Żyjemy w czasach, kiedy z każdej strony bombardują nas informacje. Z jednej strony jest to dobre — mamy dostęp do wiedzy, poznajemy nowości, możemy porównywać oferty. Z drugiej jednak strony natłok informacji w niektórych momentach może mieć katastrofalne skutki, zwłaszcza gdy atakuje nas w momentach, w których powinniśmy zachować szczególną ostrożność.
Kierowca, poruszając się po mieście (zwłaszcza nieznanym), musi się maksymalnie skupić. Trzeba wybrać dobry pas ruchu, orientować się, czy czasem nie wjeżdżamy w ulicę jednokierunkową pod prąd, uważać na innych uczestników ruchu, przepuścić pieszych na pasach i przede wszystkim zorientować się, jak dojedzie do punktu docelowego. Powiecie, że wystarczy polegać na znakach i drogowskazach? Niby tak, jednak czasem ciężko je wyłowić w gąszczu reklam i banerów promocyjnych.
Ciężki los kierowców
Teoretycznie reklamy nie powinny w żaden sposób zasłaniać znaków i drogowskazów. I zasadniczo nie zasłaniają, jednak są tak gęsto rozstawione i tak jaskrawe, że trzeba maksymalnie wytężyć wzrok u zachować maksymalna czujność, żeby wśród tej palety kłujących w oczy barw i form wyłowić zwyczajny znak drogowy. W mieście, w którym często bywam, jeszcze kilka lat temu, przy jednym z bardzo ruchliwych rond znajdował się duży i bardzo jasny ekran, na którym można wyświetlano reklamy. Nawet by mnie to nie raziło, gdyby nie fakt, że w nocy ta podświetlana powierzchnia reklamowa niesamowicie oślepiała kierowców. A nawet jeżeli to tylko chwilowe oślepienie, na drodze jest bardzo niebezpieczne. Kierowcy marudzili, zgłaszali ten problem.
Ekran jednak zgodnie z przepisami mógł znajdować się w tym miejscu (albo raczej nikt nie szukał dość dokładnie przepisu, który spowoduje zdemontowanie rażącej w oczy instalacji), więc wisiał tak przez kilka lat… ile wypadków i kolizji spowodowały oślepiające reklamy? Tego niestety policyjne statystyki nie wyszczególniły, jednak z pewnością trochę ich było.
Uchwała krajobrazowa z punktu widzenia kierowcy jest super pomysłem
To nie kierowcy, czy zaniepokojony ich zgłoszeniami zarządca drogi doprowadzili do zdemontowania ekranu. Odpowiedzialna za to jest uchwała krajobrazowa, która od kilku lat jest w mieście obowiązującym aktem prawa miejscowego. Oczywiście przedsiębiorcy, którzy nie mogą się już wiele centrum miasta reklamować, osoby, które dotychczas dorabiały, wynajmując powierzchnię reklamowe, a także właściciele firm, którzy musieli ponieść koszty w celu dostosowania szyldów, czy wystaw do postanowień uch zły krajobrazowej będą narzekać. Jednak ta uchwała robi naprawdę wiele dobrego.
Zbyt dużo bodźców, zbyt mało estetyki
Atakujące nas zewsząd reklamy nie tylko godzą w poczucie estetyki wielu osób. Mogą być również niebezpieczne. Udowodniono, że obliczu zbyt wielu bodźców ludzki mózg szybciej się męczy, czasem automatycznie część danych możemy pominąć. A to nie są dobre warunki zwłaszcza dla kierowców, od których skupienia może zależeć ludzkie życie. Po miejscowościach, w których wprowadzone zostały uchwały krajobrazowe, jeździ się zdecydowanie lepiej.
Reklamy nie mogą zasłaniać znaków drogowych. I nie zasłaniają. Jednak jeżeli jest ich zbyt dużo, z pewnością utrudniają kierowcom poruszanie się po nieznanym terenie. Zbyt dużo bodźców nigdy nie jest dobre, tak więc gminy powinny walczyć z natłokiem informacyjnym.