Ubisoft wstrzymał handel akcjami i obligacjami, a publikację wyników za pierwsze półrocze przesunął na bliżej nieokreślony termin.
Francuzi poinformowali jedynie, że zamknięcie półrocza wymaga jeszcze dopracowania, a wstrzymanie obrotu ma powstrzymać spekulacje. Trudno nie zauważyć, że jest to komunikat do bólu oszczędny. Rynek lubi konkrety, zwłaszcza wtedy, gdy inwestorzy zostają nagle odcięci od możliwości reagowania na informacje.
Kto zna realia giełdowe, ten dobrze wie, że jeśli firma zamraża handel, to sama ocenia sytuację jako potencjalnie wybuchową. I choć Ubisoft nie powiedział nic na głos, wszystkim towarzyszy to samo wrażenie. To nie jest błaha sprawa.
Ubisoft - gdzie szukać źródeł problemów?
Zrozumienie sytuacji wymaga cofnięcia się o kilka długich i burzliwych lat. Ubisoft od dawna porusza się w trudnym krajobrazie. Produkcja gier AAA stała się nieprzewidywalna i niesamowicie kosztowna. Każdy projekt trwa latami, budżety szybują w kosmos, a ryzyko porażki jest wyższe niż kiedykolwiek. Ubisoft w naturalny sposób próbował to kompensować rozbudową portfolio, ale efekty bywały różne.
Do tego dochodzi historia z Tencentem. W 2025 roku chiński gigant wyłożył około czterech miliardów euro na nową spółkę kontrolującą najważniejsze marki Ubisoftu, w tym Assassin’s Creed, Far Cry i Rainbow Six. Z jednej strony to finansowa kroplówka, która daje firmie czas na uporządkowanie działalności. Z drugiej strony to również sygnał, że Ubisoft potrzebował partnera o prawdziwie ciężkiej wadze, bo własnymi siłami nie był już w stanie utrzymać tempa.
Czytaj też: Skoro Warren Buffett inwestuje w chińską motoryzację, to ja mu wierzę. To jest naprawdę niesamowity świat
W międzyczasie rynek zaczął się radykalnie zmieniać. Wydawcy skupiają się na grach usługowych i przewidywalnych przychodach, a konsumenci coraz częściej ostrożnie podchodzą do premier za pełną cenę.
Czy czeka nas upadek Ubisoftu?
To pytanie, które od momentu ogłoszenia zawieszenia notowań przewija się w rozmowach wszystkich analityków. Scenariuszy jest sporo, choć żadnego nie można dziś traktować jako przesądzonego. Realna wydaje się poważna korekta strategii. Może chodzić o uporządkowanie portfolio i rezygnację z kilku mniej rokujących projektów. Możliwe jest też przesunięcie części zespołów między studiami i zmiana priorytetów wewnętrznych. Nie da się również wykluczyć, że Ubisoft przygotowuje grunt pod większą transakcję kapitałową.
Tego rodzaju działania nie są rzadkością w branży, ale w przypadku tak rozpoznawalnego wydawcy mają ogromne znaczenie. Wystarczy przypomnieć, że coraz więcej dużych marek trafia pod skrzydła globalnych konglomeratów. Microsoft wchłonął Bethesdę, a potem Activision.
Czytaj też: Dzięki Donaldowi Trumpowi, w Europie przypomnieli sobie, że mają OVHcloud
Naturalne jest pytanie o los największych marek. Assassin’s Creed to seria, która przez lata była dla Ubisoftu tym, czym FIFA jest dla Electronic Arts, a Wiedźmin dla CD Projekt RED. Ale nawet ta formuła nie jest odporna na rynkowe turbulencje. Jeśli firma ogłosi zmiany strategiczne, trudno sobie wyobrazić, że plan wydawniczy pozostanie nietknięty. Proces produkcyjny tak dużych tytułów jest zbyt drogi i zbyt rozgałęziony, by mógł być w pełni izolowany od decyzji zarządu.
Nadchodzi moment prawdy
Wstrzymanie obrotu akcjami nie jest jeszcze końcem świata, ale trudno to nazwać zdrowym sygnałem. Ubisoft znajduje się na zakręcie i stoi przed wyborem, który zdecyduje o jego roli w światowym gamedevie. Czy wróci do gry jako wydawca ambitnych hitów, czy może zamieni się w firmę znacznie ostrożniejszą i bardziej defensywną? Odpowiedź poznamy dopiero wtedy, gdy opóźnione sprawozdanie trafi do inwestorów. A to, wbrew pozorom, będzie lektura nie tylko dla księgowych, lecz także dla graczy.