Są branże, w których wspomaganie się AI w pracy przez pracowników jest czymś naprawdę niemile widzianym
Umiejętność korzystania z AI zazwyczaj jest czymś pożądanym przez pracodawców. W końcu w dzisiejszych czasach przedsiębiorcy prześcigają się w zapowiedziach, jak to chętnie wdrażają sztuczną inteligencję w swoich firmach. Są jednak wyjątki. W tych bardziej kreatywnych branżach samo podejrzenie o wspomaganie się AI przy tworzeniu produktu stanowi ogromne ryzyko. Tak się bowiem składa, że duża część odbiorców – zwłaszcza konsumentów aktywnych w internecie – reaguje wręcz alergicznie na zastępowanie sztuczną inteligencją pracy prawdziwych ludzi.
Nie da się także ukryć, że wspomaganie się AI w pracy może napytać biedy nie tylko pracownikowi, ale także jego pracodawcy. Zaskakująco często przekonują się o tym prawnicy, którym sztuczna inteligencja zmyśla nieistniejące przepisy czy orzeczenia. Równocześnie samo prawo powoli zaczyna nadążać za rozwojem technologii i nakłada na wykorzystywanie AI przez przedsiębiorstwa pierwsze konkretne ograniczenia. Przykładem może być unijny AI Act.
W tej sytuacji nie ma się co dziwić coraz częstszym rozważaniom nad tym, co właściwie można zrobić pracownikowi, który wspomaga się AI w pracy, choć akurat nie powinien. Odpowiedź wcale nie jest taka prosta, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Wszystko zależy bowiem od konkretnej sytuacji, stopnia zawinienia i wcześniejszych posunięć pracodawcy.
Najbardziej jaskrawym przypadkiem jest złamanie wyraźnego zakazu korzystania z takich narzędzi. Być może został on przekazany pracownikom ustnie. Możliwe też, że znalazł się w regulaminie pracy. Nie ma to tak naprawdę większego znaczenia. Liczy się to, że mamy do czynienia z naruszeniem obowiązków pracowniczych. Czy to wystarczy, by sięgnąć po zwolnienie dyscyplinarne z art. 52 §1 pkt 1) kodeksu pracy? Wszystko wskazuje na to, że tak. Orzecznictwo Sądu Najwyższego dość jasno definiuje "ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych". Przykładem może być wyrok o sygnaturze I PK 94/15:
W użytym w przepisie art. 52 § 1 pkt 1 kp pojęciu »ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych« mieszczą się trzy elementy. Są to: 1. bezprawność zachowania pracownika (naruszenie podstawowego obowiązku pracowniczego); 2. naruszenie albo zagrożenie interesów pracodawcy; 3. zawinienie obejmujące zarówno winę umyślną, jak i rażące niedbalstwo, które muszą wystąpić łącznie.
Pracownika możemy zwolnić dyscyplinarnie, jeśli rzeczywiście narobił firmie szkód, albo istniało realne ryzyko, że to zrobi
Możemy śmiało postawić tezę, że wspomaganie się AI w pracy wbrew wyraźnemu zakazowi spełnia te trzy przesłanki. Zignorowanie naszego polecenia przez pracownika jest bezprawne, ponieważ do podstawowych obowiązków pracowniczych należy stosowanie się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy. Przy okazji warto wspomnieć, że zaliczamy do nich także wykonywanie pracy sumiennie i starannie.
O naruszeniu albo zagrożeniu interesów firmy już wspominałem. Pracownicy kreatywni nie powinni wyręczać się AI za plecami swojego szefa. Kolejnym potencjalnym problemem są względy bezpieczeństwa. Może się okazać, że korzystanie z jakiegoś zewnętrznego i niesprawdzonego oprogramowania z firmowego urządzenia będzie się wiązać z jakimś ryzykiem. Byłym jednak sceptyczny co do tego, czy uruchomienie ChatGPT w przeglądarce internetowej wiąże się z jakimś krytycznym zagrożeniem dla firmy. Pod warunkiem oczywiście, że nie nakarmi cudzego AI wrażliwymi danymi przedsiębiorstwa. Nie ulega za to wątpliwości, że celowe ignorowanie polecenia daje nam winę umyślną. Spowodowanie w ten sposób rzeczywistego zagrożenia wiąże się zaś z rażącym niedbalstwem.
W tym momencie należy jednak wspomnieć, że nie każdy przypadek wspomagania się AI w pracy wypełni nam wszystkie te przesłanki naraz. Łatwo sobie wyobrazić przypadki mniejszej wagi. Na przykład skala wspomagania się sztuczną inteligencją przez pracownika była stosunkowo niewielka i nie przekreśla w całości wykonanej przez niego pracy i rzeczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, że taki "drobiazg" również jest objęty zakazem. Możliwe też, że żadnego zakazu nie było, ale rzeczywiście korzystanie ze sztucznej inteligencji przez pracownika narobiło nam, albo mogło narobić, jakichś kłopotów. Wydaje się, że w takiej sytuacji właściwszym środkiem będą kary porządkowe. Problem w tym, że kodeks pracy nie daje nam w tej kwestii większego wyboru. Zgodnie z art. 108 §1:
Za nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, a także przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności w pracy, pracodawca może stosować:
1) karę upomnienia;
2) karę nagany.
Czegoś tutaj brakuje. Kara pieniężna – a więc konsekwencja rzeczywiście dotkliwa dla pracownika – została ograniczona przez ustawodawcę do ściśle określonych przypadków. Ignorowanie poleceń przełożonych do nich nie należy.
Dlaczego nie próbować szczęścia ze zwolnieniem dyscyplinarnym albo chociaż wypowiedzeniem umowy o pracę od razu? Pracownik ma pełne prawo odwołać się do sądu pracy. Jeśli ten uzna, że zwolnienie było nieuzasadnione, to przywróci go do pracy, albo nakaże nam wypłatę odszkodowania. Warto pamiętać, że wyrzucenie kogoś z pracy w świetle przepisów kodeksu stanowi absolutną ostateczność.