Według doniesień najbliższe wybory prezydenckie mają być wyłącznie korespondencyjne. Takiego parcia do celu za wszelką cenę dawno nie widzieliśmy.
Jeszcze nie umilkły echa informacji o projekcie ustawy zakładającej możliwość powszechnego głosowania korespondencyjnego, a Polską zatrzęsła kolejna informacja. Wybory prezydenckie 10 maja będą wyłącznie korespondencyjne. Jak donosi radio RMF FM, taka decyzja zapadła na wczorajszej naradzie w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Decyzja nieformalnego naczelnika państwa, znanego u nas jako Pan Życia i Śmierci, wywraca cały system wyborczy do góry nogami. Czy to już obłęd?
Wybory korespondencyjne według Prawa i Sprawiedliwości
Zgodnie z doniesieniami lokale wyborcze w dniu wyborów będą zamknięte. Nie będzie możliwości tradycyjnego oddania głosu. Wybory mają się odbyć wyłącznie korespondencyjnie. Taką zmianę zakłada projekt poprawki do ustawy zakładającej powszechne głosowanie korespondencyjne. Ma być poddany pod głosowanie już jutro, na najbliższych obradach sejmu.
Nie znamy jeszcze pełnej treści poprawki. Nie wiemy również jak posłowie Prawa i Sprawiedliwości wyobrażają sobie zorganizowanie skutecznego systemu głosowania korespondencyjnego w ledwie ponad miesiąc. Już ostatnie obrady częściowo zdalnego Sejmu pokazały, że wszelkie odstępstwa od ustalonych norm powodują tylko chaos, bałagan i problemy. Widać to było doskonale na przykładzie 460 posłów.
Trudno sobie wyobrazić, jaki problem będzie z 30 milionami Polaków uprawnionymi do głosowania. Według zapowiedzi karty do głosowania listonosze po prostu wrzucą do skrzynek pocztowych, bez sprawdzania tożsamości, bez pokwitowania odbioru, bez weryfikacji. Wybory korespondencyjne mają trwać około 3 dni. Doniesienia reporterów miał potwierdzić Jacek Sasin, jeden z najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Wybory korespondencyjne z pominięciem samorządów
Prawo i Sprawiedliwość zabezpieczyło się również na wypadek sprzeciwu samorządów. Jak donosiły media, wielu włodarzy miast i gmin podnosiło głosy sprzeciwu na myśl o zorganizowaniu wyborów prezydenckich. Alarmowali, że takie wybory skończą się jak we Francji, gdzie po wyborach komisje wyborcze zaraziły się koronawirusem. Niewątpliwie mają rację. Ale posłowie Prawa i Sprawiedliwości postanowili obejść problem z nieposłusznymi samorządami po swojemu. Zgodnie z informacjami, które uzyskali dziennikarze, wybory w gminach gdzie władze nie będą chciały współpracować przy organizacji wyborów, zostaną przeprowadzone z ich pominięciem. Proste i skuteczne.
Wybory korespondencyjne to niepotrzebne parcie do celu
Istnieje zwrot doskonale obrazujący ostatnie działania kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości – po trupach do celu. Nie ważne są żadne wartości, nieważne są przepisy prawa i własne postulaty z przeszłości. Wszystko zmierza ku wyborom za wszelką cenę. Wbrew rozsądkowi, wbrew logice.
Jeszcze niedawno to właśnie z obozu Prawa i Sprawiedliwości padały oskarżenia, że poprzednie wybory mogły być sfałszowane. To PiS wprowadził przezroczyste urny do głosowania, urzędników wyborczych, osobne komisje do przeprowadzenia wyborów i liczenia głosów. Wszystko w celu uniknięcia ryzyka fałszerstwa wyborczego. Teraz chyba o tych zmianach posłowie zapomnieli.
Wybory korespondencyjne to ogromne ryzyko nadużyć, wypaczeń. Niekoniecznie muszą pójść po myśli partii rządzącej. Poza tym, czy zamiast obciążać już i tak niewydolną Pocztę Polską nie lepiej zrobić krok w kierunku nowoczesnego społeczeństwa i umożliwić głosowanie wyłącznie za pomocą profilu zaufanego? Albo po prostu cofnąć się o krok i w końcu ogłosić stan wyjątkowy i przełożyć wybory? Sondaże nie są najważniejsze.