W Afryce również nie boją się Donalda Trumpa i ograniczają możliwość wjazdu dla obywateli USA

Biznes Zagranica Dołącz do dyskusji
W Afryce również nie boją się Donalda Trumpa i ograniczają możliwość wjazdu dla obywateli USA

Na początku 2025 roku rząd Namibii ogłosił zmiany w polityce wizowej wobec obywateli kilkudziesięciu państw, w tym Stanów Zjednoczonych. Od 1 kwietnia 2025 wprowadzono obowiązek posiadania wizy dla Amerykanów podróżujących do Namibii. Wcześniej turyści z USA mogli wjeżdżać do Namibii bez wiz na pobyty krótkoterminowe, jednak teraz muszą uzyskać wizę z wyprzedzeniem lub na granicy.

Niektórzy na łamach serwisów społecznościowych tłumaczą tę decyzję rzekomym odwetem za cła. Nie jest to jednak tak do końca prawda, ponieważ decyzja zapadła już wcześniej. Interesująco wpisuje się natomiast w deklaracje Donalda Trumpa o budowie ponownie wielkiej Ameryki, tymczasem coraz mniej liczą się z nią nawet relatywnie biedne, słabe, afrykańskie kraje.

Władze Namibii tłumaczą tę decyzję zasadą wzajemności dyplomatycznej – Namibijczycy nadal muszą ubiegać się o wizy do USA, więc Namibia postanowiła wymagać tego samego od obywateli amerykańskich. Celem jest wyrównanie traktowania i zapewnienie równości – jak stwierdzono, „rząd Namibii dąży do sprawiedliwego i zrównoważonego systemu wizowego”.

Nie jest to całkowity zakaz wjazdu, a jedynie przywrócenie wymogu wizowego

Namibia uruchomiła nawet nowy system e-wiza, aby ułatwić podróżnym składanie wniosków online i szybkie uzyskanie zezwolenia. Zmiana dotyczy około 33 krajów (m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, krajów UE), które dotąd cieszyły się ruchem bezwizowym, mimo że same nie oferowały Namibijczykom podobnych udogodnień. Jest to zatem gest polityczny mający skłonić mocarstwa zachodnie do rozmów o zniesieniu wiz dla obywateli afrykańskich – Namibia sygnalizuje, że „jest otwarta na negocjowanie porozumień wzajemnych w sprawie wiz”.

Czy padły słowa o deportowaniu „nielegalnych Amerykanów”?

W polskich mediach społecznościowych pojawiły się sensacyjne informacje, jakoby prezydentka Namibii (w 2025 r. urząd ten objęła Netumbo Nandi-Ndaitwah, pierwsza kobieta na tym stanowisku) miała ogłosić nie tylko wymóg wiz, ale wręcz zagrozić aresztowaniem i deportacją Amerykanów przebywających nielegalnie w Namibii. Według tych doniesień miała stwierdzić, że „każdy Amerykanin bez wizy zostanie uznany za nielegalnego imigranta i potraktowany tak, jak Donald Trump traktuje Afroamerykanów w USA – czyli aresztowany i deportowany do innego kraju afrykańskiego”.

Brzmienie tej rzekomej wypowiedzi jest bardzo ostre i wywołało poruszenie – sugeruje bowiem odwrócenie ról: Afrykańskie państwo miałoby grozić obywatelom USA tak, jak niektóre działania amerykańskie wobec imigrantów. Takie wypowiedzi nie są jednak… prawdziwe. Ktoś przelał na łamy X-a swoje myślenie życzeniowe, a potem zaczęło ono żyć własnym życiem. Bo i faktycznie – oto afrykański kraj traktuje obywateli USA tak, jak w opinii wielu traktowani są imigranci z Afryki w Ameryce. Nie ma jednak dowodów, by był to oficjalny przekaz władz Namibii.

Namibia to surowcowe Eldorado

Namibia zaostrza za to kontrolę nad własnymi zasobami naturalnymi. W ostatnich latach kraj ten, podobnie jak kilka innych państw Afryki, zaczął domagać się większych korzyści z bogactw naturalnych, które drenowane są przez spółki o zagranicznym (także europejskim) kapitale. Pojawiły się plany, by państwo namibijskie uzyskiwało udziały własnościowe w każdych nowych projektach wydobywczych. To element szerszego trendu zwiększania suwerenności surowcowej. Główne kopalnie uranu są kontrolowane przez konsorcja chińskie i kanadyjskie, kopalnie złota i miedzi – przez firmy kanadyjskie i południowoafrykańskie, zaś diamenty przez NamDeb (Namibia i koncern De Beers). Paradoksalnie Amerykanie najbardziej aktywni są w wydobywaniu w Namibii żelaza.

