Gdyby Krzysztofa Daukszewicza wywalili z TVN24 za bycie nieśmiesznym, pierwszy pogratulowałbym decyzji.
Ale prawda jest taka, że rozstał się ze stacją z powodu bycia pechowcem na rekordową przecież skalę. Teraz pół Polski wyzywa go (jak zawsze) od agentów Platformy Obywatelskiej, drugie (to nowość) od transfobicznych zaściankowców. Co więcej, kiedy obserwuję w mediach społecznościowych dyskusję na temat okoliczności zdarzenia, to większość osób tak na dobrą sprawę nie wie, co tam się zdarzyło.
Mówiąc szczerze nawet trochę boję się pisać ten tekst, co też pokazuje jaki klimat w Państwie wytworzyły środowiska lewicowe wokół kilku kontrowersyjnych tematów, w których wystarczy zgadzać się z nimi niedostatecznie entuzjastycznie lub w nieodpowiadający im akurat sposób, by stać się wyklętym pariasem. Jak ktoś nie wierzy jakie to może mieć konsekwencje, to wystarczy spojrzeć na obecny stan „kariery” Daukszewicza. Nie po to jednak tworzyliśmy Bezprawnika, żeby teraz uzależniać swoje poglądy, przyzwoitość czy po prostu przywiązanie do prawdy od kaprysów potężnych grup medialnych czy niszowych sił politycznych. I stąd mój głęboki opór przed tym, co się w tej sprawie wydarzyło.
A co się wydarzyło?
Piotr Jacoń to pod względem rozpoznawalności drugi garnitur dziennikarzy TVN24. Nie mówię tego, żeby w jakiś sposób umniejszać jego dokonaniom zawodowym, bo drugi (z – powiedzmy – siedmiu) garnitur w TVN24 to nadal dużo więcej, niż redaktor naczelny w wielu konkurencyjnych mediach. Ale pierwszy garnitur to na przykład Monika Olejnik. Kiedy słyszę to nazwisko kojarzę jej wygląd, głos, wykształcenie, karierę redakcja po redakcji, ojca, syna, wściekłego Lecha Kaczyńskiego wykrzykującego o stokrotkach czy co najmniej kilkanaście dekoracyjnych mini-kapelutków na jej głowie. Nazwisko Jacoń na pierwszy rzut ucha mi nic nie mówi, choć oczywiście gdyby ktoś pokazał mi zdjęcie, natychmiast odpowiedziałbym „aaa, tak, oczywiście, kojarzę!”. Nieco bardziej do publicznej świadomości Piotr Jacoń zaczął się przebijać swoim reportażem o własnym transpłciowym dziecku, a następnie aktywnym zaangażowaniem w kwestię praw osób transpłciowych.
Szkła Kontaktowego pewnie nie muszę przedstawiać. To program o ogromnym stażu, gdzie kulturalni panowie silą się na żarty polityczne dla emerytów, śpiących przed telewizorami i osób, które nie mogły znaleźć pilota po „Faktach po Faktach”. Kilka tygodni temu miał miejsce feralny odcinek, w którym pod koniec Szkła Kontaktowego Tomasz Sianecki poinformował, że z kolejnym programem czeka Piotr Jacoń, a Krzysztof Daukszewicz wysilił się na jak zawsze niezabawny żart, pytając „a jakiej płci on dzisiaj jest?”. No i zrobiła się afera, tak też tę kwestię relacjonowała większość mediów w Polsce. I gdyby to był pełen obraz tej historii, to pomyślałbym nawet, że dobrze tak burakowi.
Ale Daukszewicz kpił z Kaczyńskiego
Próbuję wam znaleźć na youtubie niezmanipulowany fragment programu i jest bardzo trudno. Każdy z wgranych tam materiałów, w poszukiwaniu taniej sensacji pozostawia tylko kilkanaście ostatnich sekund. Oburzona Telewizja Polska, która na co dzień pluje w twarz mniejszościom seksualnym, przygotowała nawet zatroskany materiał na ten temat. Co jest już moim zdaniem apogeum bezczelności.
Jednak pod tym adresem możecie wykupić i obejrzeć odcinek Szkła Kontaktowego, o którym mowa. W 39 minucie Tomasz Sianecki puszcza Daukszewiczowi kompilację prymitywizmu PiS, do którego jak sądzę wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni:
- Najpierw jakiś facet mówi „Co piąta kobieta w wojskach obrony terytorialnej to kobieta”
- Potem Jarosław Kaczyński mówi „Byłem mężczyzną, ale teraz jestem kobietą <uśmiech>”
- Wreszcie Minister Michał Wójcik mówi „Ja się czuję kobietą, więc niech pani do mnie mówi Zosia Wójcik, proszę bardzo”
I teraz: w programie telewizyjnym, dosłownie chwilę po tym zestawieniu wypowiedzi, nastąpiła zapowiedź łączenia z Piotrem Jaconiem, który ma tam swój wieczorny program i zwyczajowo krótko na niego zaprasza, by widzowie nie wyłączyli telewizora w czasie przerwy reklamowej. Krzysztof Daukszewicz, odnosząc się do jeszcze ciepłego materiału błyskotliwych inaczej bonmotów PiS-u, zapytał jeszcze nieco w tle „a jakiej płci on dzisiaj jest?”. Jacoń, choć zauważalnie wzburzony, nie odniósł się do tych słów. Za to Krzysztof Daukszewicz albo usłyszał w słuchawce, albo sam powoli połączył kropki, kto był po drugiej stronie ekranu (wszak, jak dowodziłem w jednym z akapitów, nazwisko Jacoń nawet dzisiaj nie budzi jeszcze tak oczywistych skojarzeń jak np. Olejnik) i dopowiedział „chyba ja pier***łem głupotę„.
