Uber prawdopodobnie zamknie swój grecki oddział po tym, jak władze Aten przegłosowały zmiany w lokalnym prawie. Co to za zmiany, które zmuszą kontrowersyjnego pioniera car-sharingu (a obecnie zwyczajnej usługi taksówkarskiej) do opuszczenia Grecji?
Uber, który za rok będzie obchodził dziesiąte urodziny, przeżywa ciężkie czasy. Uber to pionier tzw. car-sharingu, mający pierwotnie umożliwiać dorabianie własnym samochodom. Obecnie firma jest niemal tradycyjną korporacją taksówkarską – z tą różnicą, że samochody kierowców jeżdżących dla Ubera nie posiadają ani stosownych oznaczań, ani od kierowców nie wymaga się żadnych szczególnych kwalifikacji, ze znajomością języka (o mieście nie wspominając) włącznie.
O ile jednak spadek jakości świadczonych usług (o czym pisze Dawid Kosiński na Spider’s Web) to jedno, o tyle powszechne problemy z władzami krajów, w których Uber jest dostępny – to drugie. I to drugie jest dużo poważniejsze. Wiele państw – niezwykłe, prawda? – wymaga bowiem od Ubera i jego klonów spełniania standardów wymaganych od „klasycznych” taksówek. Użytkownicy usługi (zwabieni m.in. dumpingowymi cenami przejazdów) krytycznie podchodzą do rozmaitych działań np. organów skarbowych czy samych taksówkarzy w zakresie ścigania kierowców Ubera łamiących przepisy o przewozie osób. Są to jednak – jakby nie patrzeć – czynności mające na celu zapewnienie przestrzeganie prawa.
Uber zakazany w Grecji? Nie do końca, ale to zapewne koniec tej usługi w tym kraju
Władze stolicy Grecji, Aten (tam jest dostępna usługa) postanowiły pójść o krok dalej i wprowadziły zmiany w prawie. Jak informuje Reuters, polegają one m.in. na stworzeniu rejestru usług car-sharingowych oraz… klientów korzystających z aplikacji takich jak Uber. Co więcej, każdy przejazd usługą tego rodzaju ma się zaczynać i kończyć albo w siedzibie przewoźnika, albo w jednym z wyznaczonych miejsc (zatok postojowych dla taksówek) – z których Uber korzystać nie może. Nowe prawo to oczywiście skutek działania lobby taksówkarskiego. Uber podbiera bowiem klientów taksówkarzom, oferując niższe ceny.
Jak informuje Uber na swoim blogu, usługa UberX będzie zawieszona poczynając od najbliższego wtorku, aż do momentu ustalenia, czy firma jest w ogóle świadczyć usługi w nowym stanie prawnym.
Uber zakazany w Grecji zatem jeszcze oficjalnie nie jest, jednak – podobnie jak ma to miejsce w wielu innych krajach Europy – będzie on musiał poważnie rozważyć sens prowadzenia swojej działalności. Nie da się ukryć, że o ile jeszcze kilka lat temu był sens odróżniania Ubera od tradycyjnych usług taksówkarskich (choć zdaje się, że był to raczej efekt modnej filozofii współdzielenia, pod którą podpiął się Uber), o tyle obecnie nie ma to najmniejszego sensu. Taksówkarze mają już własne aplikacje. Działają one niemal identycznie, z tą różnicą, że korporacje taksówkarskie działają w granicach prawa. Kierowcy Ubera wciąż – przynajmniej w Polsce – narażeni są na mandaty za prowadzenia działalności bez stosownych zezwoleń.
To wszystko powoduje, że dni Ubera jako takiego wydają się być policzone. Nie tylko w Grecji.