Niezależnie od marzeń naszych polskich ultrakonserwatystów, kobieta może w Polsce przeprowadzić na sobie aborcję. Może również wykorzystać w tym celu tabletki poronne. Zakup tego typu specyfików również nie jest czynem zabronionym. Nie oznacza to jednak, że można je legalnie sprzedawać czy sprowadzać do kraju bez stosownego zezwolenia.
Polska polityka antyaborcyjna przynosi same problemy od jakichś trzech dekad
Po raz kolejny w ostatnim czasie borykamy się ze skutkami problemu wykreowanego przez rodzimych konserwatystów jeszcze przed uchwaleniem obecnej Konstytucji. Mowa oczywiście o systematycznym pozbawianiu kobiet prawa do legalnego przerwania ciąży przez lekarza. Winnych można by wyliczać długo: poszczególne składy Trybunału Konstytucyjnego, ustawodawcy, konserwatywni polscy prawnicy, Kościół, oraz różnego rodzaju organizacje fanatyków religijnych próbujące usilnie wpływać na prawo.
Tym razem na szczęście nikt nie zginął. Nie oznacza to jednak, że felerna interwencja krakowskiej policji nie wywołała w społeczeństwie oburzenia. Nawet jeśli wykażemy dużą dozę dobrej woli i nie będziemy kwestionować wersji przedstawionej przez komendanta głównego, to wciąż pozostaje kwestia niezdrowego zainteresowania tabletkami poronnymi wykorzystanymi przez panią Joannę do przerwania ciąży.
Nie sposób nie zgodzić się z Jarosławem Szymczykiem, że w przypadku doniesienia o możliwym samobójstwie, funkcjonariusze powinni sprawdzić, czy dana osoba przypadkiem nie ma przy sobie substancji, które mogłyby służyć do popełnienia tego samobójstwa. Doniesienia medialne sugerują jednak zarekwirowanie telefonu i notebooka kobiety. Trudno oprzeć się wrażeniu, że policjanci chcieli ustalić, skąd w ogóle miała tabletki poronne.
W ten sposób pojawia się wątpliwość co do legalności posiadania tego typu specyfików. Sytuacja prawna jest tutaj dość skomplikowana. Wypominanie konserwatystom ich antyaborcyjnego gmerania w prawie na początku niniejszego tekstu pojawiło się nie bez przyczyny. W końcu to przez nich mamy teraz kompletny bałagan w przepisach, który skutkuje zróżnicowaniem sytuacji prawnej poszczególnych osób zamieszanych w sprawę.
Samodzielne dokonanie aborcji jest w Polsce całkowicie legalne
Zacznijmy od najważniejszej kwestii. Aborcja w Polsce technicznie rzecz biorąc, wcale nie jest taka nielegalna, jak by tego chcieli przeciwnicy przerywania ciąży. Nie chodzi nawet o to, że nie udało im się przeforsować całkowitego zakazu. Mam na myśli bardziej to, że ku wściekłości fanatyków, kobieta nie jest w naszym kraju karana za przerwanie ciąży. Tym samym może wykorzystać do aborcji dowolnie wybrany środek, wliczając w to także tabletki poronne. Zgodnie z obowiązującymi przepisami państwu i jego organom nic do tego.
Czym innym jest jednak pomoc w dokonaniu aborcji udzielona przez inne osoby. Zgodnie z art. 152 §2 kodeksu karnego, taki czyn jest zagrożony karą do 2 lat pozbawienia wolności. Jak się łatwo domyślić, restrykcyjne prawo antyaborcyjne jest w Polsce stosowane z niezwykłą wręcz sumiennością.
Do tego władza co rusz stara się zacisnąć pętlę dookoła kobiet oraz wywołać atmosferę reprodukcyjnego terroru. Dobry przykład stanowi wprowadzony w zeszłym roku rejestr ciąż. Chodzi o to, żeby nikt nawet nie próbował udzielać wsparcia kobietom, które chciałyby przerwać ciążę. Władza najwyraźniej liczy, że w ten sposób uda się przymusić je do donoszenia. Rezultat jest łatwy do przewidzenia. Aborcja wykonana na własną rękę nie będzie najczęściej równie bezpieczna, jak zabieg dokonany przez lekarza.
Można więc śmiało uznać, że przekazanie kobiecie takich tabletek zostanie zakwalifikowane przez organy ścigania właśnie jako pomoc w dokonaniu aborcji. Co jednak z samymi specyfikami? Tutaj również mamy do czynienia ze swoistym dwójmyśleniem. Tym razem skutki nie są aż tak opłakane.
Tabletki poronne można posiadać, można je kupić, ale nie wolno ich sprzedawać ani sprowadzać z zagranicy
Tabletki poronne jak najbardziej można posiadać. Oznacza to, że można je także kupić bez narażania się na jakiekolwiek konsekwencje karne. Jest jednak małe „ale”: nieprzyjemności najprawdopodobniej klientki nie miną, bo takich specyfików nie wolno tak po prostu sprzedać, ani przepisać na receptę pacjentce do samodzielnego ich wykorzystania.
Tym samym zastosowanie będą miały przepisy prawa farmaceutycznego dotyczące nielegalnego obrotu lekami. Najczęściej wskazuje się tutaj art. 124 przywołanej ustawy.
Kto wprowadza do obrotu lub przechowuje w celu wprowadzenia do obrotu produkt leczniczy, nie posiadając pozwolenia na dopuszczenie do obrotu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Należy również brać poprawkę na to, że tabletki poronne najpierw trzeba gdzieś zdobyć, żeby móc je komuś sprzedać. Ich pozyskanie w innych państwach nie jest przesadnie trudne. Można się więc zastanowić, czy osoba sprowadzająca takie środki z zagranicy celem ich odsprzedaży nie odpowiadałaby z art. 125 prawa farmaceutycznego. Zgodnie z tym przepisem:
1. Kto bez wymaganego zezwolenia wykonuje działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania lub importu produktu leczniczego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
2. Tej samej karze podlega, kto wykonuje działalność gospodarczą w zakresie:
1) wytwarzania produktu leczniczego terapii zaawansowanej – wyjątku szpitalnego bez wymaganej zgody;
2) obrotu produktami leczniczymi bez wymaganego zezwolenia.
Sprzedaż leków to jeden z bardziej regulowanych przez państwo aspektów bardzo szeroko rozumianego handlu. Ustawodawca lubi wręcz traktować ten sposób zarobkowania jako coś zupełnie odmiennego od działalności gospodarczej. Restrykcyjne podejście dodatkowo ułatwia władzy utrudnianie udzielania wsparcia kobietom chcącym dokonać aborcję.