Przez wiele lat Polacy uchodzili za koneserów mocnych trunków, jednak od dłuższego czasu coraz bardziej gustowali w napojach o mniejszej zawartości alkoholu, a szczególnie w piwie. To sprawiło, że Polska znajdowała się niedawno na 5. miejscu na świecie pod względem jego spożycia na mieszkańca. Jednak od jakiegoś czasu nad branżą piwną zbierają się czarne chmury, a dane o jej rosnącym zadłużeniu mogą powodować niepokój u miłośników piwa.
Zadłużenie branży piwnej wzrosło 23-krotnie i osiągnęło 32 mln zł
Dane zgromadzone w rejestrze BIG Info Monitor i bazie BIK nie pozostawiają wątpliwości – tak dużego wzrostu zadłużenia branży piwnej jeszcze nie widzieliśmy. Poraża także suma nieopłaconych zobowiązań browarów, które sięgają już 72 mln zł. O rosnącym zadłużeniu branży piwnej wypowiadał się w raporcie prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak:
Jeszcze 5 lat temu średnie zaległe zobowiązania browaru wpisanego do rejestru BIG InfoMonitor i widocznego w bazie BIK oscylowało na poziomie 43 tys. zł. Zadłużenie całej branży wzrosło w tym czasie z 1,38 mln zł do blisko 32 mln zł! Swój udział w tej kwocie ma 9,4 proc. wszystkich działających, zawieszonych i zamkniętych producentów, którzy widnieją w naszych bazach. A to spory i tym samym ryzykowny odsetek.
Do tak złej sytuacji branży piwowarskiej przyczynia się przede wszystkim spadająca konsumpcja. Nie bez znaczenia są także coraz bardziej rosnące koszty prowadzenia działalności oraz koszty butelek, puszek, opakowań, a w końcu także wynagrodzeń. W efekcie mniejsze browary coraz częściej przegrywają walkę z dużymi koncernami.
Browary podnoszą cenę, a ratunkiem dla branży według ekspertów jest konsolidacja i współpraca producentów i dystrybutorów
W obliczu tak złej sytuacji w branży browary ratują się podnoszeniem ceny piwa. Z danych wynika, że w 2023 roku ceny piwa wzrosły o średnio o 15,2 proc. Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja zmusi producentów, hurtowników i dystrybutorów do konsolidacji działań i szeroko zakrojonej współpracy.
Warto także wspomnieć, że od dłuższego czasu w Polsce mamy do czynienia z istnieniem tzw. „piwnej rewolucji”. Oprócz chęci produkowania dobrego w smaku piwa jest to sprzeciw piwowarów i konsumentów wobec pogarszającej się jakości piw koncernowych, sprzedawanych w Polsce. Pomimo swojego niewielkiego oddziaływania na cały rynek piwowarstwa, zjawisko to przyczyniło się do większej dystrybucji rzemieślniczego i kraftowego piwa w dyskontach, marketach, sklepach osiedlowych czy na stacjach benzynowych.