Zadłużenie czynszowe w Polsce to wyzwanie nie tylko dla osób posiadających zaległości, ale i samorządów. Szacuje się bowiem, że długi lokatorów względem gmin wynoszą już łącznie kilka miliardów złotych. Dla wielu osób całkowita spłata zadłużenia jest niemal niemożliwa, dlatego miasta oferują różne programy restrukturyzacyjne, które pozwalają pozbyć się zaległości.
Opłaty za mieszkanie na końcu listy. Zadłużenie czynszowe w Polsce to realny problem
Niektórzy nie płacą, bo nie mają z czego, a inni stoją na stanowisku, że i tak nikt im niczego nie zabierze. Efekt w obu przypadkach jest jednak taki sam – rosnące zadłużenie czynszowe. Opłaty za utrzymanie mieszkania u niektórych znajdują się dopiero na końcu listy comiesięcznych zobowiązań. Zdecydowanie wyżej uplasowane są należności z tytułu kredytu oraz rachunki za telewizję, telefon, czy internet. Część dłużników żyje w przekonaniu, że nikt ich z mieszkania nie wyrzuci.
Poniekąd mają oni rację, bo administratorzy nieruchomości zdecydowanie za rzadko decydują się oddawać sprawy do sądów. Powody są różne, a jednym z nich jest zniechęcenie do skutecznej egzekucji. Procesy windykacyjne zwykle trwają długo i nie kończą się ściągnięciem przysługującej wierzytelności. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku eksmisji. Biorąc pod uwagę fakt, że eksmisja na bruk jest w Polsce niemożliwa, często pozbycie się zadłużonego lokatora graniczy z cudem.
Problem z dłużnikami czynszowymi mają także gminy. Tylko w Warszawie długi z tego tytułu przekroczyły już 500 milionów złotych. Z kolei w Gdańsku miasto ma do ściągnięcia ponad 150 milionów złotych. Już w ubiegłym roku we Wrocławiu lokatorzy byli winni tamtejszemu samorządowi 365 milionów złotych, a w Krakowie długi wynosiły 243 miliony złotych. Co więcej, gminy są w o tyle gorszej sytuacji od innych podmiotów wynajmujących lokale, że to właśnie one wskazują lokale dla osób eksmitowanych z powodu braku płatności. Jak łatwo się domyśleć nawyki dłużników rzadko się zmieniają.
Długi można odpracować, ale chętnych brakuje
Miasta wiedząc o tym, że ściągniecie wszystkich długów jest praktycznie niemożliwe oferują dłużnikom różne rozwiązania ich problemów. Jednym z nich jest odpracowanie zadłużenia, czyli świadczenie osobiste w zamian za redukcję zaległości. Gminy zwykle w takich przypadkach angażują dłużników do drobnych prac porządkowych. Co ważne, wykonywanie takiej pracy nie pozbawia zainteresowanych zasiłku dla bezrobotnych. W niektórych miastach zadłużenie można odpracować nie tylko za siebie, ale i innych członków rodziny.
Tego typu wsparcie nie cieszy się jednak zbyt dużym zainteresowaniem. Jak podaje serwis Trójmiasto.pl od 2022 roku w Gdańsku z takiej opcji skorzystało zaledwie 22 dłużników. W Sopocie prac podjęła się w chwili obecnej tylko jedna osoba. Z doniesień Bankiera sprzed roku wynika z kolei, że w Lublinie ostatni dłużnik chętnych do pracy pojawił się w magistracie w 2016 roku, a w Toruniu przez cały 2022 rok na drobne pracy zdecydowała się jedna zadłużona osoba.
Gminy umarzają długi, ale nie wszystkim
Zdecydowanie częściej wybieraną opcją pozbycia się zadłużenia jest jego restrukturyzacja. W ramach przyjętych programów samorządy są gotowe do umorzenia nawet połowy zadłużenia w sytuacji, gdy dłużnik zaoferuje jednorazową spłatę pozostałości należności. Innym rozwiązaniem jest spłata od 40 do 60% długu w kilkuletnich ratach. W pozostałej części można liczyć na życzliwe oko urzędników.
Tego typu programy interwencyjne nie są jednak przeznaczone dla każdego dłużnika. Ze wsparcia miasta w opisanych formach zwykle nie mogą skorzystać nowi dłużnicy. Pomoc kieruje się głównie do osób, których zadłużenie narasta od lat i sięga większej kwoty niż równowartość kilku czynszów. Zasady panujące w poszczególnych gminach mogą być jednak różne, stąd w przypadku posiadania zadłużenia czynszowego w lokalu komunalnym warto zorientować się w możliwościach, które dają samorządy.