Ledwie w 2015 roku, zresztą również z inicjatywy samorządowców PiS, powstała w Pabianicach ulica Stanisława Staszewskiego. Teraz wszystko wskazuje na to, że ulica Staszewskiego stanie się ofiarą innego pomysłu PiS, a mianowicie ustawy dekomunizacyjnej. O sprawie właśnie wypowiedział się sam Kazik – który sam zaangażował się w nadanie ulicy imienia swojego ojca i który sam zaczął mówić o jego kontrowersyjnej przeszłości.
Powiedzieć, że to wszystko jest zagmatwane, to nic nie powiedzieć. Ale cóż, najnowsza historia Polski do prostych nie należy, a więc i krótkie dzieje ulicy Stanisława Staszewskiego muszą być skomplikowane. Jej dekomunizacji chce wojewoda łódzki, który czeka teraz tylko na opinie z IPN. Co o sprawie myśli więc sam Kazik?
– Jeśli jakiś wojewoda chce zmienić z powrotem tę nazwę ulicy na jakąś inną – niech sobie zmienia. I tak o nim za parę lat nikt nie będzie pamiętał. A mojego taty z panteonu największych poetów polskich taki epizod nie wykreśli. Tak jak nie wykreślił Mickiewicza, że ten z carską ochroną współpracował – podsumował Kazik Staszewski w RMF FM.
Czy tata Kazika współpracował z SB?
Czemu w ogóle wojewoda chce usuwać z Pabianic ulicę taty Kazika? W końcu był on wielkim poetą, nawet jeśli porównania jego syna do Mickiewicza są bardzo na wyrost. Chodzi o jego epizod z komunistyczną bezpieką. Co ciekawe, pewnie byśmy o nim nie wiedzieli, gdyby nie… sam Kazik. To on przyznał, że ojciec był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Nowy i pisał donosy. – O wujku Marku z naszej rodziny pisał, że był królem pogranicza polsko-czechosłowackiego, jeśli chodzi o przemyt papierosów. Był donosicielem takim, jakim był człowiekiem – niepoukładanym – mówił Kazik w wywiadzie w „Do rzeczy”. Kiedy ukazał się ten wywiad? W kwietniu 2014 roku, czyli przed nadaniem imienia Stanisława Staszewskiego byłej ulicy Kolejowej w Pabianicach. W tym samym czasie Kazik wydał też z Jarosławem Dusiem biografię Stanisława Staszewskiego „Tata mimo woli”.
Ulica taty Kazika – dekomunizacja czy tragikomedia?
O dekomunizacji ulic w szerszej perspektywie powiedziano chyba już wszystko, co można było powiedzieć. Dla niektórych to dziejowa sprawiedliwość, dla innych – brak szacunku do historii i robienie problemów mieszkańcom. Można jednak uznać, że skoro wybory wygrała partia, której tak zależy na dekomunizacji, to wszyscy inni powinni po prostu zaciskać zęby i w spokoju patrzeć, jak znikają ulice Armii Ludowej, Leona Kruczkowskiego czy Stanisława Staszewskiego. Jednak trudno podochodzić do tego w ten sposób, jeśli rządzącej partii tak bardzo brakuje konsekwencji. Przypomnijmy – najpierw Kazik ujawnia przeszłość swojego ojca, potem z inicjatywy polityków PiS powstaje ulica Staszewskiego, a potem wojewoda z PiS uznaje, że jednak musi ona przejść dekomunizację. Najgorzej muszą się czuć w tym wszystkim mieszkańcy ulicy Staszewskiego, którym teraz co dwa lata zmienia się adres.
Można cynicznie skwitować, że autorem zamieszania jest sam Kazik. Co on na to?
– Ja myślę, że bardziej będzie przykro tej grupie ludzi, którzy wystąpili z inicjatywą nadania nazwy tej ulicy. Ja jestem w takiej sytuacji niezręcznej może trochę, że to ja wydobyłem na światło dzienne te papiery mojego taty. Mogłem to zataić i pies ze złamaną nogą do dzisiaj by nie wiedział o tej sytuacji. Ale pisząc jego biografię stwierdziłem, że to jest konieczne do pełnego obrazu osoby mojego ojca – mówił artysta w RMF.
Sam Stanisław Staszewski jest bez wątpienia bardzo barwną postacią. Działał w AK, był nawet więźniem Pawiaka. Był autorem wielu tekstów, najbardziej znany jest chyba „Baranek”, który doczekał się świetnej interpretacji Kultu.
Na pewno więc losy taty Kazika są niełatwe i zagmatwane – zupełnie jak losy jego ulicy w Pabianicach.