Wybory w Wielkiej Brytanii zakończyły się dość szokująco. Boris Johnson dosłownie zmiażdżył przeciwników, a jego główny konkurent, Jeremy Corbyn, doprowadził do największej porażki swojej partii od 1935 roku. Komentarze na Wyspach są jednak dość jednoznaczne. To nie jest tak, że wyborcy pokochali Johnsona i nienawidzą Unii. Oni się po prostu przestraszyli „marksisty” i „socjalisty” Corbyna.
Boris Johnson to bez dwóch zdań najbardziej ekscentryczny premier w historii Wielkiej Brytanii. O szczegółach jego życia prywatnego powstają książki, więc nie będziemy tu się na ten temat rozpisywać. Przypomnimy tylko, że w niedawnym wywiadzie nie był w stanie powiedzieć… ile ma dzieci. Oficjalnie szacuje się, że piątkę – ale niewykluczone, że znacznie więcej. Obecnie żadnej żony nie ma, ale ma 30-letnią dziewczynę, z którą potrafi się tak kłócić, że cała dzielnica słyszy.
Życie prywatne to jedna sprawa. Johnson niezliczoną ilość razy został przyłapany na kłamstwach. Padały też oskarżenia o korupcję czy dziwne spotkania z rosyjskimi urzędnikami/agentami. O tym, że Boris notorycznie konfabuluje i składa nierealne obietnice, nawet nie warto wspominać.
I ktoś taki wygrywa tak zdecydowanie wybory? A przypomnijmy – konserwatywna partia Borisa zdobyła 364 mandaty, a laburzyści pod wodzą Corbyna – zaledwie 203. Co się stało? Mieszkańcy Wysp pokochali „brytyjski odpowiednik Trumpa„? A może chcą wreszcie wyjść z Unii – a to obiecuje właśnie Boris? Cóż, wygląda na to, że nie do końca.
Wybory w Wielkiej Brytanii. Socjalista przegrywa
Otóż nawet jeśli Boris jest politykiem dziwacznym, to jego konkurent był jeszcze dziwniejszy. Jeremy Corbyn sam określa się jako „demokratyczny socjalista”. Chciałby, żeby państwa było więcej we wszystkich dziedzinach życia, nazywa Karola Marksa „wielkim ekonomistą” i chce, by jak najwięcej usług było darmowych – od edukacji po dentystów.
Być może w Niemczech czy Francji te poglądy nie byłyby szokujące. Ale w „thatcherowskiej” Wielkiej Brytanii były. Corbyn jest co prawda w brytyjskiej polityce od dekad, ale zawsze był raczej uznawany za outsidera, a nie za kandydata na premiera.
To jednak nie jego poglądy ekonomiczne były najbardziej szokujące.
Członków organizacji terrorystycznych jak Hamas czy Hezbollah Corbyn nazywał „przyjaciółmi”. Gdy w 2011 amerykańscy SEAL-si zastrzelili Osamę Bin Ladena, Cornyn oburzał się, że nie próbowali go aresztować. Był też gorącym przeciwnikiem angażowania się w akcję militarną przeciw reżimowi Assada w Syrii oraz nalotom na ISIS.
Corbyn też dał się poznać jako przeciwniki brytyjskiej rodziny królewskiej. Najchętniej chciałby, aby Wielka Brytania stała się po prostu republiką. Choć w pewnym momencie zauważył, że „royalsi” są w kraju bardzo popularni – więc stwierdził, że „nie będzie z nimi walczył”.
Z polskiej perspektywy to jednak nie są sprawy najważniejsze. Patrząc na to, jakie są jego poglądy na NATO i Rosję, możemy być chyba zadowoleni, że wygrał jednak Johnson.
Wybory w Wielkiej Brytanii. Corbyn za blisko Putina?
Jak na „demokratycznego socjalistę” przystało, Corbyn zawsze dość ciepło patrzył na Wschód. Gdy cała Wielka Brytania żyła sprawą otrucia szpiega Siergieja Skripala, Corbyn podkreślał, że „w sumie nie wiadomo, czy stał za tym Kreml”. Choć akurat brytyjskie władze i służby doskonale to wiedziały.
Corbyn jest też zatwardziałym przeciwnikiem NATO. Bardzo nie chciał, by Polska wstępowała do Sojuszu, a najchętniej wyprowadziłby z niego i Wielką Brytanię. Nie podoba mu się też to, że Wielka Brytania posiada broń nuklearną.
Jeszcze ciekawsze są jego poglądy na rosyjską agresję na Ukrainie. Otóż twierdził on, że pośrednio przyczyniły się do tego… Stany Zjednoczone, które „od wielu dekad prowadzą ekspasję na Wschód”. Cóż, teza godna komentatora Russia Today.
Prawicowe brytyjskie tabloidy (jak „The Sun”) sugerowały nawet, że w przeszłości Corbyn mógł być… agentem komunistycznych czechosłowackich służb. Jednak żadnych mocnych dowodów na to nie było.
Tak czy inaczej, chyba nawet biorąc pod uwagę szaleństwa Borisa, możemy poczuć lekką ulgę, że premierem naszego ważnego sojusznika nie został jednak socjalista i wielki przeciwnik NATO.