Szczepienia w Rzeszowie idą jak burza! Po pierwszej dawce jest już ponad 45% mieszkańców stolicy Podkarpacia. Miasta, w którym w maju mają odbyć się wybory prezydenckie i na które ogromną chrapkę ma obóz rządzący. Czy rzeszowski boom na szczepionki to przypadek? Żadne inne duże miasto nie przekroczyło bariery 27% zaszczepionych, a średnia dla Polski to… 11,9%.
Szczepienia w Rzeszowie
Pierwsze sygnały o tym, że coś dziwnego dzieje się w Rzeszowie, pojawiły się w Niedzielę Wielkanocną. Politycy opozycji dzielili się zdjęciami ogromnych kolejek do punktów szczepień w stolicy Podkarpacia. Ale to jeszcze żaden dowód – takie kolejki często tworzą się z różnych powodów, bo na przykład w danym szpitalu okazało się, że zostało kilkadziesiąt „wolnych dawek”. Wątpliwości zaczęły jednak rozwiewać się wtedy, gdy poznaliśmy liczby.
Wczoraj Pfizerem można się było zaszczepić bez zapisów i e-skierowania w przynajmniej dwóch miejscach na Podkarpaciu. Zdjęcia z Rzeszowa, przed jednym z punktów szczepień. Szczepią każdego chętnego. Pfizerem.
Czy rząd nam o czymś nie mówi? pic.twitter.com/koACqDYkxo— Dariusz Joński (@Dariusz_Jonski) April 4, 2021
Otóż w 189-tysięcznym Rzeszowie pierwszą dawkę szczepionki na koronawirusa dostało już ponad 86 tysięcy osób, a drugą ponad 33 tysięcy. Oznacza to, że około 45% mieszkańców tego miasta jest już po jednym zastrzyku. Dla porównania, drugie w kolejności są Katowice – tu pierwszą dawkę otrzymało do tej pory… 26,88% populacji. W Gdańsku jest to 21,81%, a w Toruniu 11,15%. Te statystyki, podawane regularnie na rządowych stronach, zebrał Rafał Mundry z Instytutu Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Aha, i jeszcze jedno działające na wyobraźnie porównanie: 3 kwietnia najwięcej szczepień w Polsce – 3974 – wykonano w blisko dwumilionowej Warszawie. Tego samego dnia w dziesięciokrotnie mniejszym Rzeszowie podano 2,5 tysiąca dawek, co dało mu drugie miejsce w Polsce.
Szczepienia najlepiej idą w Rzeszowie
Wykonano tam już 119 tys. szczepień na 190 tys
mieszkańcówI dawkę otrzymało 86 tys. osób (45,4%),
średnia dla kraju to 11,9%II dawkę otrzymało 33 tys. osób (17,4%),
średnia dla kraju to 5,4%Pozazdrościć dostępności i szybkości pic.twitter.com/L8zqk1mtfS
— Rafał Mundry (@RafalMundry) April 4, 2021
Racjonalne wytłumaczenie pilnie poszukiwane
Spróbujmy poszukać racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji. Od czwartku mamy zamieszanie w całym kraju po tym jak uruchomiono zapisy na szczepienia dla grupy 40-59 lat. Rząd nagle wycofał się z niego, twierdząc że nie może być tak że 40-latkowie dostaną szczepionkę szybciej niż wciąż czekający na zapisanie się 59-latkowie (którzy wcześniej nie wypełnili deklaracji).Większości młodszych osób zmieniono termin szczepienia na maj (ostały się one tylko dla tych, którzy dostali termin przez Wielkanocą). Jakim zatem cudem w Rzeszowie pojawiło się tak dużo szczepionek, że w kolejkach stali też ludzie… nawet po 30-ce? Tak duża liczba podanych dawek oznacza bowiem, że podawano je również osobom w wieku młodszym niż 40 lat, które łatwo było spotkać w kolejce.
Czekamy na oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie. Natomiast trudno sobie wyobrazić, że znajdzie się racjonalne wytłumaczenie faktu, że akurat Rzeszów zaczął w ostatnich dniach szczepić na potęgę. Przypominam, że na maj planowane są tam wybory prezydenta miasta. Prawica bardzo chciałaby je odbić. Piszę „prawica”, a nie Zjednoczona Prawica, bo obóz rządzący wystawił tu aż… troje kandydatów. Z PiS kandyduje wojewoda podkarpacka Ewa Leniart, jest też Marcin Warchoł z Solidarnej Polski (namaszczony przez dotychczasowego prezydenta Tadeusza Ferenca na swojego następcę) i Waldemar Kotula z Porozumienia. Opozycja z kolei wystawiła wspólnego kandydata – wieloletniego współpracownika Ferenca Konrada Fijołka.
Trudno inaczej odbierać ogromną dostawę szczepionek na Wielkanoc w Rzeszowie niż jak specyficzną formę kiełbasy wyborczej. A skoro za ich dostarczenie odpowiada Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, to nie da się tego nie powiązać z kampanią kandydatki Prawa i Sprawiedliwości. Ale jeśli tak jest, to mamy do czynienia z najbardziej brudną zagrywką PiS w historii, przebijającą nawet rozdawanie pieniędzy dla „swoich” samorządów z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Bo tu rozdaje się nie pieniądze, a szansę na zachowanie zdrowia i życia. W tym wypadku zdecydowano, że to właśnie mieszkańcy Rzeszowa zasługują na nią bardziej niż reszta Polaków. Czy naprawdę dla odbicia stolicy Podkarpacia (co i tak, według sondaży, nie jest pewne) rząd postanowił zrazić do siebie resztę kraju?