Nieprzestrzeganie BHP, opóźnienia w wypłacie pensji. To w ciągu ostatnich miesięcy najczęstsze przewinienia pracodawców, które spotkały się z ostrą reakcją Państwowej Inspekcji Pracy. Jednocześnie zalecenia dla PIP, jeśli chodzi o przeprowadzanie kontroli, opóźniają mocno potencjalną reakcję inspekcji.
Za co kary dla pracodawców w czasie epidemii? Dominuje nieprzestrzeganie BHP
Jak donosi Prawo.pl, wiadomo już, za co najczęściej PIP nakłada kary dla pracodawców w czasie epidemii. Okazuje się, że PIP najczęściej decydowało się na ukaranie przedsiębiorców za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. A także – za opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń pracowniczych. Łącznie – tylko z tych dwóch powodów – PIP wystawiła od połowy marca do końca lipca nieco ponad 1500 mandatów. Nie ma w tym jednak niczego zaskakującego; inspekcja od zawsze kładła nacisk właśnie na przestrzeganie BHP i terminowe wypłacanie pensji w pełnej wysokości. Warto jednocześnie pamiętać, że na pewno część z mandatów nałożonych za nieprzestrzeganie BHP była związana z brakiem działań mających na celu przeciwdziałanie epidemii (m.in. zapewnienie środków do dezynfekcji itd.).
Jednocześnie inspektor ma kontrolować maksymalnie jedną firmę dziennie
Czy przedsiębiorcy powinni jednak obawiać się kontroli ze strony PIP? Nadzieje pracowników na szybką reakcję inspekcji są jednak raczej płonne – zwłaszcza, jeśli przeanalizujemy wytyczne dla jednostek organizacyjnych PIP. Jak wskazuje wspomniany wcześniej serwis, z informacji do których dotarł można określić, do których firm kontrola zawita najpierw, a do których – na pewno nie w najbliższym czasie.
Po pierwsze – z zaleceń Głównego Inspektora Pracy wynika, że jeśli chodzi o powrót kontroli PIP, to inspektorzy w pierwszej kolejności powinni kontrolować firmy, w których na podstawie otrzymanych informacji może istnieć bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia pracujących. Chodzi o ciężkie, zbiorowe, śmiertelne wypadki przy pracy, katastrofy czy inne sytuacje wynikające z rozpoznania skarg. Jednocześnie zaleca się, żeby odłożyć kontrole w zakładach o wysokim ryzyku. Chodzi o firmy i instytucje, w których albo występuje ognisko zachorowań, albo w okresie ostatnich dwóch tygodni stwierdzono przypadek zakażenia (lub podejrzenie przypadku). Dotyczy to też zakładów, gdzie jakikolwiek pracownik przebywa na dwutygodniowej kwarantannie. Oprócz tego odłożenie kontroli w czasie ma też dotyczyć firm, gdzie ze względu na charakter działalności ryzyko zakażenia wśród pracowników jest większe.
Jak inspektor powinien przygotować się do kontroli w firmie?
Inspektorzy mają również przygotować się odpowiednio do przeprowadzenia kontroli. Mają najpierw zebrać dane medialne dotyczące sytuacji w danym regionie. Opcjonalnie – uzyskać dodatkowe, odpowiednie informacje od inspekcji sanitarnej. Ponadto inspektor powinien dowiedzieć się, jaki rodzaj działalności prowadzi dany podmiot. Wskazane jest też uzyskanie informacji od pracodawcy na temat obowiązujących w zakładzie procedur związanych z utrzymaniem reżimu sanitarnego. Oczywiście – pod warunkiem, że taki kontakt z pracodawcą jest możliwy i nie stoi w sprzeczności z celem i charakterem kontroli). Dodatkowo inspektor powinien też spróbować dowiedzieć się telefonicznie, w jakim zakresie kontrola może zostać przeprowadzona na podstawie dokumentów w formie elektronicznej, udostępnionych na życzenie inspekcji przez pracodawcę.
Co ciekawe, inspektor powinien prowadzić kontrolę w nie więcej niż jednym zakładzie w ciągu dnia. Ponadto zalecane jest ograniczenie czasu wizytacji stanowisk pracy i przebywania na terenie zakładu.
Wydaje się zatem, że obecnie PIP ma raczej ograniczone pole manewru. Inspektorzy będą kontrolować tylko te podmioty, w których możliwe są ciężkie naruszenia. Taki stan prawdopodobnie utrzyma się do końca epidemii koronawirusa.