Aktorzy, którzy wepchnęli się przed najbardziej potrzebujących do szczepienia, spadli rządowi z nieba. Wiele wskazuje bowiem na to, że nieprawidłowości jest coraz więcej, tymczasem wszyscy oburzają się na żenujące pseudogwiazdy.
O tym, co myślę o aktorach, którzy wepchnęli się na sam przód kolejki do szczepienia, pisałam już wcześniej. Wytłumaczenia kolejnych gwiazd utwierdziły mnie w przekonaniu, że to gromada zadufanych w sobie bufonów. Maria Seweryn opowiada bajki, że wiozła ojca na szczepienie – i ją także postanowili zaszczepić. Bajki to dla naiwnych, bo Andrzej Seweryn – o ile mi wiadomo – nie jest ani lekarzem, ani pielęgniarzem, ani też ratownikiem medycznym.
Magda Umer wyjaśniła, że nie wiedziała, iż robi coś złego, bo postanowiła zostać ambasadorką szlachetnej akcji. Szkopuł w tym, że – jak na złość – nie pochwaliła się faktem bycia ambasadorką, zanim jej nazwisko wyciekło do mediów. Taka z niej ambasadorka bezobjawowa.
Krzysztof Materna wolał się pokazać z kieliszkiem wódki niż ze szczepionką – kolejny świetny ambasador.
Z kolei Wiktor Zborowski wyjaśnił, że akcję zaszczepienia gwiazd estrady powierzono… teatrowi Krystyny Jandy. Może by z Jandy od razu zrobić ministra zdrowia? O ile nie uważa już, że w Polsce cały czas się na nią – przepraszam za wyrażenie, tylko cytuję wybitną aktorkę – sra.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że aktorzy są łatwym celem krytyki. Tym bardziej, że krytyka to w pełni uzasadniona, a ich wyjaśnienia są żenujące.
Łatwo też skrytykować władze Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, które postanowiły zaszczepić najpierw aktorów, a dopiero później pracowników ochrony zdrowia, o opiekunach w domach pomocy społecznej nawet nie mówiąc.
Są jednak też inne żenujące praktyki
Obawiam się jednak, że za sprawą żenującego WUM-u oraz żenujących aktorów umkną nam wszystkim inne skrajnie żenujące praktyki. Nie zwrócimy wystarczającej uwagi na fakt, że zaszczepiło się już kilku starostów. Pominiemy fakt, że dyrektorzy lokalnych szpitali obdzwaniają znanych w regionach polityków. Zapomnimy wreszcie o tym, że w szpitalach znacznie prościej zaszczepić się szwagrowi pani z administracji niż lekarzowi. A skoro to nam umknie, pominiemy to i o tym zapomnimy, to patologie będą się szerzyć.
Członkowie rządu oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości obarczają teraz winą za całe zło Krystynę Jandę i gromadę jej znajomych oraz władze WUM. Ale bądźmy uczciwi. Jeśli dopiero co rząd chwalił się, że opracował świetny system szczepienia Polaków, to niech teraz weźmie odpowiedzialność za to, że nie wszystko funkcjonuje idealnie i zdarzają się nieprawidłowości. Na plus należy zaliczyć fakt, że z Prawa i Sprawiedliwości już został wyrzucony starosta (bynajmniej nie pracownik ochrony zdrowia), który pochwalił się na Facebooku tym, że już przyjął szczepionkę. To postawa godna pochwały, bo stanowi sygnał, że w kwestii szczepień nie ma równych i równiejszych. Pytanie jednak ilu polityków, urzędników oraz członków ich rodzin nie pochwaliło się wepchnięciem się poza kolejką, w efekcie czego nie ponieśli żadnych konsekwencji? Aż się prosi, by rządzący to sprawdzili, a nie ograniczyli się jedynie do oburzania się na władze WUM oraz aktorów.