Niemal połowa Polaków przeprowadza remont raz na 5-10 lat. Odświeżanie mieszkań to domena głównie okresów wakacyjnych. Z prowadzonymi pracami nieodłącznie wiąże się konieczność usunięcia gruzu, ceramiki i innych materiałów. Niestety na wywóz odpadów poremontowych przy pomocy gminy nie ma co liczyć. Mieszkańcy mają do wyboru – zapłacić za kontener albo samemu przywieźć odpady do PSZOK-u.
Polacy uwielbiają remontować mieszkania, ale już nie robią tego samodzielnie
Remonty mieszkań to coś, z czym Polacy mierzą się dość regularnie. Szczególnie okres wiosenno-letni jest czasem, w którym podświadomie każdy spodziewa się jakiegoś remontu u bliższego bądź dalszego sąsiada. Jak wynika z danych zebranych przez Gama Meble w 2024 roku 49% Polaków decyduje się na przeprowadzenie remontu co 5-10 lat. Co więcej, aż 3/4 społeczeństwa w ostatnich 3 latach wydało co najmniej 10 tysięcy złotych na odświeżenie swojego „gniazdka”.
Najwięcej remontów przeprowadzają czterdziestolatkowie. Blisko połowa osób w wieku 40-49 lat (49%) przeprowadza remonty raz na trzy lata lub częściej. Ciekawy jest jednak fakt, że obraz Polaka remontującego w czasie urlopu jest obecnie raczej rzadkością. Jak się bowiem okazuje aż 94% badanych wskazało, że do wykonania prac zatrudnia ekipę remontowo-budowlaną. Jedynie 6% decyduje się samodzielną robociznę. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że przeprowadzenie remontu wymaga wiedzy, doświadczenia, inwestycji w specjalistyczne narzędzia, a przede wszystkim czasu.
Najczęściej remontowanym pomieszczeniem jest łazienka. Na remont najbardziej eksploatowanej części każdego mieszkania wskazało 36% ankietowanych. Kolejne miejsce w rankingu zajęła kuchnia (27%). Niewiele mniej osób odpowiedziało, że remont dotyczył sypialni (23%).
Wywóz odpadów poremontowych to problem w wielu gminach
Nie ulega wątpliwości, że nawet niewielki remont w domu, czy mieszkaniu potrafi zgromadzić sporo niepotrzebnych odpadów. Nie można jednak wrzucać ich, do któregokolwiek z pojemników udostępnionych w ramach zbiórki odpadów komunalnych. Na gruz, ceramik, styropian i inne przeznaczone są specjalne kontenery bądź worki big-bag.
Nie oznacza to jednak, że w kwestii odbioru odpadów poremontowych można liczyć na gminę. Największe samorządy w kraju już dawno zrezygnowały z udogodnień, które jeszcze kilka lat temu były standardem. Popularnym rozwiązaniem było chociażby przyznanie raz w roku każdemu gospodarstwu domowemu darmowego worka big-bag na odpady poremontowe. Po jego zapełnieniu firmy działające na zlecenie gminy zabierały worek spod okien mieszkańców.
Choć przez lata opłaty za wywóz odpadów komunalnych znacznie wzrosły, to jednak nie przyczyniło się to do utrzymania usługi. W efekcie samorządy przestały pomagać Polakom przy remontach, oferując w zamian możliwość dostarczenia odpadów poremontowych do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Z takich rozwiązań mało kto jednak korzysta. Po pierwsze do przewiezienia zwykle dużych elementów trzeba dysponować autem o większej ładowności niż typowy samochód osobowy. Co więcej, samo przeniesienie odpadów poremontowych z mieszkania do pojazdu, a następnie ich rozładowanie w PSZOK stanowi spory wysiłek fizyczny.
Komercyjny wywóz odpadów poremontowych do tanich nie należy
Tym samym mieszkańcy zmuszeni są niejako do korzystania z komercyjnych usług wywozu odpadów. W zależności od potrzeb firmy specjalizujące się w ich transporcie proponują klientom wynajęcie worka typu big-bag bądź też kontenera. Niestety ceny tego typu usług rosną z każdym rokiem. Najświeższe dane za 2024 roku zgromadził portal extradom.pl.
Przyjmując pojemność kontenera na 6 m³ okazuje się, że najtaniej gruz wywieziemy w Katowicach za kwotę średnio 710 złotych. Zdecydowanie wyższe stawki funkcjonują jednak chociażby w Krakowie, gdzie za kontener z taką pojemnością trzeba zapłacić średnio 800 złotych. Najdroższe usługi w tym zakresie świadczą firmy w Gdańsku i Warszawie. W największej części Trójmiasta oraz w stolicy za wynajem płaci się średnio aż 900 złotych brutto.
Cena pojemnika do utylizacji odpadów poremontowych staje się więc istotnym kosztem, który trzeba przewidzieć w planowanym budżecie. Wciąż otwarte pozostaje jednak pytanie dlaczego w ogóle mieszkańcy muszą płacić za takie usługi? Gminne spółki, bądź jednostki albo firmy działające w ramach umowy z samorządem posiadają przecież niezbędny sprzęt, pracowników i miejsce, w którym mogą składować odpady poremontowe. Stąd też w wielu przypadkach samorządy nadal oferują wynajem worków, ale już odpłatnie.
Tymczasem taka forma wsparcia nie byłaby przesadnie droga. Najczęściej wykorzystywane worki typu big-bag kosztują w sklepach kilkadziesiąt złotych. Cała trudność polegałaby zatem jedynie na odbiorze pełnego worka po zakończeniu prac. Wszak z obowiązku ich utylizacji samorządy zwolnić się nie mogą. Tymczasem pod pretekstem oszczędności darmowe worki dla każdego mieszkańca zostały w największych miastach w Polsce zniesione.
Nie trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że samorządom bardziej chodziło o to, by mieszkańcy w ogóle im takich odpadów nie przywozili. Brak nieodpłatnej pomocy w remontach oszczędności może bowiem przynieść oszczędności nie w sferze samego transportu odpadów, ale ich utylizacji. To tu samorządy płacą krocie. Likwidacja darmowych worków oznacza w praktyce przerzucenie problemu na rynek przedsiębiorców, którzy mają się martwić co zrobić z odebranymi odpadami. Zadowoleni są zapewne jedni i drudzy, bo dzięki temu firmy wywożące m.in. gruz cieszą się większym zainteresowaniem. Gorzej z mieszkańcami, którym pomimo ciągłych podwyżek za odbiór odpadów komunalnych, zabrano bezpłatną pomoc gminy przy remontach.