ecommerce

Zaciskanie zębów w niczym już nie pomoże. Podpowiadamy jak skutecznie uciec przed kryzysem

Rafał Chabasiński
21.07.2023
Zaciskanie zębów w niczym już nie pomoże. Podpowiadamy jak skutecznie uciec przed kryzysem

Nie da się ukryć, że mamy od jakiegoś czasu spowolnienie gospodarcze. Także w ecommerce można dostrzec spadki sprzedaży i średniej wartości zamówienia. Polacy po prostu mają mniej pieniędzy na zakupy. Ktoś mógłby powiedzieć, że sprzedawcy powinni zagryźć zęby i przeczekać najgorsze. Istnieją jednak pewne sprawdzone sposoby walki z inflacją.

Wcale nie musimy się nastawiać na bierne przeczekanie kryzysu

Tempo wzrostu cen w Polsce zauważalnie spadło od lutego, jednak inflacja cały czas daje się nam we znaki. Spadek zdolności nabywczych Polaków musiało się w końcu przełożyć na zauważalne spadki sprzedaży i średniej wartości zamówienia w ecommerce. Dane platformy BaseLinker sugerują, że liczba zrealizowanych przez e-sklepy zamówień w czerwcu spadła o 8,6 proc. w ujęciu rocznym. Co więcej, średnia wartość koszyka również spadła, ze 195 zł w maju do 193 zł w czerwcu.

Pomimo tego branża jest w relatywnie dobrej kondycji. Niekoniecznie jednak musi to być pocieszenie dla tych sprzedających online, których sytuacja stała się w ciągu ostatniego roku wyraźnie trudniejsza. Jak sobie radzić z kryzysem? Nieco ponad rok temu prezydent Andrzej Duda poprosił Polaków, by ci trochę zacisnęli zęby i byli optymistami. Nie przywołuję tej wypowiedzi głowy naszego państwa, by się jej jakoś czepiać. Wręcz przeciwnie: przeczekanie okresu spowolnienia wydaje się dość naturalnym rozwiązaniem problemu. W końcu chyba wszyscy wierzymy, że prędzej czy później sytuacja ulegnie poprawie.

Nie oznacza to jednak, że nie istnieją sprawdzone sposoby walki z inflacją, których nie mogą zastosować e-sklepy. Wręcz przeciwnie: ecommerce wypracowało przez ten rok kilka potencjalnie skutecznych rozwiązań. Część z nich mogą zastosować nawet mniejsi sprzedawcy.

Najprostsze sposoby walki z inflacją sprowadzają się do cięcia zbędnych kosztów

Pewną oczywistość stanowi cięcie kosztów tam, gdzie to możliwe. W grę wchodzi na przykład redukcja budżetów na kampanie reklamowe, szukanie oszczędności w codziennym funkcjonowaniu firmy, czy nawet zwolnienie części pracowników. Nie zawsze da się jednak zaoszczędzić w ten sposób. Nasi kontrahenci również borykają się z mniej-więcej tymi samym problemami, co my. Nie bez powodu ceny usług logistycznych czy koszty opakowań wykorzystywanych w ecommerce systematycznie rosną.

Możemy także ograniczyć rozmiary promocji, które oferujemy naszym klientom. Nie jest to jednak specjalnie łatwe, bo mamy w Polsce rynek ciągłej wyprzedaży. Po prostu musimy czymś zachęcać kupujących, którzy w czasach inflacji tym bardziej szukają szczególnie korzystnych ofert. Z pomocą przychodzi tutaj sprzedaż pakietowa, która ułatwia nam także zwiększenie sprzedaży i pozwala nieco ograniczyć rzeczywiste koszty po stronie sprzedawcy.

Popularnym rozwiązaniem jest także przyjrzenie się kosztom związanym z transportem towaru, w tym także tego niechcianego w ramach zwrotów. Zamiast podnosić ceny, możemy zdecydować się na podwyższenie kwoty uprawniającej klienta do darmowej dostawy. Jeszcze przed wybuchem kryzysu pewną oczywistością stała się rezygnacja z darmowych zwrotów.

Rodzime firmy coraz chętniej uciekają przed kryzysem poprzez szukanie klientów za granicą

Najwięksi gracze na polskim rynku starają się uciekać przed kryzysem do przodu. Coraz popularniejsza staje się ekspansja rodzimych firm na zagraniczne rynki. InPost od dłuższego czasu stara się uchwycić przyczółki w różnych państwach Unii Europejskiej. Paczkomaty pojawiają się całymi setkami między innymi w Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Kanadzie czy nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Podobną strategię stosuje także Allegro, które otwiera się na użytkowników spoza Polski. Uruchomiło nawet w maju osobny serwis allegro.cz, przystosowany do specyfiki czeskiego rynku. Prawdę mówiąc, z podobnego założenia najwyraźniej wychodzą zagraniczne portale w rodzaju ukraińskiej Rozetki, które próbują swoich sił w Polsce.