Namibia jest jednym z czołowych na świecie producentów diamentów oraz posiada jedne z największych zasobów uranu. Według danych Bloomberg, to największy producent uranu w Afryce i znaczący dostawca diamentów na rynek globalny. Uran jest strategicznym surowcem dla energetyki jądrowej – choć większość namibijskiego uranu trafia do Chin i Europy, stabilność dostaw tej rudy leży też w interesie światowym, w tym USA. Diamenty z kolei są towarem luksusowym, ale i przemysłowym; amerykańskie firmy jubilerskie oraz przemysł korzystają z globalnego rynku, na którym Namibia odgrywa istotną rolę. Ponadto Namibia ma złoża litu, kobaltu i metali ziem rzadkich, kluczowych dla nowoczesnych technologii (baterie, elektronika). W dobie rywalizacji o metale ziem rzadkich również amerykańskie koncerny spoglądają na Afrykę – a Namibia jest tu obiecującym źródłem. No i jest jeszcze ukochana przez Amerykanów ropa.

Co prawda Namibia dotąd nie była eksporterem ropy, ale niedawne odkrycia złóż offshore przyciągnęły uwagę wielkich koncernów. W 2022 i 2023 r. firmy TotalEnergies oraz Shell odkryły znaczące pola naftowe u wybrzeży Namibii. W efekcie Namibia może stać się nowym producentem ropy. Dla USA (i światowego rynku) oznacza to potencjalnie nowe źródło surowca i alternatywę wobec bliskowschodniej czy rosyjskiej ropy – choć inwestują głównie Europejczycy, amerykańskie firmy również prowadzą poszukiwania w regionie.

To nie zmienia faktu, że USA Trumpa nie przestraszyły nawet Namibii

Namibia rzeczywiście wprowadziła obowiązek wizowy dla obywateli USA od kwietnia 2025 – jest to fakt potwierdzony oficjalnie. Nie jest to jednak „zakaz wjazdu”, a przywrócenie standardowej procedury wizowej, motywowane zasadą wzajemności i chęcią ochrony interesów kraju. Władze Namibii sygnalizują determinację w egzekwowaniu nowych przepisów (obywatel USA bez wizy może zostać zatrzymany i wydalony z kraju – jak każdy imigrant naruszający przepisy), ale nie ogłoszono żadnej masowej akcji aresztowań. Jeżeli amerykańscy turyści czy pracownicy przebywają w Namibii legalnie, nie mają się czego obawiać. Natomiast ci nieliczni, którzy ewentualnie działali poza prawem (np. pracując na turystycznej podstawie bez pozwolenia), muszą się liczyć z konsekwencjami – i tu Namibia daje do zrozumienia, że „będzie traktować nielegalnych imigrantów tak samo surowo, jak czyni to USA u siebie”.

Trump nie robi więc wrażenia nawet na afrykańskich państwach, choć ton relacjonowania tej historii przez użytkowników mediów społecznościowych uderza już w przesadnie sensacyjne tony (być może w celu odreagowania i zmęczenia trumpizmem). Nie doszło do żadnego radykalnego kroku typu odbieranie koncesji amerykańskim firmom w kopalniach diamentów. Namibia już wcześniej miała uregulowany status swoich diamentów (partnerstwo z De Beers), a obecne działania dotyczą raczej rozszerzania kontroli państwa nad przyszłymi projektami wydobywczymi ogółem.

Ogólny kontekst tych wydarzeń to zmieniająca się dynamika relacji między Afryką a całym tzw. „Zachodem”. Kraje afrykańskie, coraz bardziej świadome swojej wartości geopolitycznej i gospodarczej, śmielej występują w obronie własnych interesów. Widzieliśmy to w ostatnich latach w Afryce Zachodniej (np. Mali, Burkina Faso), gdzie rządy przeciwstawiły się wpływom dawnych metropolii. Niestety nie rzadko także przy udziale nowych patronów.