Podczas gdy świat dyskutuje o tym, jakie zagrożenia czekają nas na skutek błyskawicznego rozwoju sztucznej inteligencji, Skandynawowie – jak na nich przystało – stawiają na pragmatyzm. Szwedzi wpuszczają AI do administracji tworząc swój urzędowy odpowiednik ChatGPT. Już wkrótce sporo papierkowej roboty może dzięki temu pójść w zapomnienie.
Szwedzi wpuszczają AI do administracji
Opisany przypadek może stanowić swego rodzaju wzorzec, jakim mógłby zacząć kierować się nowy minister cyfryzacji. O ile bowiem poprzednia władza ma sporo osiągnięć w dziedzinie zdigitalizowania sfery publicznej w Polsce, to za implementację sztucznej inteligencji w administracji wziąć się już nie zdążyła. Tymczasem Szwedzi już jakiś czas temu powołali państwową instytucję o nazwie AI Szwecja. Jak właśnie zapowiedział minister odpowiedzialny za cyfryzację Erik Slottner, w najbliższym czasie ma się ona skupić na wdrożeniu specjalnej szwedzkiej wersji ChatGPT. Nazywa się ona GPT-SW3 i jest „uczona” zasad języka tak, by móc rozumieć dokumenty będące w administracyjnym obiegu.
A wszystko po to, by już wkrótce przetestować czy sztuczna inteligencja może w Szwecji wydawać niektóre… decyzje administracyjne. Takie jak proste pozwolenia na budowę, które mogą zostać zatwierdzone po spełnieniu konkretnych wymogów formalnych. Oczywiście nie oznacza to, że niedługo to automat będzie decydował o tym czy dana osoba zyska jako sąsiada na przykład ogromną farmę wiatrową, bo ostateczna decyzja ma zawsze należeć do urzędnika. Ale jeśli chodzi o proste inwestycje, takie jak wybudowanie domu na osiedlu, to szwedzki ChatGPT będzie w stanie podsyłać mu gotową decyzję, skracając czas potrzebny na jej wydanie.
AI odciąży system ochrony zdrowia?
Minister Slottner mówi, że taki cyfrowy asystent podrzucałby sugestie, jakimi może kierować się człowiek podejmujący decyzję, jednocześnie likwidując konieczność ręcznego przeglądania całego materiału. Sztuczna inteligencja miałaby w Szwecji też pomóc systemowi ochrony zdrowia, zabierając poważne ilości żmudnej, papierkowej roboty lekarzom i pielęgniarkom, dając im więcej czasu na bezpośrednie zajęcie się pacjentami. Nie ma tu jeszcze mowy o wyrokach pisanych przez sztuczną inteligencję, o których pisaliśmy kilka dni temu, ale niewykluczone że i wymiar sprawiedliwości miałby z tego pożytek. Szwedzi zainwestowali już w cały projekt spore pieniądze – 8 milionów koron, czyli nieco ponad 3 miliony złotych. Ale patrząc na to jak duże mogą z tego odnieść korzyści, jest to inwestycja która może się błyskawicznie zwrócić.
Pierwsze samorządy pilotażowo zaczną implementować szwedzki ChatGPT już lada dzień, a faza testów potrwa do lata 2024 roku. Jeśli wyniki w Kungsbacka, Goteborgu, Tjörn czy Hallandzie będą satysfakcjonujące, to projekt będzie sukcesywnie rozszerzany. Optymistyczny scenariusz zakłada, że już w 2026 roku AI może działać w administracji na terenie całej Szwecji. Czy Polska powinna czekać do tego czasu na wyniki? Zdecydowanie nie.
Piotr Mieczkowski, dyrektor zarządzający fundacji Digital Poland, który podzielił się opisem szwedzkich pomysłów w swoim wpisie na portalu X, sugeruje że nowy rząd powinien zaangażować do tego Polski Fundusz Rozwoju oraz rodzime startupy. Tym bardziej, że badania pokazują niewielkie obawy Polaków wobec wdrażania AI w administracji, na przykład do wydawania decyzji w sprawie świadczenia 800 plus. Pozostaje zatem liczyć na to, że nowy szef resortu cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, jak na lewicowego polityka przystało, uważnie śledzi to co dzieje się w Skandynawii. I że nie prześpimy nadarzającej się okazji do usprawnienia naszego państwa.