony może zmierzyć się w sądzie nie tylko z rozczarowanymi konsumentami, ale też konkurentami, którzy czują się ograniczani pod względem „uczciwej konkurencji”. Wynik tej batalii może być bardzo interesujący dla graczy. Niewykluczone też, że bardzo korzystny.