Paradoksalnie strajk nauczycieli to szansa na zmianę. I to nie tylko w wynagrodzeniach czy Karcie Nauczyciela. To szansa na początek prawdziwej ogólnopolskiej debaty na temat polskiego systemu edukacji.
Dla uczniów – zwłaszcza młodszych – nauczyciele byli zawsze grupą władzy i przywilejów
Kim jest nauczyciel dla ucznia podstawówki? Po pierwsze – kimś kto ma władzę. Może zrobić kartkówkę, może odpytać. Może mówić rodzicom ucznia o wszystkim albo pewne rzeczy dyskretnie przemilczeć. Dodatkowo w oczach ucznia ma przywileje. Wakacje, ferie, kawa w pokoju nauczycielskim na przerwie, możliwość dowolnego ubioru (zwłaszcza, jeśli w danej szkole np. trzeba chodzić w butach o miękkiej podeszwie ze względu na podłogę, a nauczycielki bez skrępowania zakładają szpilki). Można byłoby wymieniać. A jeśli nauczyciel do tego jest surowy lub uczy tak, jakby był w szkole za karę, to w oczach uczniów traci jeszcze bardziej.
Dla społeczeństwa nauczyciele to leniwe, roszczeniowe osoby z długimi wakacjami
Jak nauczycieli postrzega spora część społeczeństwa? Jako osoby leniwe, roszczeniowe, generujące problemy. Osoby, które większość dnia spędzają w pokoju nauczycielskim na plotkach z innymi nauczycielami. I oczywiście jako osoby, które pracują znacznie mniej niż inni i narzekają nie wiadomo na co.
Strajk nauczycieli to szansa
Społeczeństwo jest oczywiście podzielone w kwestii podejścia do strajku nauczycieli. Część osób strajk wyraźnie popiera – łącznie z uczniami i ich rodzicami. Część uważa, że to jakaś polityczna hucpa, a nauczyciele powinni wziąć się do pracy przed egzaminami, a nie utrudniać życie wszystkim dookoła.
Strajk już jednak przyczynia się do realnych zmian. Część społeczeństwa spojrzała na nauczycieli nie przez pryzmat ich letnich wakacji i kilku godzin zajęć dziennie, a przez pryzmat niskich wypłat, pracy dodatkowej czy ślęczenia nad dokumentacją. Ludzie powoli zaczynają rozumieć, że jednak zawód nauczyciela nie jest aż tak dochodowy i prestiżowy jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Strajk nauczycieli to szansa, żeby pokazać, jak naprawdę funkcjonuje system edukacji w Polsce.
Jednocześnie temat strajku już przyczynił się do tego, że coraz więcej osób otwarcie mówi, co w tym systemie powinno zostać zmienione. Ludzie zaczynają zastanawiać się nad kwestiami, które ich wcześniej nie interesowały. I dostrzegać to, z czego wcześniej nie zdawali sobie sprawy.
Zmiany potrzebne od zaraz
Zmiany w polskim szkolnictwie są konieczne i chyba niemal wszyscy – bez względu na poglądy – zdają sobie z tego sprawę. Ja na przykład uważam, że nauczyciele powinni zarabiać zdecydowanie więcej, ale jednocześnie jestem również za zmianami w Karcie Nauczyciela. Do zawodu powinny też trafiać osoby, które faktycznie posiadają wiedzę i umiejętności, a nie takie, które nie potrafiły znaleźć żadnej innej pracy, a na studia dostały się dlatego, że na pedagogikę były niskie progi przyjęć. Zmiany są zatem potrzebne od zaraz i to w każdym aspekcie. Strajk nauczycieli może być jednak przede wszystkim dobrym wstępem do ogólnopolskiej debaty nad stanem edukacji w Polsce.
Debaty, która jest bardzo potrzebna, podobnie jak reforma polskiego szkolnictwa. Ale reforma mądra, przedyskutowana, dopracowana, opierająca się na sprawdzonych rozwiązaniach z innych krajów (ale rozwiązaniach dostosowanych do polskich potrzeb). Taka, która nie będzie czyimś widzimisię.
I nawet jeśli ta debata będzie jedynym pozytywnym skutkiem strajku nauczycieli – to uważam, że nadal warto.