Wyszło słabo, ale cancel culture jest bronią idiotów
Pewnie wszyscy w swoim życiu powiedzieliśmy jakiś żart, który „nie wszedł” jak trzeba, a Krzysztof Daukszewicz pewnie jest już nawet do takich żartów w swoim wykonaniu przyzwyczajony. No więc, żeby była jasność, ten żart zabawny nie był i to nie podlega analizie.
Warto jednak zauważyć, że nie sposób ten żart, gdy oceniamy go w pełnym kontekście, uznać za atak na Piotra Jaconia, na dziecko Piotra Jaconia, na społeczność osób transpłciowych. To była jednoznaczna kpina z prymitywnych wypowiedzi polityków PiS-u, jakich w tym programie były tysiące. Szkło Kontaktowe często jest oskarżane o wrogość Prawu i Sprawiedliwości, ale paradoksalnie działa to przecież na korzyść Daukszewicza. Bo podobny żart w konkurencyjnym „W tyle wizji” mógłby zostać łatwo zinterpretowany jako tępy rechot prawicowych knurów. Uczciwy, przyzwoity człowiek nie będzie jednak w stanie stwierdzić, że w tym wypadku saty… przepraszam, nie przejdzie mi to przez gardło. Nie będzie w stanie stwierdzić, że w tym wypadku „satyryk” zaatakował osoby transpłciowe.
Gdyby akurat na „łączeniu” był Grzegorz Kajdanowicz. Nie byłoby tematu. Gdyby na „łączeniu” była Katarzyna Kolenda-Zaleska, nie byłoby tematu. Gdyby było 50 innych osób prowadzących programy, nie było tematu, a Daukszewicz trafił najbardziej pechowo, jak tylko mógł. Ktoś tu jednak ma problem z zachowywaniem proporcji.
I tutaj zwracam uwagę na fatalną reakcję Jaconia i TVN24
Piotr Jacoń ma w mojej ocenie pełne prawo do bycia szczególnie uwrażliwionym w temacie osób transpłciowych. Nie dziwi mnie też jego reakcja na żywo, gdy być może nie miał okazji zapoznać się z pełnym kontekstem wypowiedzi i początkowo mógł odebrać to bardzo personalnie, żeby nie powiedzieć: bezczelnie. Ale on tę reakcję powtórzył po czasie na swoim Instagramie i konflikt z Daukszewiczem eskaluje. Doceniam nieprzejednanie w tworzeniu lepszego świata dla swojego i niektórych innych dzieci. Ale czy na pewno kosztem ludzkiej przyzwoitości?
Po bezbeku Daukszewiczu nikt nie będzie płakał, poza samym Daukszewiczem. Ale ja gorąco protestuję, by dziecko Piotra Jaconia żyło w świecie, gdzie kontekst wypowiedzi narzucają wycięte z kontekstu i zmanipulowane programy TVP, a z nieśmiesznego dziadka robi się hitlerowca. Z tego pierwszego Jacoń się zresztą cieszy i pisze na Instagramie: „Nawet polska prawica zorientowała się, że tak zwany żart z transpłciowości żartem nie jest.” Nie panie Piotrze, ten żart stał się dla nich po prostu o wiele bardziej wielowymiarowy i jeszcze bardziej wyborny. Szkoda, że pan tego nie widzi.
Z transpłciowości to żartowali sobie Kaczyński i Wójcik, a Daukszewicz żartował z nich. I choć oczywiście możemy poruszać się po całej gamie wrażliwości w tej delikatnej kwestii, to stracił pan fantastyczną sprawę, by pokazać, że prowadzi pan batalię nie w imieniu zaślepionych celem fanatyków, a ludzi. Ludzi, którzy mają swoje wady, słabości, preferencje, czasem popełniają błędy, a czasem nawet ich nie popełniają, tylko nie są dostatecznie uczuleni na uczucia innych. Ale mają też prawa, choćby prawo, by mówić o nich w pełnym kontekście. A dziś zdecydowana większość Polaków nie zna kontekstu pytania Daukszewicza.
Warto przy tym nadmienić, że choć Daukszewicz został bez pracy, a jego reputację moim zdaniem zszargano nieadekwatnie do okoliczności, to sam TVN24 uniemożliwia zapoznanie się z kontekstem całej tej sytuacji. Bo z linkowanego powyżej odcinka Szkła Kontaktowego wywalili całą rozmowę z Jaconiem, kończąc go mniej więcej na etapie transfobicznych wypowiedzi Kaczyńskiego, Wójcika i paru jeszcze innych osób.
Pan Jacoń na swoim instagramie najbardziej narzekał na
Wrzucanie na antenę Szkła – ot tak, dla uciechy – cytatów z prezesa Kaczyńskiego czy ministra Wójcika, którzy wprost szydzą z osób transpłciowych, to oswajanie transfobii.
Jednak tego już jego koledzy z pracy z edytowanego i pociętego odcinka usunąć nie zechcieli.