Już niebawem zasiądziemy do wigilijnych stołów. Tyle tylko, że większą część dnia spędzimy tak, jak każdy inny wtorek – w pracy. Wigilia jako dzień wolny to chyba oczywiste rozwiązanie. Dlaczego więc ustawodawca decyduje się uszczęśliwiać Polaków na siłę wolnym w święta, których tak naprawdę nie świętują?
Mamy obecnie trzynaście dni ustawowo wolnych od pracy, w tym dziesięć kościelnych – tylko siedem z nich wynika z zapisów Konkordatu
Wtorek 24 grudnia to nie tylko wigilia świąt Bożego Narodzenia. To także najczęściej kolejny dzień w pracy dla aktywnych zawodowo Polaków. Dniami ustawowo wolnymi od pracy są dopiero pierwszy i drugi dzień Świąt. Niedawno rządzący postanowili podarować obywatelom wolne także 6 stycznia, w święto Trzech Króli. Trzeba przyznać, że był to już wtedy dość kontrowersyjny wybór.
Podstawowym aktem prawnym regulującym tą kwestię jest ustawa o dniach wolnych od pracy. Przewiduje trzynaście takich dni w ciągu roku, oraz wszystkie niedziele. Dziesięć z nich to święta kościelne – Boże Narodzenie, Trzech Króli, Wielkanoc, Zielone Świątki, Wszystkich Świętych, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Boże Ciało.
Nowy Rok również należy zaliczyć do świąt kościelnych. Przede wszystkim dlatego, że wolne tego dnia gwarantują zapisy Konkordatu. Tego dnia wypada bowiem uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Strona kościelna upewniła się, że będzie to dzień wolny od pracy. Warto zauważyć, że Konkordat obejmuje raptem siedem świąt. Wolne w Trzech Króli, pierwszy dzień świąt Wielkanocnych, oraz Zielone Świątki wynika wyłącznie z decyzji władz świeckich.
Państwowy charakter mają trzy: Święto Niepodległości, Święto Narodowe Trzeciego Maja oraz enigmatyczne „Święto Państwowe”. Chodzi oczywiście o 1 Maja. Nazwę „Święta Pracy” najwyraźniej ustawodawca wolałby wymazać z pamięci Polaków.
Nadmiar wolnego w jednym tygodniu teoretycznie mógłby mieć negatywne skutki dla gospodarki
Wigilia jako dzień wolny nie zmieściła się w tej ustawie. Pomimo podejmowanych chociażby w 2018 r. prób ustanowienia jej dniem ustawowo wolnym od pracy. Na dobrą sprawę co roku spora część Polaków zachodzi w głowę właściwie dlaczego tak jest.
Istnieje kilka potencjalnie racjonalnych powodów dla pracującej Wigilii. Trzy dni ustawowo wolne od pracy pod rząd mogłyby na przykład stanowić istotne obciążenie dla logistyki czy handlu. Przyzwyczailiśmy się już do dolegliwości związanych z zakazem handlu w niedzielę. Trzeba pamiętać, że trzydniowe wolne w święta Bożego Narodzenia razem z weekendami mogłoby dać razem cztery-pięć takich dni.
Czy miałoby to faktycznie jakiś negatywny wpływ na gospodarkę? Trudno powiedzieć. Z całą pewnością taki wpływ miałoby mnożenie dni wolnych od pracy ponad realną potrzebę. Dlatego Wigilia jako dzień wolny najpewniej teoretycznie mogłoby oznaczać rezygnację z wolnego w któreś z już przewidzianych przez ustawę świąt.
Co więcej, paradoksalnie, dzień pracujący w Wigilię teoretycznie mógłby ułatwić Polakom ostatnie przygotowania przed świętowaniem. Problem w tym, że taką możliwość skutecznie utrudnił sam ustawodawca. Zakaz handlu w niedzielę wymaga, by 24 grudnia sklepy były zamknięte już o godzinie 14:00. Wtedy duża część Polaków pracuje.
Wigilia jako dzień wolny stanowiłaby wyraz uszanowania faktycznych żywych w Polsce tradycji
Najważniejszym argumentem za ustanowieniem właśnie Wigilii jako dzień wolny od pracy jest to, że Polacy faktycznie w ten dzień świętują. Unikalny charakter tradycyjnych polskich świąt Bożego Narodzenia w dużej mierze krąży wokół tradycji wigilijnych. Dzielenie się opłatkiem, wolne miejsce przy wigilijnym stole, siano pod obrusem, kolędy, Pasterka. Są to żywe i powszechne przejawy świętowania akurat tego konkretnego dnia w roku.
Święta kościelne wolne od pracy mają z pewnością istotne znaczenie liturgiczne. Większość z nich faktycznie jest w tej czy innej formie w Polsce Obchodzone. Warto pamiętać, że Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny przypada tego samego dnia, co państwowy Dzień Wojska Polskiego.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że tej powszechności świętowania brakuje właśnie w przypadku święta Trzech Króli. Ustanowienie tego drugiego dniem ustawowo wolnym od pracy rządzący argumentowali w dość powierzchowny sposób. Ot, jest to święto w dziewięciu innych krajach Unii Europejskiej, było dniem wolnym do 1960 r., oraz jest to najstarsze święto kościelne. Ani słowa o faktycznym świętowaniu tego dnia w Polsce.
Nie chodzi o to, byśmy w Trzech Króli szli do pracy – ważne by ustawodawcy odpowiedzieli w końcu na faktycznie istniejące potrzeby obywateli
Dlaczego w takim razie Wigilia jako dzień wolny nie zyskała uznania ze strony ustawodawców, pomimo dużo mocniejszych przesłanek? Trudno byłoby tak naprawdę odpowiedzieć na to pytanie. Można by przecież zastosować dokładnie te same argumenty. Tutaj mamy chociażby jedenaście państw unijnych, w których jest wolna od pracy Wigilia.
Takie rozwiązanie ułatwiłoby Polakom przygotowanie do jednego z ważniejszych dla nich dni w roku. Konieczność świadczenia pracy zabiera obywatelom kilka cennych godzin, które mogliby przeznaczyć na dopięcie przedświątecznych przygotowań na ostatni guzik. Jak już wyżej wspomniano, ustawodawca nie chce byśmy robili tego dnia zakupy. Wciąż jednak pozostają ostatnie porządki, czy przygotowywanie wigilijnych potraw. Dzień wolny to także więcej energii – być może mniej osób wykruszałoby się ze świętowania przed Pasterką.
Pracownicy lubią mieć dni wolne od pracy. To chyba nie ulega wątpliwości. Gospodarka rządzi się swoimi prawami a nadmiar dni wolnych w ciągu roku ewidentnie jej szkodzi. Jeśli jednak jest jakiś dzień, który Polacy faktycznie świętują a który nie jest jeszcze wolny od pracy – jest to właśnie wigilia Bożego Narodzenia.