Większość kierowców twierdzi, że mandaty są zdecydowanie zbyt wysokie. Policjanci natomiast, że jest wręcz przeciwnie, a ich stosunkowo niewielka wysokość zupełnie nie odstrasza kierowców. Mandaty są jedynie dodatkiem do punktów karnych, które zdają się jedynym straszakiem na piratów drogowych. Może czas wziąć przykład z Norwegii? Tam mandaty mogą wynosić nawet ponad 100 tysięcy złotych.
Tak wysoki mandat z pewnością robi duże wrażenie. Jest ono spotęgowane faktem, że takim właśnie mandatem została ukarana 22-letnia Katharina Andresen, która jest najbogatszą kobietą w Norwegii. Policja przyłapała ją na jeździe pod wpływem alkoholu, a wysokość mandatu, jakim została ukarana w przeliczeniu na złotówki, wynosi około 110 tysięcy złotych. Łatwo można się domyślić, że w Norwegii, wysokość mandatu jest ustalana proporcjonalnie do zarobków zatrzymanego.
Norweskie media podają, że gdyby kobiecie wypłacono dywidendy z zarządzanych przez nią spółek, to sąd w Oslo musiałby przy obliczaniu mandatu brać pod uwagę wysokość jej wszystkich aktywów. Gdyby tak było, to wysokość mandatu zostałaby określona na kwotę… 17 milionów złotych.
Wysokość mandatów w Polsce należy do najniższych w Europie
W Polsce w dalszym ciągu obowiązuje taryfikator mandatów, który kazuistycznie określa ich wysokość za poszczególne wykroczenia drogowe. Zazwyczaj jest to ściśle określona kwota, a jedynie w kilku przypadkach ustawodawca zdecydował się wprowadzić przedział kwotowy. W takim wypadku o wysokości decyduje policjant, dostosowując jego dolegliwość dl konkretnego przypadku. Maksymalna wysokość mandatu określona taryfikatorem wynosi 500 złotych. Od wielu lat postuluje się, aby zaostrzyć kary, ponieważ nasze mandaty należą do najniższych w Europie. Maksymalną wysokość mandatu w tej wysokości wprowadzono w 1995 roku, a w tamtych czasach 500 zł stanowiło około 70% przeciętnego wynagrodzenia. Przez kolejne 22 lata wynagrodzenia rosły, przez co nawet mandat w maksymalnej wysokości nie jest aż takim ciosem dla kieszeni. O wiele bardziej kierowcy obawiają się punktów karnych, do których mandaty są jedynie dodatkiem.
Zwolennicy powiązania wysokości mandatów twierdzą, że żadne inne rozwiązanie nie będzie miało większego działania prewencyjnego na piratów drogowych. Z drugiej strony, przeciętny polski biznesmen jest biedny jak mysz kościelna, a firmy przez nich prowadzone przynoszą straty przez lata. Najbardziej zatem po kieszeni by dostali, jak zwykle, przedstawiciele klasy średniej.