Areszt za uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem to za mało

Prawo Rodzina Dołącz do dyskusji
Areszt za uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem to za mało

Ministerstwo Sprawiedliwości chce zaostrzyć kary za uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Pomysł jest dobry, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że perspektywa paru dni w areszcie to za mało. Najlepszym rozwiązaniem byłaby automatyczna zmiana wyroku o ustalenie opieki. Skoro taki rodzic uparcie ignoruje prawo, to nie daje rękojmi dostatecznej troski o dobro dziecka.

Kary aresztu na dobrą sprawę nie powinniśmy nawet stosować w przypadku sporów o opiekę nad dzieckiem

Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa, że dziecko powinno być bronią w sporze pomiędzy jego rozwiedzionymi rodzicami. Niestety cały czas trafiają się osoby, które decydują się na utrudnianie kontaktów byłemu partnerowi tylko po to, by uprzykrzyć mu życie. W oczywisty sposób na całej awanturze cierpi dziecko. Przy okazji mamy często do czynienia z lekceważeniem wyroków sądów o ustalenie opieki nad dzieckiem.

Wydawać by się mogło, że to prosta droga do poważnych konsekwencji. W końcu za złamanie zakazu prowadzenie pojazdami teoretycznie grozi w Polsce wieloletnie więzienie, to uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem wbrew decyzjom sądu również powinno być karane. Tak niestety nie jest. Obowiązujące przepisy przewidują wyjątkowo łagodną sankcję za tego typu wybryk. Zgodnie z art. 59815 kodeksu postępowania cywilnego, sprawcy albo sprawczyni grozi nałożenie przez sąd opiekuńczy sankcji pieniężnej za każde naruszenie obowiązku.

Ministerstwo Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę z tego, że to stanowczo za mało. Jak podaje portal Prawo.pl, resort rozwala nowelizację przywołanego wyżej przepisu. Jego nowe brzmienie miałoby zawierać kary grzywny albo nawet aresztu. Trzeba przyznać, że byłby to krok w dobrym kierunku. Akurat w tym przypadku im surowsze konsekwencje, tym większa jest szansa, że rodzic uzna utrudnianie kontaktów z dzieckiem za nieopłacalne. Tylko czy areszt to wystarczająca sankcja? Śmiem wątpić.

Owszem, od 5 do 30 dni przymusowej izolacji w zakładzie karnym stanowi poważną dolegliwość, być może nawet traumę. Problem w tym, że teoretycznie sądy nie powinny stosować kary aresztu, gdy warunki osobiste sprawcy uniemożliwiają jej odbycia. Przykładem może tu być chociażby konieczność sprawowania opieki nad dzieckiem. Cóż więc zamiast tego? Grzywna i sankcja pieniężna w praktyce sprowadzają się do tego samego. Ograniczenie wolności nie wydaje się dostatecznie dolegliwe.

Uporczywe utrudnianie kontaktów z dzieckiem powinno prowadzić do utraty praw do opieki nad nim

W tym momencie warto przypomnieć, że swego czasu ustawodawca podchodził do sprawy dużo surowiej. Ostatnia próba znowelizowania art. 59815 k.p.c. przewidywała kary nawet 2 lat pozbawienia wolności oraz dwa typy kwalifikowane na wypadek wystąpienia jakiejś szkody u dziecka. Niestety z zaostrzenia prawa nic wtedy nie wyszło. Równocześnie pozostaje nam cały czas problem tego, kto się ma zająć dzieckiem, gdy jedno z rodziców trafi do więzienia za utrudnianie kontaktów z drugim.

Oczywistą odpowiedzią wydaje się „drugi rodzic”. W niektórych przypadkach stałaby ona w sprzeczności z wcześniejszym rozstrzygnięciem w sprawie opieki nad danym dzieckiem. Mam na myśli przypadki, gdy wyłączne prawo do opieki uzyskała właśnie ta osoba, która teraz bezprawnie uprzykrza życie byłemu partnerowi. O wiele mniej problemów mielibyśmy w przypadku orzeczonej opieki naprzemiennej. Wydaje się jednak, że to właśnie dorozumiane przejście opieki nad dzieckiem na drugiego z rodziców jest znakomitym punktem wyjścia.

Nie da się ukryć, że wyroki sądów czasem bywają błędne. Niekiedy też okoliczności po prostu się zmieniają. Czyż może być bardziej oczywisty dowód, że jedno z rodziców nie powinno sprawować opieki nad dzieckiem niż uporczywe utrudnianie kontaktów drugiemu? Mamy w końcu do czynienia z umyślnym lekceważeniem rozstrzygnięcia sądu w tej konkretnej sprawie. Najczęściej mamy też do czynienia z wybitnie niskimi pobudkami oraz – co szczególnie istotne – ignorowaniem dobra dziecka.

O wiele lepszym rozwiązaniem od aresztu byłaby więc groźba zmiany pierwotnego rozstrzygnięcia na niekorzyść tej osoby, która dopuszcza się utrudniania kontaktów z dzieckiem. Na dobrą sprawę moglibyśmy zastosować tutaj automatyzm. Jeśli jednak dojdziemy do wniosku, że to zbyt radykalne posunięcie, to możemy po prostu dać sądowi opiekuńczemu możliwość przyznania opieki nad dzieckiem pokrzywdzonemu rodzicowi na jego wniosek, albo i nawet z urzędu. Możliwość błyskawicznej utraty broni wymierzonej w byłego partnera zapewne działałaby trzeźwiąco na tych rodziców, którzy decydują się na grę własnym dzieckiem.