Tajna akcja policji, poprzedzona wielotygodniową pracą operacyjną. Niezapowiedziany nalot na biuro firmy podejrzanej o przestępstwa finansowe. Frustracja funkcjonariuszy, bo ci źli znowu okazali się sprytniejsi. To nie scenariusz filmu sensacyjnego. To praktyki Ubera.
W tej historii nie ma wybuchów, brawurowej ucieczki przez okno czy wysublimowanej gry szpiegowskiej z policjantami. Są za to setki wyszkolonych managerów Ubera, którzy w chwili nalotu służb na dowolne biuro tego start upu na świecie dawali specjalny sygnał do centrali. Pracownicy z kwatery głównej, za pomocą specjalnie napisanej aplikacji zdalnie odłączali od sieci całą elektronikę w konkretnym biurze. W ten sposób czynili zebrane na miejscu dowody zupełnie bezużyteczną kupą złomu. Sprawę nagłaśniają reporterzy Bloomberga.
Dzięki sprytnej aplikacji Ripley, Uber grał w kotka i myszkę ze służbami na całym świecie
Podobny scenariusz wydarzył się kilkanaście razy w biurach Ubera na całym świecie. Dzięki temu start up był zawsze o krok do przodu przed czającymi się na niego służbami niemal w każdym państwie, w którym działa. Aplikacja nieoficjalnie nazywała się Ripley. W reportażu Bloomberga czytamy:
Siedziba Ubera wykorzystując Ripley, mogła zdalnie zmieniać wszystkie hasła i w dowolny sposób blokować dane w telefonach, laptopach i komputerach należących do Ubera, a także całkowicie je wyłączać.
Informatorzy dziennikarzy twierdzili, że system powstał z powodu różnic w systemach prawnych państw, w których działa. Nie w każdym kraju policja musi uzyskać stosowny nakaz, zanim przystąpi do przeszukania biura. Funkcjonariusze przeprowadzający nalot na biuro Ubera w Montrealu mówili, że managerowie tam obecni byli świetni przeszkoleni na wypadek takiego zdarzenia. Wystarczyło, że dali specjalny sygnał do centrali, która potem zajęła się całą resztą. Ostatecznie służby wyszły z pustymi rękami.
To szokujące praktyki, ale w wykonaniu tej korporacji nie są aż tak zaskakujące. Nie tak dawno okazało się, że Uber podglądał pasażerów i wcale się z tym nie krył. Problemy z prywatnością są jednym z głównych zarzutów wobec Ubera. Po początkowych zachwytach, nad genialną prostotą aplikacji przyszedł czas na mocne spadki. Od bardzo dawna nie czytaliśmy praktycznie żadnych pozytywnych wiadomości na temat tego start upu. Wpadki, spadki i kłopoty, chociażby wtedy, gdy Uber stracił licencję w Londynie. To wszystko zmierza w fatalnym kierunku.