Odwiedzili cię Świadkowie Jehowy? Nie chcesz, żeby gromadzili twoje dane osobowe? Wystarczy, że nie wyrazisz zgody (muszą cię o nią zapytać), bo TSUE nie stosuje wyjątków nawet wobec związków wyznaniowych.
Ręka do góry, kto nigdy nie miał przyjemności usłyszeć po otworzeniu drzwi „Dzień dobry, chcielibyśmy porozmawiać o wierze…”. Świadków Jehowy jest w Polsce około 120 000 osób, a wszyscy dorośli mają pewien obowiązek prowadzić działalność ewangelizacyjną. Niektórzy się denerwują, inni śmieją, ale wszyscy w jakiś sposób uznają ich za lokalny folklor. Okazuje się jednak, że Świadkowie Jehowy prowadzą staranną dokumentację dotyczącą odwiedzanych osób. Znajdują się tam nie tylko takie dane, jak nasze imiona i nazwiska, ale również opis sytuacji rodzinnej, status materialny czy wyznanie… słowem wszystko, co mogłoby przydać im się w konwersji. Tworzą sobie całe mapy z informacjami na temat osób, które otworzyły im drzwi oraz tych, które nie otworzyły.
Niestety – dla Świadków Jehowy – okazuje się, że takie działania nie są zgodne z duchem obecnie panującego RODO. Dlaczego? Ponieważ osoby, których dane są spisywane, nie są o tym informowane. Dlatego też do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wpłynęło zapytanie, czy mogą tak robić. A wpłynęło ono od Naczelnego Sądu Administracyjnego w Finlandii, gdzie w 2013 roku zabroniono Świadkom gromadzenia danych osobowych bez zgody osób odwiedzanych.
Świadkowie Jehowy RODO
Trybunał Sprawiedliwości uznał, że nie ma mowy – i nie będzie wyjątków także w przypadku Świadków Jehowy. Działalność ewangelizacyjna w zakresie wizyt domowych nie jest traktowana jako taka o osobistym charakterze, ponieważ nie mieści się w sferze prywatnej członka wspólnoty (odwiedza on przecież obcą sobie osobę). To oznacza, że w świetle obecnie panującego prawa Świadkowie Jehowy są administratorami danych osobowych i muszą przestrzegać przepisów. Osoba, którą odwiedzają, musi wydać pozwolenie na przetwarzanie i gromadzenie informacji o sobie. Ba, żeby było śmieszniej, jeśli ktoś nie otworzy im drzwi, a oni będą chcieli to odnotować… to również muszą uzyskać na to zgodę.
Nie będzie więc teraz łatwo Świadkom Jehowy – ponieważ muszą jednak przestrzegać tego unijnego prawa, będą mieli luki w ważnych informacjach. To może oznaczać lekki kryzys w gromadzeniu nowych wiernych, ale, znając życie, teoria swoje, a praktyka swoje. Mimo to, warto jednak wiedzieć, że jeśli nie życzymy sobie, by gromadzili nasze dane osobowe, to możemy po prostu nie wyrazić na to zgody. To może oznaczać, że pozostanie im tylko ewangelizacja na ulicy.