Czy wegańskie burgery to naprawdę burgery, a wegańskie steki to naprawdę steki? Tak – a przynajmniej tak uważają posłowie do Parlamentu Europejskiego. To wielkie zwycięstwo miłośników bezmięsnego jedzenia. Bo lobbyści rolników i branży mięsnej od dawna chcieli im zakazać jedzenia burgerów.
Wegańskie burgery czy steki to hity kulinarne ostatnich lat. Jednak czy burger bez mięsa to ciągle burger? Weganin za samo postawienie takiego pytania mógłby się obrazić. Jednak europejskie organizacje skupiające rolników i producentów mięs (a przede wszystkim Copa-Cogeca) od dawna lobbowały, by zarezerwować nazwy „burger”, „stek” czy „kiełbaski” dla tych produktów, które zawierają mięso.
Jak wiadomo, producenci żywności są bardzo wpływowi w całej Europie, nie tylko w Polsce. Sprawa więc dotarła do Parlamentu Europejskiego. Posłowie jednak odrzucili wniosek. Miłośnicy bezmięsnego jedzenia, nawiązującego do mięsnych odpowiedników mogą więc odetchnąć z ulgą. Wegański burger to burger – i tak zostanie. Przynajmniej na terenie Unii Europejskiej.
Wegańskie burgery uratowane. Nie każdy produkt miał tyle szczęścia
Przeciw zakazowi używania nazwy „wegańskie” burgery protestowały między innymi organizacje ekologiczne, z Greenpeace i WWF na czele. Uznawały, że propozycje zakazów są absurdalne i „narażają całą Unię Europejską na kpiny”.
Decyzję europosłów poparły też wielkie europejskie organizacje konsumenckie. Tymczasem oczywiście producenci mięsa i rolnicy są zawiedzeni.
Nie zawsze jednak czołowe europejskie instytucje wydają podobne decyzje. Trzy lata temu na przykład Trybunał Sprawiedliwości UE zakazał używania sformułowań „mleko migdałowe” czy „jogurt sojowy”. Uznał bowiem, że to wprowadza klientów w błąd.
Wygląda więc na to, że choć mleko musi pochodzić w Europie z krowy, to już burger wcale nie musi.
Decyzja Parlamentu Europejskiego to oczywiście wielki sukces miłośników wegańskich dań. Ale też i zwycięstwo rosnącego w siłę wegańskiego biznesu. W Stanach Zjednoczonych firma „Beyond Meat”, która oferuje bezmięsne mięso, jest uznawana za jeden z najciekawszych start-upów ostatnich lat. W Wielkiej Brytanii weganizm przez sądy jest natomiast traktowany już niczym religia. Ale i w Unii siła wege-biznesu jest coraz większa. Bo przecież wygranie z mięso-rolniczym lobby w Europie naprawdę do łatwych nie należy.