Ktoś mógłby powiedzieć, że cross-border ecommerce to zabawa przede wszystkim dla największych przedsiębiorstw, dla których krajowy rynek stał się już za ciasny. Nic jednak bardziej mylnego. Handel online od dawna otwiera przed sprzedawcami możliwości ekspansji także poza granice rodzimego państwa. Odległości przestają mieć znaczenie, gdy mamy realną możliwość dostarczenia naszych towarów nawet na drugi koniec świata, oraz odebrania zapłaty w wybranej przez nas walucie od mieszkańców innych państw. Wszystko dzięki poszerzającej się ofercie operatorów logistycznych oraz ciągłemu rozwojowi płatności online.

Skuteczny cross-border ecommerce wymaga dzisiaj nie tyle posiadania ogromnego zaplecza logistycznego, ile raczej umiejętności wyczucia specyfiki rynku, na którym chcemy sprzedawać nasz towar. Jakby nie patrzeć, mieszkańcy różnych państwa mają różne upodobania.

Niektóre sposoby walki z inflacją mogą się okazać kontrowersyjne. Na przykład AI jest w stanie zastąpić część pracowników

Sposoby walki z inflacją obejmują także usprawnienie organizacji pracy naszego e-sklepu. Większa wydajność może przyczynić się do dalszego obniżenia kosztów lub do zwiększenia sprzedaży i tym samym naszych zysków. Część możliwości w tym zakresie znajdziemy w ofercie operatorów logistycznych. Być może takie usprawnienie przyniesie nam usługa fulfillmentu. Może się okazać, że bardziej opłacalny od posiadania własnych zasobów magazynowych będzie dla nas dobrze skonstruowany model dropshippingowy.

Całkiem nowy świat otwiera przed nami automatyzacja i zaawansowana sztuczna inteligencja. W ostatnim czasie dość głośnym echem odbił się przypadek indyjskiego przedsiębiorcy Suumita Shaha, który miał zwolnić nawet 90 proc. swoich pracowników. Dosłownie zastąpił ich dobrze skonstruowanym chatbotem opartym o sztuczną inteligencję. Brzmi strasznie. Gdy jednak bliżej przyjrzymy się sprawie, to okaże się, że zwolnienie objęło jedynie pracowników, którzy zajmowali się obsługą klienta. Chatbot w firmie Shaha miał zmniejszyć czas rozwiązania problemu z 2h 13m do 3m 12s. Jak się łatwo domyślić, mowa raczej o tzw. „pierwszej linii”.

Sztuczna inteligencja pomoże nam także w innych aspektach funkcjonowania e-sklepu. AI może zarządzać za nas cenami. Jest w stanie także analizować dane mozolnie pozyskiwane dzięki aktywności użytkowników odwiedzających nasz e-sklep. Prawdę mówiąc, w tym momencie integracja sztucznej inteligencji ze sklepem internetowym powoli zaczyna się wydawać koniecznością.

Powinniśmy wykorzystywać każdy kanał sprzedaży, który jest w zasięgu naszych możliwości

Zmiana upodobań konsumentów i dążenie przez nich do znalezienia jak najkorzystniejszej oferty zwiększyło tylko znaczenie wielokanałowości. Czy to oznacza, że musimy teraz wyczarować sobie sklep stacjonarny? W żadnym wypadku. Dostępnych kanałów sprzedaży jest nieco więcej. Wiele z nich wciąż znajduje się w Internecie, a niektóre podsuwają stosunkowo tanie sposoby walki z inflacją. Grunt to korzystać z wielu opcji naraz.

Nie bez powodu rośnie znaczenie serwisów typu marketplace. Na obecność zewnętrznych sprzedawców w swojej platformie otwierają się nawet co większe tradycyjne sklepy internetowe. Nawet jeśli posiadamy odrębny portal sprzedażowy, to niekoniecznie powinniśmy się zamykać na Allegro czy wszystko.pl. To w końcu dodatkowe sposoby na dotarcie do konsumentów, którzy mogą kupić akurat nasze towary. Wolelibyśmy, by kupowali bezpośrednio na naszej stronie? Możemy ich uświadomić, że istnieje taka możliwość, dołączając stosowną ulotkę z powitalnym rabatem do pierwszego zamówienia.

Kolejną możliwość poszerzenia bazy konsumentów dają nam media społecznościowe. Już dawno przestały być one jedynie firmową wizytówką. Teraz możemy za ich pomocą po prostu prowadzić sprzedaż. Według niektórych szacunków już nawet ok. 30 proc. sprzedaży w polskim ecommerce może pochodzić bezpośrednio z social media.